Wydanie: PRESS 06/2004
Sądny dzień
ABC sprawozdawcy sądowego „Gazety Wyborczej”.
Czy pan wie, ile sobie życzą wyrównania do pensji członkowie Rady Polityki Pieniężnej? – zagadnął mnie jesienią 2001 roku na korytarzu gmachu w alei Solidarności pewien sędzia. – Nie mam pojęcia – odparłem. Zaintrygowany sprawdziłem to jednak w aktach. Pozwy złożone w warszawskim sądzie pracy przez sześcioro z dziewięciorga członków RPP opiewały na 300 tys. zł na głowę. Ekonomiści, profesorowie, politycy po cichu domagali się w sądzie pieniędzy, a głośno debatowali o dziurze budżetowej. Ujawnienie ich żądań było newsem na jedynkę.
Zarobki RPP to mój ulubiony przykład ciekawej sprawy. Dlaczego? Bo historia ta odkryta została typowo (zagadnął mnie zaprzyjaźniony sędzia) i nietypowo zarazem (bo sądy pracy nie są moją mocną stroną). Bo to sprawa o lekkim zabarwieniu populistycznym, bulwersująca (te pieniądze!), ale też prawniczo ciekawa (sąd rozważał, czy członkowie RPP pracowali w NBP, czy też nie). Bo proces zapowiadał się nudno: arytmetyka plus paragrafy, a obfitował w pikantne szczegóły z codziennego, zawodowego życia Dariusza Rosatiego, Grzegorza Wójtowicza, Bogusława Grabowskiego i innych osób ze sfer bankowych.
Jak trafić na ciekawą sprawę? Powyższy przykład dowodzi, że nie ma pewnej recepty. Także dlatego, że nie ma jednej definicji tego, co ciekawe. Sprawozdawca sądowy wybiera interesujące tematy podobnie, jak czyni to na przykład sprawozdawca parlamentarny. Obaj zastanawiają się: czy ludzie chcieliby jutro o tym przeczytać, usłyszeć? czy dla mnie jest to interesująca wiadomość? czy mój wydawca, redaktor uzna ją za ciekawą i wstawi do gazety, serwisu? Inna jest tylko materia ciekawostek i technika ich zbierania.
Bogdan Wróblewski
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter