Temat: public relations

Dział: PUBLIC RELATIONS

Dodano: Grudzień 06, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Fatalny PR Czesława Michniewicza. Konflikt z dziennikarzami, afery i napięcia w PZPN

Czesław Michniewicz ostro zareagował na pytanie Wojciecha Górskiego, dziennikarza Interii (screen: YouTube/Łączy nas piłka)

Nie tak pewnie wyobrażał sobie sytuację Czesław Michniewicz po tym, jak prowadzona przez niego polska reprezentacja po raz pierwszy od 36 lat awansowała do fazy pucharowej mistrzostw świata. Zła atmosfera w zespole, kontrowersje wokół pieniężnych premii, konflikty w PZPN i z dziennikarzami oraz sporo niezadowolonych kibiców – przyszłość Michniewicza jest niepewna.

Niewielu dziennikarzy bawi się w dyplomację. Pracę Michniewicza zaczęto ostro krytykować i jego przyszłość w kadrze podważać zaraz po przegranym meczu 1/8 finału z Francją, zakończonym wynikiem 3:1.

Zgrzyty w polskiej kadrze

Zaczęło się od wypowiedzi Lewandowskiego, który dał wyraz swojej frustracji defensywnym stylem, jaki prezentowała polska drużyna. Zapytany o to, czy zagra jeszcze na mundialu za cztery lata, odpowiedział: – To jest jeszcze daleka droga. Radość z gry jest potrzebna i to będzie ważny element w niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, to jest inaczej, ale jak gramy bardzo defensywnie, to tej radości nie ma.

Czytaj też: Z Kataru wracają nie tylko polscy piłkarze, ale i część dziennikarzy

Choć nie wprost, takie słowa kapitana zostały odebrane jako krytyka stylu taktycznego, który przyjął Czesław Michniewicz.

Z Lewandowskim zgodził się zresztą inny kluczowy piłkarz reprezentacji, Piotr Zieliński. Po meczu z Francją powiedział w rozmowie z Interią: – Przeciwnikami byli aktualni mistrzowie świata, a potrafiliśmy się im i tak przeciwstawić, grać z nimi długimi momentami jak równy z równym. Nie ma się kogo bać. Właśnie takiego podejścia brakowało w meczach grupowych. Uważam, że tak musimy grać cały czas.

Konflikt z mediami

Po odpadnięciu z mundialu nie poprawiła się też atmosfera na linii Michniewicz – dziennikarze. Media już od dłuższego czasu mają napiętą relację z obecnym selekcjonerem i na konferencji prasowej po meczu z Francją znowu doszło do kontrowersji. Pytanie o słowa Lewandowskiego i Zielińskiego zadał Michniewiczowi Wojciech Górski z Interii. – Zastanawiam się, proszę się nie obrazić, że redakcja wysyła pana na mistrzostwa świata i pan posługuje się tym, co powiedzieli inni, a nie jest pan w stanie, nie chce pan zadać swojego pytania – odpowiedział selekcjoner.

Czytaj też: Czesław Michniewicz nie prowadzi dobrej komunikacji z dziennikarzami. "Oblężona twierdza"

I dalej: – Traci pan czas, mając możliwość zadać swoje pytanie i budować swoją narrację, a wykorzystuje pan słowa Lewandowskiego i Zielińskiego. Ja mam jak najlepsze relacje z tymi dwoma zawodnikami i wiem, że w żaden sposób nie chcieli zrobić krzywdy ani mnie, ani drużynie. Ja tego jeszcze nie słyszałem, tylko odpowiadam na to, co pan mówił. Chyba łatwiej byłoby panu, jakby zadawał pan swoje pytania i miałby pan większą satysfakcję z odpowiedzi.

Słowa Michniewicza nie zostały w mediach przyjęte dobrze. Wojciech Górski, dziennikarz zadający pytanie, które zdenerwowało trenera, stwierdził później w mediach społecznościowych: "Zadałem – wydaje mi się – oczywiste pytanie po wypowiedziach piłkarzy. Nie wiem, jak inaczej mielibyśmy poznać opinię selekcjonera, jak nie na oficjalnej konferencji prasowej. Wypowiedzi piłkarzy nie wyczarowałem z kosmosu, nie wymyśliłem. Nie za bardzo rozumiem część o braku »własnego pytania, tylko posługiwaniu się wypowiedziami«. To właśnie zdanie piłkarzy i trenera interesuje mnie najbardziej, a nie moja prywatna opinia na temat gry".

"Natomiast żeby była jasność: Ja z odpowiedzią trenera nie mam żadnego problemu. Rozumiem emocje i gigantyczną presję, która na trenerze spoczywa i której nie zazdroszczę. W pełni szczerze (kto mnie zna, ten wie) życzę powodzenia w dalszym działaniu" – dodał Górski.

Atmosfery wokół reprezentacji nie poprawił także fakt, że polscy piłkarze po powrocie z Kataru zdecydowali się zignorować dziennikarzy i kibiców czekających na nich na lotnisku w Warszawie. "Oglądali, kibicowali, trzymali kciuki, przyjechali przywitać swoich idoli na lotnisku. I co? I nic. Piłkarze wylądowali na wojskowej części, wiele dzieciaków w terminalu miało łzy w oczach. Przykry widok" – napisał Artur Molęda, dziennikarz TVN 24.

Czytaj też: TVP nie potwierdza, że Dariusz Szpakowski skomentuje finał mundialu

"Żaden z piłkarzy ani członków sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski nie wyszedł do grupy kilkunastu dziennikarzy po wylądowaniu na wojskowym lotnisku w Warszawie. Usłyszeliśmy »wczoraj była konferencja pomeczowa«" – relacjonował Jakub Kłyszejko z TVP Sport.

Premia dla drużyny

Gdyby się na tym skończyło – pół biedy. Niezadowolenie kibiców, nienajlepsza gra i złe relacje z mediami bledną przy największym mundialowym sukcesie polskiej reprezentacji od ponad trzech dekad. Ale PR-owy gwóźdź do trumny Michniewicza miał dopiero nadejść.

Czytaj też: Dzięki awansowi Polski TVP zarobi na mundialu dodatkowo co najmniej 10 mln zł

Od poniedziałku zaczęły pojawiać się w mediach informacje o potencjalnej wielomilionowej premii dla drużyny, którą zafundować reprezentacji miał premier Mateusz Morawiecki. O sytuacji pierwszy poinformował serwis Sportowefakty.wp.pl.

Premier miał obiecać reprezentacji Polski 30 milionów złotych za wyjście z grupy. Ogromna kwota przyznana piłkarzom z pieniędzy polskich podatników – piłkarzom, którzy na co dzień zarabiają wielkie pieniądze w swoich klubach – wzburzyła nie tylko kibiców. Jakby tego było mało, według przekazywanych w mediach informacji Czesław Michniewicz miał stwierdzić, że chciałby, aby do sztabu reprezentacji trafiło dwadzieścia procent tej kwoty, zamiast wcześniej uzgodnionych dziesięciu.

Ze strony PZPN wypłynęła natomiast informacja o tym, że pieniądze miałyby zostać przeznaczone na rozwój polskiej piłki. Co brzmi jak klasyczne PR-owe ratowanie twarzy. "Z radością przyjąłem inicjatywę Premiera Morawieckiego dotyczącą dofinansowania polskiej piłki. Włączymy się z pełnym zaangażowaniem w każdą inicjatywę, która powoduje rozwój futbolu w kluczowych obszarach, szczególnie szkolenia dzieci i młodzieży oraz edukacji trenerów" – napisał na Twitterze Cezary Kulesza, prezes związku. Tego typu narracja stoi w sprzeczności z pierwotnymi doniesieniami na temat celu, na który miały zostać przeznaczone pieniądze oferowane przez polski rząd.

Sytuację (w Kanale Sportowym) skomentował Mateusz Borek, m.in. komentator TVP na mundialu. Według jego informacji, Robert Lewandowski ma się spotkać dzisiaj z premierem Morawieckim w celu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. – Wierzę, że wyjdą z tej sytuacji obronną ręką, jak Wojtek Szczęsny podczas mundialu – stwierdził Borek.

Doniesienia te zdementował jednak Szymon Jadczak. Jak napisał: "Mateusz Borek pospieszył się z tą wiadomością. Z tego co słyszę, to Robert Lewandowski jest 6500 kilometrów od Polski i nie ma dziś w planach żadnych oficjalnych spotkań".

Niepewna przyszłość Michniewicza

Jak podał Tomasz Włodarczyk, dziennikarz portalu Meczyki.pl, kontrowersje wokół premii dla drużyny oraz związany z tym zły wizerunek selekcjonera – który już wcześniej był zresztą mocno nadszarpnięty, między innymi konfliktem z Szymonem Jadczakiem opisującym powiązania trenera z "Fryzjerem" – mogą mocno Michniewiczowi zagrozić.

Czytaj też: Mecz Polska - Francja na trzech antenach TVP śledziło 10,68 mln widzów

"Premia stała się przyczyną ostrego wewnętrznego konfliktu. Na tyle ostrego, że Michniewicz może tej burzy nie przetrwać. Według naszych informacji od poniedziałkowego poranka ruszyły dyskusje na temat przyszłości trenera – nie tylko ze względu na wyniki, styl gry, plany rozwoju kadry, ale – to zatrważające – również temat premii. Wewnątrz federacji nie ma zgodności co do kontynuowania dalszej pracy przez Michniewicza, ale na razie trudno wyrokować, jaką decyzję ostatecznie podejmie Kulesza" – poinformował Włodarczyk w serwisie Meczyki.pl.

Strona rządowa tłumaczy, że premia zawsze miała pójść na wsparcie polskiej piłki młodzieżowej. – Premier obiecał w rozmowie z prezesem PZPN i trenerem dodatkowe środki i to się dzieje. Liczymy na to, że polska piłka nożna będzie mogła dzięki wsparciu osiągać kolejne sukcesy – powiedział Piotr Mueller, rzecznik rządu.

Dziennikarzy to jednak nie przekonuje. "Czy dobrze rozumiem że premią za wyjście z grupy miało być założenie wspierającego piłkę młodzieżową funduszu opiewającego na kwotę 30 mln zł? A co ma piernik do wiatraka? To brzmi jak wymyślona przez te parę kryzysowych godzin ściema. Kosztowna ściema" – stwierdził Maciej Bąk z Radia Zet. "Średnio to logiczne, jeśli premier uzależnia środki na rozwój piłki nożnej od awansu. Gdybyśmy nie awansowali, wsparcia dla młodych zawodników by nie było za karę?" – pyta też Patryk Michalski z Wirtualnej Polski.

Co dalej z Czesławem Michniewiczem i czy rzeczywiście ma się on czego obawiać pomimo wywalczenia z reprezentacją historycznego wyniku na mistrzostwach świata? Afery pozaboiskowe zdają się na ten moment przyćmiewać sukces sportowy – pytanie, czy będą one kosztowały posadę obecnego selekcjonera.

Kropkę nad i postawił Stefan Szczepłek, legenda dziennikarstwa sportowego, w znakomitym tekście "Grabarz futbolu" w "Rzeczpospolitej": "Czesław Michniewicz to 26. selekcjoner, którego oceniam, od kiedy jestem dziennikarzem. Jest jednym z trzech najsłabszych. Reprezentacji swojego kraju kibicuję, od kiedy zacząłem świadomie oglądać jej mecze. I przykro mi, że odpadła z turnieju w Katarze. Ale my tam nie pasowaliśmy". I dodawał: "To nie pech, tylko błędne decyzje trenera, dotyczące składów na poszczególne mecze i taktyki".

Czytaj też: Kaczyński: Kurski miał propozycję rządową, ale "uznał, że to nie jest dla niego sprawa interesująca"

(HAD, 06.12.2022)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.