Wydanie: PRESS 01-02/2014
Zdolny do wszystkiego
Lawirując pomiędzy byciem celebrytą
a poważnym dziennikarzem,
Bartosz Węglarczyk nie unika wpadek
Drobnemu chłopakowi, który za miesiąc miał przystąpić do matury, szczęka opadła z wrażenia. Na rodzinnym warszawskim Mokotowie zobaczył ekipę montującą na ścianie budynku tablicę z napisem „Solidarność”. W kwietniu 1989 roku to nie był zwykły widok. Komunizm co prawda dogorywał, ale wszyscy wiedzieli, że afiszowanie się z logo czy hasłami „Solidarności” może narazić na kłopoty. Maturzyście akcja z tablicą się spodobała, tym bardziej że w liceum roznosił nielegalną prasę i książki.
– Co robicie, może pomóc? – zagadnął ludzi wieszających szyld.
– Tu będzie redakcja „Gazety Wyborczej”. W środku ci powiedzą, co możesz dla nas zrobić – usłyszał.
Sekretarka w żłobku przy ul. Iwickiej, gdzie powstawała pierwsza redakcja „Gazety”, zapytała: – Co potrafisz robić?
– Odpowiedziałem, że wszystko – opowiada Bartosz Węglarczyk. Jego odpowiedź tak się spodobała sekretarce, że poradziła mu przyjść następnego dnia na kolegium redakcyjne. Bo skoro jest taki wszechstronny, to może parzyć herbatę i kawę.
Od tamtego czasu Węglarczyk zmienił się nie do poznania. Lecz przekonanie o swojej wszechstronności i licznych talentach pozostało mu do dziś.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter