Wydanie: PRESS 04/2015
W stadzie nosorożców
Z Wojciechem Zimińskim rozmawia Jacek Nizinkiewicz.
Boli Pana, gdy uważają Pana za prorządowego dziennikarza?
Nie jestem pewien, czy jestem dziennikarzem. A już na pewno nie zgadzam się z opinią, że współtworzę telewizyjne Radio Maryja dla inteligentnych. Dostaje od nas po głowie ironiczne razy zarówno pan prezydent, pani premier, pan prezes, jak i pan prezydent Europy oraz cała reszta. Wszyscy są wdzięcznym materiałem do żartów, a ja staram się rozkładać razy po równo. Oczywiście tym, którzy zrobili coś głupiego. A że są tacy, którzy są bardziej niż inni stworzeni do kpin, to już nie moja wina. Podobno Zbigniew Herbert powiedział, że dowodem na poczucie humoru Pana Boga jest istnienie nosorożca i pewnego krytyka. Po świecie biegają stada nosorożców.
Naprawdę ma Pan wrażenie, że w swoim kpieniu z polityków zachowuje obiektywizm?
Zdaję sobie sprawę z tego, że najtrudniej byłoby mi zarzucić, iż jestem ekspozyturą Jarosława Kaczyńskiego. Widzowie tak, a nie inaczej nas ulokowali, lecz gdyby przyjrzeć się poszczególnym odcinkom i temu, kogo obśmiewamy, bylibyśmy oceniani jako nieprorządowi. Mało kto pamięta, że Lustro Szkła Kontaktowego trzykrotnie zostało przyznane Donaldowi Tuskowi. Nigdy go nie odebrał i chyba się na nas obraził.
Politycy raczej nie grzeszą poczuciem humoru.
A ja lubię niedosłowne poczucie humoru. Nie lubię, gdy obraża się kogoś wprost. W brytyjskim parlamencie jest niepisana zasada, że nie mówi się o kimś wprost, że kłamie. Raczej opisuje się sytuację, z której wynika, że on kłamie, bo rzucenie komuś w twarz, że jest głupkiem, uchodzi za słabość. Można to powiedzieć mniej dosadnie. Jacek Kurski powiedział mi kiedyś, że mam wszystkie znamiona prawicowego wyborcy.
Jacek Nizinkiewicz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter