Siła kobiet
Protesty odbywają się w całej Polsce od 22 października, kiedy Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie w sprawie aborcji (fot. Piotr Molecki/East News)
Zdaniem ekspertów rządzący nie mają spójnego przekazu wobec strajku kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. A protestujący przechodzą od sprzeciwu wobec tego orzeczenia do walki o szerokie prawa obywatelskie.
Protesty odbywają się w całej Polsce. W środę, jak mówił na antenie radiowej Jedynki komendant główny policji gen. Jarosław Szymczak, na ulice w 410 protestach wyszło 430 tys. osób.
- W PiS widać pewne złagodzenie przekazu, odnajduję odrobinę refleksji i próbę wytłumaczenia sytuacji. Coś się dzieje, kobiety mają siłę przebicia – ocenia Marcin Kalkhoff, parter w BrandDoctor. - Widać zmianę narracji także protestujących. Protest rozpoczął się od wyroku Trybunału i był ewidentnie przeciwko temu, a w tej chwili nabrał szerszego wymiaru, stał się protestem przeciwko ograniczeniom wolności – dodaje.
Jego zdaniem rząd jest świadomy, iż ewentualna eskalacja siły spowodowałaby fizyczną kontrreakcję. - Protesty są coraz bardziej pokojowe, ale ostatnie reakcje Kaczyńskiego raczej dolewają oliwy do ognia – komentuje Kalkhoff.
screen Facebook.com/PiS
Natomiast Adam Miecznikowski, chief strategy director agencji Publicis Worldwide Polska, podkreśla nierównowagę, jeśli chodzi o stronę protestującą i sprzeciwiającą się jej. - Stronie protestującej trudniej koordynować swój przekaz - to jest mozaika, nikt nad tym nie panuje. Wystarczy wziąć karton i już się nadaje, nie ma przekazu dnia. To często jest spontaniczne, choć są próby zarządzania na poziomie makro - komunikaty na przykład, żeby nie atakować kościołów. Nie ma jednego centrum koordynacyjnego, nie dadzą sobą kierować w żaden sposób, protestują z potrzeby serca, więc trudno im utożsamiać się z linią partyjną. Rządowa strona też nie ma jednego przekazu – uważa Miecznikowski.
#Wiadomości | Demonstranci mogą zakażać się w trakcie protestów. Po manifestacjach koronawirusa mogą przynosić do domów zarażając bliskich - na przykład rodziców i dziadków. pic.twitter.com/BlJkH7MZdF
— WiadomościTVP (@WiadomosciTVP) October 28, 2020
Medioznawca Maciej Myśliwiec zauważa z kolei ewolucję w języku przekazu mediów prorządowych. - Na początku lekceważyli, pokazywali, że to nieistotny i niewielki protest. Żeby zniechęcić innych. Potem pojawiło się dewaluowanie, że cele protestu są oderwane od rzeczywistości. Później pojawiła się kwestia epidemiczna, to najmocniejszy element przekazu: można zgodzić się z tym, że duże zgromadzenia mogą mieć wpływ na transmisję wirusa. Następnie kwestia wojny ideologicznej, intensywne pokazywanie dychotomii między Polską a środowiskami, które polskie nie są. Chodzi o to, by wzmocnić wojnę kulturową - to przekazywanie sygnału, o którym w swym orędziu mówił Jarosław Kaczyński – wylicza Myśliwiec.
Wyraźną zmianę narracji w mediach publicznych widzi Miecznikowski: - Najpierw protestów nie zauważały, potem zaczęły je dezawuować i oskarżać o wszystko, co najgorsze. Media publiczne zachowują się tak od pięciu lat, tylko "paski grozy" się zdewaluowały – dodaje.
"Siewcy śmierci" wśród demonstrantówhttps://t.co/KtPJoWeoEm
— WiadomościTVP (@WiadomosciTVP) October 29, 2020
Środowe "Wiadomości" TVP posunęły się do absurdalnych insynuacji, że protestujące kobiety wyrażają "afirmację dla kanibalizmu". A w czwartkowych straszono zagrożeniem wirusem: - Nie ma wątpliwości, że te protesty przełożą się na kolejny wzrost zakażeń koronawirusem - zapowiadał Marcin Tulicki. O nieodpowiedzialność oskarżono opozycję. - Tak jakby dla jej polityków i działaczy życie ludzkie nie miało żadnego znaczenia - mówiła prowadząca Edyta Lewandowska. - Niestety siewcy śmierci chodzą i w tłumie, gdzie nasze zalecenia były proste: maksymalne zgromadzenia do 10 osób - komentowała w materiale dr Agnieszka Szarowska.
ZOBACZ TEŻ:
⇒ Niewiele kobiet w kierownictwach największych polskich mediów
Wśród kierujących największymi polskimi mediami niewiele jest kobiet. - Pokutuje pogląd: pozwólmy kobietom pracować na stanowiskach dziennikarskich, ewentualnie na nie za wysokim kierowniczym, niech się wykażą – mówi Jadwiga Sztabińska, była naczelna "DGP". – To dolegliwość szklanego sufitu: kobieta jest świetnym zastępcą, bo zastępcy najwięcej robią i są od praktyki, a nie od polityki – dodaje medioznawczyni prof. Krystyna Doktorowicz.
⇒ Kobiety w branży reklamowej nadal mają trudniej
Kobiety w reklamie nadal zarabiają mniej i rzadziej awansują, ale zdaniem menedżerek z branży sytuacja zmienia się na lepsze. Głównie dzięki nim samym.
⇒ Głównie mężczyźni komentują strajk kobiet w stacjach informacyjnych
Mężczyźni częściej pojawiali się w ostatnich dniach jako rozmówcy w kanałach informacyjnych w kontekście strajku kobiet - wynika z analizy Press-Service Monitoring Mediów. Stacje tłumaczą, że to partie polityczne delegują przedstawicieli do programów.
(JSX, CP, 30.10.2020)