Wydanie: PRESS 04/2003
Outsiderka
Rozmowa z Hanną Smoktunowicz, przygotowującą nowy dziennik informacyjny w stacji TV 4.
Czy ma Pani nerwowy odruch, kiedy dziennikarze wypominają Pani, że rodzice współpracowali z "Trybuną Ludu"?
Żaden dziennikarz mnie nigdy o to nie pytał ani mi tego nie wypominał. Teraz mam nerwowy odruch, bo nie rozumiem, dlaczego akurat od tego zaczęła pani rozmowę ze mną. Dla ścisłości: moja mama nigdy w "Trybunie Ludu" nie była. Ojciec pracował też dla "Polityki", PAP-u, włoskiej "La Stampy" i szwedzkiego "Dagens Nyheter". Dla mnie jednak istotniejsze niż to, gdzie pracował, jest to, jak pracował. Nie pisał o plenach KC, tylko robił wywiady z takimi ludźmi, jak Alberto Moravia, Federico Fellini, Leonardo Sciascia, Oriana Fallaci. Zna 21 języków.
Mam nerwowy odruch, kiedy myślę o "Trybunie Ludu". Dla nich nigdy nie był "ich", a dla pani jest tylko byłym dziennikarzem "Trybuny Ludu". Zapewniam, że jest kimś więcej.
Wywarło to wpływ na Pani karierę?
Na moją karierę wywarł wpływ mój ojciec. To, że zabierał mnie z sobą na wywiady, kiedy byłam mała. To, że spędzałam wakacje w domu Oriany Fallaci i że w naszym domu bywał Alberto Moravia.
Było Pani przez to łatwiej czy trudniej?
Przy kilku programach telewizyjnych współpracowałam z ludźmi dawnej opozycji, a także z tymi, których nazywano pampersami. Bardzo dobrze to wspominam. Lubiliśmy się. Właśnie z nimi robiłam najlepsze programy, bardzo dobrze się z nimi rozumiałam. Gorzej wspominam czasy, kiedy wyrzucono ich z TVP.
Monika Polewska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter