Media nawołują do walki z dezinformacją, ale same mają trudności z weryfikacją informacji
(fot. unsplash.com)
Media ostrzegają przed dezinformacją, tworzą kodeksy i organizują szkolenia na jej temat. Zdaniem ekspertów takie inicjatywy są ważne, ale konieczna jest też autorefleksja nad własnymi praktykami.
Od początku wojny nastąpiło ogólne wzmożenie w walce z dezinformacją. Powstają wydarzenia i poradniki dotyczące fake newsów. Wirtualna Polska zorganizowała webinar "Dezinformacja na wyciągnięcie ręki". Ogłoszony został także Kodeks Dobrych Praktyk w zakresie dezinformacji. Wśród jego sygnatariuszy są m.in. z CyberDefence24, FakeHunter (projekt PAP), Spider’s Web+, Instytut Zamenhofa.
Czytaj też: Krótki przewodnik po fake newsach
W dokumencie opisano, czym jest dezinformacja i jakimi kanałami jest rozpowszechniana. Znalazło się w nim 10 zasad, które powinny być oczywiste dla każdej redakcji - np. weryfikuj informację w przynajmniej dwóch rzetelnych źródłach; odróżniaj fakty od opinii; prostuj, jeśli przekazałeś nieprawdziwą informację.
(fot. materiały prasowe)
– Choć dla większości są to pewnie banały, trzeba o tych zasadach przypominać, bo nie dla wszystkich mogą być oczywiste – komentuje medioznawca Maciej Myśliwiec. Zwraca uwagę przede wszystkim na problem redakcji z przyznawaniem się do błędów. – Media często nie prostują fałszywych doniesień, bo nie chcą przyznać się, że byli na tyle niekompetentni, że podali niesprawdzoną wiadomość.
Podobnego zdania jest prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. – Należy wesprzeć wszelkie starania, które idą w dobrym kierunku, ale media też powinny uderzyć się w pierś i przyjrzeć własnym praktykom, które często odbiegają od standardów zawartych w tym kodeksie – zaznacza Kowalski.
Prawda ofiarą wojny
Wzmożone działanie w walce z dezinformacją jest szczególnie widoczne od czasu ataku Rosji na Ukrainę. – Wojna to szczególny moment, kiedy szerzy się dezinformacja. A media są tu łakomym kąskiem dla propagandystów, bo każda redakcja chce być najszybsza z publikowaniem doniesień, bo jeśli ich news zostanie podany jako pierwszy, to wraz z liczbą wyświetleń zwiększa się potencjał reklamowy – tłumaczy Myśliwiec.
Czytaj też: Jak nie puścić fake newsa. Warsztat dziennikarski
Medioznawca przypomina historię o wyspie Węży, gdzie media podawały, że wszyscy jej obrońcy zginęli, a ostatecznie okazało się, że zostali wzięci do niewoli.
– Ta historia potwierdza klasyczną zasadę, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda – przekonuje prof. Tadeusz Kowalski. – Jeśli chodzi o doniesienia o wojnie, trzeba być szczególnie ostrożnym. Pewien rodzaj dezinformacji zachodzi z obu stron frontu i mediom bardzo trudno zweryfikować te doniesienia. Na wyspie Węży nie było żadnych przedstawicieli mediów, którzy mogli zbadać, co się stało z jej obrońcami. Bazowano wyłącznie na nagraniu, które wydawało się wskazywać, że koniec był tragiczny, a prawda okazała się zupełnie inna.
(BAE, 22.04.2022)