Czesław Michniewicz nie prowadzi dobrej komunikacji z dziennikarzami. "Oblężona twierdza"
"Trener Czesław Michniewicz chce być jak brat łata i tak się zachowuje wobec dziennikarzy" – zauważa ekspert z agencji FCB Bridge2Fun. Jednak nie zawsze przynosi to dobre efekty (screen: YouTube/ŁączynasPiłka)
Czesław Michniewicz nie ma najlepszych relacji z dziennikarzami, a na mundialu atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej. Co prawda zwycięstwo w drugim meczu – z Arabią Saudyjską – może te stosunki nieco poprawić, nie zmienia to faktu, że trener i jego sztab muszą wdrożyć lepszą politykę komunikacji z mediami. – Taktyka oblężonej twierdzy może w ostatecznym rozrachunku bardziej zaszkodzić niż pomóc – uważa Michał Kosmaczewski z agencji Monday.
Relacje trenerów piłkarskiej kadry z dziennikarzami są najczęściej tak dobre, jak poziom gry reprezentacyjnej jedenastki. Gdy wyników nie ma, selekcjonerzy tracą cierpliwość do dziennikarzy. Bardzo słaby pierwszy mecz na mundialu z Meksykiem wywołał uzasadnione pretensje dziennikarzy do Czesława Michniewicza i zrodził poważny kryzys wizerunkowy wokół selekcjonera.
Michniewicz nie powinien wychodzić z oficjalnej roli
Kiedy obecni w Katarze dziennikarze zapytali Michniewicza o przyczyny zbyt defensywnej gry, ten odpowiedział: „Nie zamienię wody w wino, chociaż pewnie teraz by wam się przydało”. Media to podchwyciły, a trener wyparł się sensu wypowiedzianych słów twierdząc, że miał na myśli zakaz spożywania alkoholu w Katarze, a nie podważanie umiejętności piłkarzy. – Można było spodziewać się, że słowa takie wywołają burzę – mówi „Presserwisowi” Michał Kosmaczewski, senior account executive agencji Monday. – Takie sytuacje nigdy nie są na rękę drużynie.
Czytaj też: Mecz Polski z Arabią Saudyjską oglądało na trzech antenach TVP średnio 8,8 mln widzów
Michniewicz zapomniał, że w kontaktach z dziennikarzami nie powinien wychodzić z oficjalnej roli. Podobnie jak nie powinien zapominać, że w dobie wszechobecnych kamer i komórek łatwo zweryfikować prawdziwość jego twierdzeń. Konfrontacji z dziennikarzami nie mógł wygrać.
Dość łagodnie ocenia trenera w rozmowie z „Presserwisem” Rafał Baran, ekspert od wizerunku i CEO agencji FCB Bridge2Fun, który przez osiem lat dbał o PR kadry narodowej i trzy razy był z nią na mundialu: – Trener Czesław Michniewicz chce być jak brat łata i tak się zachowuje wobec dziennikarzy. Przyznam, że zbyt wielu abstynentów wśród dziennikarzy sportowych nie znam – mówi ekspert z agencji FCB Bridge2Fun.
Baran zwraca też uwagę na grupę docelową: – Mówienie o alkoholu jest rubaszne, może trenerowi reprezentacji nie przystoi, ale przecież grupa docelowa, która ogląda MŚ w Katarze, od alkoholu chyba też nie stroni.
Nauka na błędach?
Daniel Bednarek, szef serwisu sportowego Interii, odnosi wrażenie, że Michniewicz próbuje wziąć na siebie cały ciężar komunikacji i rozgrzesza trenera: – Michniewicz w ten sposób odcina od świata zewnętrznego piłkarzy, którzy muszą mieć spokój – opowiada „Presserwisowi”. – Jest bardzo bezpośredni w kontaktach z mediami, często rozmawia z dziennikarzami, żartuje. Taki ma styl bycia i każde inne zachowanie byłoby w jego wykonaniu sztuczne.
Czytaj też: Mundial. Fox Sports krytykowane w USA za zignorowanie kwestii praw człowieka podczas transmisji
Bezpośredniość wobec dziennikarzy ceni u Michniewicza także Bożydar Iwanow, komentator Polsat Sport i jeden z gospodarzy programu „Studio Katar” na antenie Polsat Sport Extra: – Rzadko zdarza się taki trener jak Czesław Michniewicz, który chętnie wchodzi w dialog z przedstawicielami mediów, wiele rzeczy tłumaczy i objaśnia, jest mistrzem anegdot i ciętego dowcipu – opowiada „Presserwisowi”.
Iwanow dostrzega też problem: – Jasne, że część moich kolegów po fachu ma do niego zastrzeżenia, mam wrażenie, że nasze środowisko podzieliło się na dwa obozy. Po awansie na Mistrzostwa Świata „pokąsał" kilka osób, które nie do końca zgadzały się na to, by przejął to stanowisko. I uważam, że wtedy posunął się za daleko.
Michniewicz prawdopodobnie uczy się na błędach, co widać po reakcji na pierwszy kryzys na mundialu. Kiedy Izabela Koprowiak z „Przeglądu Sportowego” zapytała, dlaczego trener robi z dziennikarzy wrogów, usłyszała m.in.: „W rozmowie z wami żartowałem, ale więcej z wami nie będę żartował. Niepotrzebnie tworzycie inną rzeczywistość. Żarty się skończyły i od teraz będziemy rozmawiać oficjalnie”. Dziennikarzom będzie więc coraz trudniej usłyszeć do niego bon moty, ale komunikacji w reprezentacji to pomoże.
"Taktyka oblężonej twierdzy może zaszkodzić"
Po sobotniej wygranej z Arabia Saudyjską atmosfera musiała się poprawić, jednak relacje z dziennikarzami powinny toczyć się według strategii długoterminowej. Eksperci oceniają, że takie wojenki z mediami nie pomogą mu tłumaczyć ewentualnych kolejnych porażek. – Taktyka oblężonej twierdzy może w ostatecznym rozrachunku mu bardziej zaszkodzić niż pomóc – mówi Michał Kosmaczewski z Monday.
Czytaj też: Boniek i śmietanka polskiego biznesu podpisali list otwarty ws. Sawickiego, szefa Kanału Sportowego
Daniel Bednarek z Interii bierze Michniewicza w obronę: – Być może się gubi, nie jest konsekwentny w realizacji taktyki kontaktów z mediami, jednak nie zmienia to faktu, że wciąż przyświeca mu podstawowy cel – to on bierze „na klatę” wszystko, odcinając od tego zgiełku i zamieszania zespół. W kontekście wielkiej imprezy takie zachowanie wydaje się rozsądnym posunięciem.
Ostatecznie jednak Bednarek kwituje: – Ale rolą dziennikarzy jest drążyć, szukać i zadawać pytania, więc selekcjoner musi być na to przygotowany i jego obowiązkiem jest zmierzenie się z niewygodnymi pytaniami, nie tylko dotyczącymi taktyki i kontuzji, ale również przeszłości.
Dziennikarz Dariusz Faron z Wirtualnej Polski, któremu Michniewicz zarzucił manipulację w sprawie „zamiany wody w wino”, napisał tekst wyjaśniający wątpliwości i zwrócił się wprost do Michniewicza: „Najwyraźniej nie rozumie pan jednak, że nie robi pan tego dla mnie. I nie wyświadcza mi żadnej przysługi. Wyświadcza pan przysługę kibicom, którzy są na drugim końcu świata, a kilka dni przed kluczowym meczem chcą się dowiedzieć, co myśli selekcjoner drużyny narodowej. Po prostu”.
Przypomnijmy, że Czesław Michniewicz już podczas swojej pierwszej konferencji prasowej w roli selekcjonera kadry groził prokuraturą, a potem złożeniem pozwu o zniesławienie dziennikarzowi Wirtualnej Polski Szymonowi Jadczakowi. Zareagował tak na teksty Jadczaka na temat domniemanych związków trenera z piłkarską mafią, odpowiedzialną za ustawianie meczów polskiej ligi. Później ogłosił, że wstrzymuje kroki prawne wobec dziennikarza.
Czytaj też: Hejt play. Dziennikarze sportowi nie muszą być przyzwoici
Anna Kilian