Wydanie: PRESS 05/2014
To już koniec
Tradycyjne myślenie o reklamie nie ma przyszłości – mówi Tomasz Bagiński w rozmowie z Darią Różańską
Zrobił Pan ponad 100 reklam. Ich widz oczekuje, że reklama będzie prosta, jasna i pokaże produkt. Reklama pasty do zębów ma pokazać, że po jej użyciu zęby są białe, proszku do prania, że skarpety są czyste.
Reklama to jest sytuacja, w której reżyser musi schować do szuflady swoje artystyczne ambicje i po prostu sprawnie i skutecznie wykonać zadanie. W Europie reżyseria traktowana jest jako zawód dla bożych pomazańców i artystów. Ale to także techniczny fach. Trzeba dostarczyć montażyście, producentowi, agencji dobrej jakości ujęcia, z których będą zadowoleni. Mnie się poszczęściło, bo miałem okazję powygrywać trochę konkursów w młodości i robię raz, dwa razy do roku bardziej artystyczne projekty, które pozwalają mi mój głód twórczy zaspokoić. Więc nie mam kaca moralnego, że robię też reklamy.
Czy selekcjonuje Pan te zlecenia?
Teraz tak. Kiedyś powiedziałem sobie, że po przekroczeniu 100 reklam zrobionych jako reżyser zacznę je selekcjonować. A i tak mam dużo roboty. Z reguły projekty, które mniej mnie interesują, muszą być trochę atrakcyjniejsze finansowo – to naturalne.
A co, jeśli z pozoru dobrze zapowiadający się projekt reklamowy zaczyna zmierzać w złym kierunku? Rezygnuje Pan?
Nigdy mi się to nie zdarzyło. Wydaje mi się, że dość łatwo wyczuć to na początku współpracy, kiedy na stole nie ma kontraktów, żelaznych zobowiązań. Już wtedy można się zorientować, na czym będzie polegała ta zabawa.
Daria Różańska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter