Debata w TVP za długa i mało konkretna. Ze Stanowskiego zadowolone media wspierające PiS

Poniedziałkowa debata zorganizowana została przez Telewizję Polską, Polsat i TVN 24 (screen: Kanał Zero)
Z finałowej debaty przed pierwszą turą wyborów prezydenckich widzowie nie wynieśli za wiele konkretnych informacji o kandydatach. Była długa i brało w niej udział zbyt wielu uczestników – oceniają eksperci. Zapamiętany zostanie atak Krzysztofa Stanowskiego, szefa Kanału Zero, na współprowadzącą Dorotę Wysocką-Schnepf. Teraz jego występ wykorzystują media wspierające PiS i kandydata tej partii Karola Nawrockiego. – On przeszedł na stronę polityki – uważa Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku politycznego.
Poniedziałkowa debata zorganizowana została przez Telewizję Polską, Polsat i TVN 24. Rozpoczęła się o godz. 20 i trwała prawie do północy. Wzięło w niej udział 13 kandydatów i kandydatek.
Oczkoś: "TVP spróbowała połączyć formaty"
Prowadzącymi byli Dorota Wysocka-Schnepf z TVP, Piotr Witwicki, reprezentujący Polsat i Interię, oraz Radomir Wit z TVN 24.
Czytaj też: Debata prezydencka zorganizowana w siedzibie TVP miała 6,38 mln widzów na ośmiu antenach
– Przy tej liczbie kandydatów debata zrobiła się zbyt długa – ocenia Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. marketingu politycznego. – Trudno było poznać programy kandydatów. Zapamiętane zostanie to, że ktoś przyniósł na nią jakieś gadżety, co było złamaniem ustalonych reguł. W takiej formule debata staje się nie do końca poważna – dodaje Trzeciak.
– TVP spróbowała połączyć format debaty "Super Expressu" z debatą w Końskich, w której uczestnicy odpowiadają na pytania dziennikarzy. Gdy kandydaci zwracali się do siebie, debata się ożywiała. Natomiast, gdy 13 kandydatów odpowiadało na to samo pytanie, robiło się nużąco. Tym bardziej, że najczęściej kandydaci nie odpowiadali na zadane pytania – wskazuje Mirosław Oczkoś. – Długi czas debaty miał jednak pewien plus. Człowiek potrafi grać wyuczoną rolę najwyżej przez dwie godziny. Później zmęczenie i znużenie powoduje, że to, co wcześniej wytrenował, przestaje działać. Dlatego pod koniec widzieliśmy naturalnych kandydatów i to, jak się zachowują, gdy są mocno zmęczeni – zauważa Oczkoś.
Krzysztof Stanowski, który wziął udział w debacie jako kandydat na prezydenta, już w pierwszej turze pytań zwrócił się do Doroty Wysockiej-Schnepf i nawiązał do spotkania, na którym przedstawiciele ośmiu sztabów domagali się, żeby TVP zmieniła prowadzącą debatę. "Bardzo się cieszę, że jestem w tej świątyni propagandy i że widzę tu arcykapłankę propagandy. Sądziłem, że spali się pani ze wstydu po tym, jak większość komitetów zaprotestowała przeciwko pani obecności" – mówił.
I dodał: "Nie jest to pierwszy raz w historii, gdy osoba o nazwisku Schnepf przepytuje Polaków, ale mam nadzieję, że wyjdziemy stąd cali i zdrowi. Dobrze, że pani tu jest, bo jest pani symbolem tego, co się dzieje z polskimi mediami, co się działo kiedyś i dzieje nadal – nie jest to czysta woda, tylko taki sam ściek, jak był wcześniej". We wtorek stacje Republika i wPolsce24 przypominały tę wypowiedź Stanowskiego. Przypominały ją też w triumfalnym tonie wspierające PiS serwisy internetowe. "Kompletna katastrofa neo-TVP!" Tak oceniono Wysocką-Schnepf: "Jest po tej debacie skończona". "Tak pięknie nie trzyma ciśnienia" – wybił serwis wPolityce.pl.
"Stanowski zrobił rzecz wyjątkowo obrzydliwą"
Stanowski tłumaczył później, że TVP, wystawiając Wysocką-Schnepf, mogła się spodziewać krytyki. – Tylko że Stanowski w tych swoich tłumaczeniach zapomina, że zrobił rzecz wyjątkowo obrzydliwą, bo zaatakował ją z powodu jej teścia, którego ona chyba nawet nie poznała – zauważa Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej". – To jest nie do usprawiedliwienia. Szokujące było dla mnie to, że nikt z obecnych tam dziennikarzy i uczestników debaty na to nie zareagował – dodaje.
Czytaj też: Wniosek o postawienie Świrskiego przed Trybunałem Stanu dopiero po drugiej turze
– Zachowanie Stanowskiego było szczytem żenady i braku wychowania – stwierdza Mirosław Oczkoś.
Dziennikarka nie odpowiedziała Stanowskiemu od razu. Dopiero po drugiej rundzie pytań, po odpowiedzi szefa Kanału Zero, powiedziała: "Zacytuję pana prof. Bartoszewskiego, który niegdyś mówił, że kiedy pijany zwymiotuje na mnie w autobusie, to nie jest to obelga, to nieprzyjemne, nie każdy może mnie obrazić".
Dorocie Wysockiej-Schnepf zarzucano później, że nie powinna odpowiadać Stanowskiemu, bo było to złamanie ustalonych reguł debaty, że prowadzący nie mogą komentować wypowiedzi uczestników.
– Stanowski sam złamał reguły debaty, które zabraniały wnoszenia na nią gadżetów. A on obstawił się flagami – mówi Mirosław Oczkoś.
Czuchnowski: "To jest nie do obrony"
Szef Kanału Zero pouczał jeszcze Wysocką-Schnepf: "Niech pani pilnuje zegara, bo od tego pani tutaj jest".
Czytaj też: Tvn24.pl na czele portali telewizyjnych kanałów informacyjnych. Duży spadek Tvp.info
We wtorek atakował natomiast dziennikarzy, którzy krytykowali jego zachowanie podczas debaty. "Naprawdę się dziwię, że nikt wczoraj nie zareagował na mega chamski atak na Dorotę Wysocką-Schnepf. Zwłaszcza po jego stwierdzeniu, że jej zadaniem jest tylko pilnowanie czasu. Jeszcze bardziej mnie dziwi, że nie zareagowała żadna z pań – obie reprezentują lewicę" – napisał w serwisie X Kamil Dziubka, dziennikarz Onetu. "Zgadzam się, tym bardziej Dorota miała prawo do tego, by odpowiedzieć na atak" – dodała Dominika Wielowieyska, dziennikarka radia Tok Fm i "Gazety Wyborczej".
"Jak zbierze 100 000 podpisów, to będzie sobie mogła ze mną dyskutować. Na razie niech pilnuje zegara" – odpowiedział im Stanowski. Serwis wPolityce.pl pochwalił szefa Kanału Zero, wybijając w tytule: "Co za nokaut! Stanowski zgasił Dziubkę i Wielowieyską, którzy bronili Wysockiej-Schnepf".
– To jest nie do obrony – stwierdza Wojciech Czuchnowski. – Nie ma tu znaczenia, czy ktoś jest kandydatem. Stanowski wydawał się człowiekiem, który robi ciekawe rzeczy, ma dobre pomysły, ale tego typu akcje kompletnie go dyskredytują.
Program Stanowskiego w TVP Jacka Kurskiego
Krzysztof Stanowski zapowiadał, że będzie kandydował, by zobaczyć, a potem opowiedzieć, jak wygląda kuchnia wyborcza od środka. – Pomieszał zupełnie role dziennikarza i polityka. Przeszedł na stronę polityki – zauważa Mirosław Oczkoś.
Czytaj też: "Polityka" od najnowszego numeru z bezpłatną dostawą do paczkomatów InPost
Wielu użytkowników mediów społecznościowych przypomniało szefowi Kanału Zero, że Dorota Wysocka-Schnepf, której zarzuca propagandę, straciła pracę w TVP, gdy prezesem został tam Jacek Kurski. I zaczął wprowadzać niesłychanie agresywną, partyjną propagandę. Stanowski dostał w tej telewizji program. W latach 2018-2023 prowadził w TVP Sport "Stan futbolu".
W Kanale Zero odpowiedział na te zarzuty, tłumacząc, że program realizował na własnym sprzęcie za skromne wynagrodzenie i zajmował się tam tematyką piłkarską.
Zdaniem Wojciecha Czuchnowskiego nie ma znaczenia, czy zarabiał tam mało, czy dużo. – Brał udział w podtrzymywaniu i legitymizowaniu ówczesnej machiny propagandowej. Nie słyszałem, żeby wtedy protestował przeciwko lejącej się z TVP propagandzie czy wyrzucaniu stamtąd dziennikarzy.
"Stanowski nie ma prawa do rozliczania innych"
– Stanowski jako były pracownik telewizji Jacka Kurskiego, który był częścią tej szczujni, nie ma prawa do rozliczania innych – twierdzi Mirosław Oczkoś.
Czytaj też: Debatę prezydencką prawicowych telewizji oglądało ok. 1,9 mln widzów
– Człowiek, który pracował w instytucji zaszczuwającej ludzi, ma teraz wystawiać dziennikarzom świadectwa, oceniać, kto jest obiektywny, a kto stronniczy? Przecież to już nie jest nawet śmieszne, tylko tragiczne – dodaje Oczkoś.
Transmisja poniedziałkowej debaty na Kanale Zero i dyskusja w studiu po niej w ciagu 24 godzin zebrała ponad 2,6 mln wyświetleń.
Sergiusz Trzeciak zwraca uwagę, że poniedziałkowa debata ujawniła problem w dopuszczaniu kandydatów do wyborów. – Okazuje się, że Państwowa Komisja Wyborcza ma problemy z weryfikowaniem dostarczonych podpisów (żeby PKW zarejestrowała kandydata, musi on zebrać 100 tys. podpisów osób popierających go – przyp. red.). Okazuje się, że można je kupić, co powoduje, że mamy tak wielu kandydatów na prezydenta – podsumowuje Trzeciak.
Czytaj też: Republika współorganizuje konferencję CPAC Polska. Bilety od 299 do 1999 zł
(MAK, 14.05.2025)
