Przed mediami lokalnymi trudny rok. Kolportaż, konkurencja, kwestie prawne
Lokalne drukowane gazety będą miały w tym roku jeszcze większy problem z kolportażem. Ruch ma coraz mniej punktów sprzedaży (fot. ARC)
Problemy z kolportażem prasy drukowanej, ale też rozwój wydań internetowych i subskrypcji oraz częstsze sięganie po granty na rozwój – takie są prognozy na 2024 rok dla wydawców mediów lokalnych. Miniony rok nie był ich zdaniem łatwy.
Zdaniem Jerzego Jureckiego – wydawcy „Tygodnika Podhalańskiego” i członka Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych – miniony rok był dla wydawców lokalnych bardzo trudny. Powodów jest kilka.
Gangrena, która zjada rynek
– Cały czas odczuwamy jeszcze spadki, które pojawiły się w czasie pandemii. Później już trudno było wrócić do poziomu sprzedaży papierowych gazet sprzed lockdownu – mówi Jurecki. Ale dodaje, że jednocześnie na pandemii wygrywały internetowe portale lokalne. – Ludzie tam migrowali. Ale to też odbiło się na sprzedaży gazet – zauważa.
Czytaj też: Czytelnictwo prasy nie spada, zmienia się jego model. Roczny raport PBC
Rok 2023 był kolejnym, w którym wydawcy walczyli z samorządową konkurencją. Udało się nawet przeprowadzić wspólny protest przeciwko wydawaniu tzw. gazet burmistrzowskich. Jednak Jurecki jest realistą i wie, że przed wyborami samorządowymi ta konkurencja będzie się rozrastać.
Podobnie uważa Andrzej Andrysiak, prezes SGL i wydawca „Gazety Radomszczańskiej”. – Jeżeli jeszcze rok temu mówiłem, że to problem, to dziś mówię, że to gangrena, która zjada rynek. Problem polega na tym, że zły przykład idzie z góry: od dużych miast w dół. To nie małe miasta wymyśliły sobie te media. To duże miasta inwestują w ten segment olbrzymie pieniądze.
Andrysiak zwraca uwagę, że wraz z nadchodzącymi wyborami samorządowymi upadać będą tezy często podnoszone przez samorządowców, że ich media łatają dziurę informacyjną, lub że są przeznaczone dla seniorów. – Każdy wydaje gazetę papierową i każdy prowadzi portal informacyjny. I jeżeli chodzi o rynek – to nasz największy problem. Bez rozwiązania ustawowego nie da się z tym walczyć – mówi Andrysiak.
Media internetowe nadzieją dla lokalnych wydawców
Prezes SGL widzi też inne problemy, z jakimi zderzą się lokalni wydawcy w rozpoczynającym się roku. Pierwszy to kolportaż.
Czytaj też: Lokalne media niezależne słabo odróżniane od mediów samorządowych
– Dla większości wydawnictw drukujących jeszcze papierowe gazety problem związany z dystrybucją się nasilił. To, co Ruch robi ze swoją siecią – czyli likwiduje punkty w małych miejscowościach – to katastrofa – zauważa Andrzej Andrysiak.
I dodaje: – Myślę, że Ruch nie przetrwa ze swoją siecią sprzedaży do końca roku 2024. Już wypowiada masowo umowy kolportażu i nawet sami wydawcy z tym nie walczą. Bo też warunki oferowane przez Ruch są nie do przyjęcia. Poza tym Ruch nie kryje, że chce likwidacji. Punktów jest coraz mniej, w związku z tym problem dystrybucyjny jest olbrzymi.
Nadzieją dla lokalnych wydawców może być rozbudowa swoich mediów internetowych. – Lokalne portale mają dobre i powiększające się zasięgi, ale ja do znudzenia powtarzam, że inwestycja w internet i infrastrukturę informatyczną dla małego portalu jest równie kosztowna jak dla dużego, a wpływy są nieporównywalne. Nawet wyprodukowanie samej aplikacji dla tytułu kosztuje.
Worek z grantami
Tu na szczęście mali wydawcy mają wsparcie. – Rozsypał się „worek” z grantami dla wydawców lokalnych – zauważa Andrysiak. Z takimi, po które mali wydawcy mogą sięgnąć. Wcześniej większość grantów była dostępna tylko dla dużych grup, stowarzyszeń czy konsorcjów.
Czytaj też: Dzieci kapitana Granta. O tym, jak mali wydawcy nie potrafią sięgać po granty
Jak ocenia, obecnie z takiego wsparcia korzysta 20-30 wydawców na rynku, a większość pieniędzy jest przeznaczona na rozwój technologiczny.
Kolejny problem to nierozwiązana sprawa z implementacją dyrektywy o prawach pokrewnych, którą do tej pory blokował PiS. – Mamy nadzieję, że nowy rząd zachowa się przyzwoicie i szybko tę implementację przeprowadzi. A wtedy wydawcy, nie tylko lokalni, będą mogli usiąść do rozmowy z BigTechami. Bez tej implementacji nawet nie mamy podstawy – mówi.
Jurecki: "Gazety lokalne są częścią kultury"
Do problemów prawnych dotyczących dziennikarzy Jerzy Jurecki dorzuca kwestię niesławnego artykułu 212 kodeksu karnego, czyli zniesławienia. – Na pewno będziemy wciąż naciskać na to, żeby zniknął. Mówimy o tym od lat bezskutecznie, ale nadzieje są.
Czytaj też: Tylko w prasie możliwy jest długotrwały efekt i wielokrotny kontakt z reklamą. Raport PBC
– Trudno jednoznacznie ocenić perspektywy dla lokalnych mediów w roku 2024. Jest wiele zmiennych, które powodują niepewność na rynku. Na przykład dalsze losy Polska Press Grupy czy zmiany w algorytmach wpływających na zasięgi z platform typu Facebook – mówi Patryk Ślęzak, członek zarządu Stowarzyszenia Mediów Lokalnych i wydawca kilku portali lokalnych w centralnej Polsce.
– Nie bez znaczenia jest także to, czy nowy rząd pomyśli o systemowym wsparciu dla mediów lokalnych, które ma miejsce w zasadzie we wszystkich krajach UE poza Polską. Mimo tych czynników jestem jednak umiarkowanym optymistą. W środowisku lokalnym następują intensywne procesy integracyjne, które – mam nadzieję – pozwolą stworzyć nowe dodatkowe źródła finansowania dla lokalnego, jakościowego dziennikarstwa w Polsce.
Na kwestię systemowego wsparcia mediów lokalnych zwraca też uwagę Jurecki. – Gazety lokalne są częścią kultury polskiej. Nigdy nikt na to w ten sposób nie patrzył, żaden minister kultury ani żadne ministerstwo kultury. Nie przebijamy się do świadomości rządzących z tą informacją od lat, a szkoda – mówi.
Czytaj też: Po artykule w "Wyborczej" Kącki został zawieszony, ale się broni. "Tekst był sprawdzany"
(PAR, 13.01.2024)