Wydanie: PRESS 04/2015
Poszli w zaparte
Zdaniem części mediów to „Wprost” jest winny molestowania Kamila Durczoka. A molestowanymi w stacji kobietami powinna się zająć prokuratura, nie dziennikarze.
„Fakty” TVN mają już nowego szefa. Został nim Adam Pieczyński, członek zarządu ds. programów informacyjnych, do niedawna przełożony Kamila Durczoka. Ten 10 marca zakończył pracę w stacji na zasadzie „wzajemnego porozumienia, ze skutkiem natychmiastowym”.
Pracownicy TVN o ostatnich wydarzeniach w firmie rozmawiają już bardzo niechętnie. Jeden z dziennikarzy: – Durczok? Wszyscy zachowują się tak, jakby taka osoba nigdy u nas nie pracowała. Komisja zakończyła śledztwo. Tej sprawy już nie ma.
Nie do końca.
Specjalna komisja, która badała sprawę Durczoka, w wydanym oświadczeniu poinformowała, że po rozmowie z 37 byłymi i obecnymi pracownikami oraz współpracownikami redakcji „Faktów” „zidentyfikowała przypadki niepożądanych zachowań, włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym”. Miały dotyczyć trzech osób – spółka zaoferowała im zadośćuczynienie: sześciokrotność ich pensji.
Sprawa jest, bo domniemanym molestowaniem i mobbingiem w TVN zajęła się warszawska prokuratura okręgowa, a swoją kontrolę wszczęła Państwowa Inspekcja Pracy.
Jest, bo Kamil Durczok wciąż zapewnia o swojej niewinności i o dobre imię zaczął walczyć w sądzie – na początek zażądał 2 mln zł od „Wprost” za pierwszy z opublikowanych tekstów.
Lecz przede wszystkim temat żyje wśród dziennikarzy, ponieważ afera Durczoka podzieliła to środowisko niczym Smoleńsk Polaków. Pęknięcia, które powstało po tekstach „Wprost”, nie zniwelowały nawet ustalenia komisji TVN.
Łukasz Zalesiński
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter