Wydanie: PRESS 03/2003
Głośniej od bomb
Czy widz jest skazany na hałaśliwe reklamy?
Reklamodawcy wykorzystują wszelkie możliwości, by wyróżnić swój przekaz spośród otaczających go programów. Jednym ze sposobów jest manipulowanie dźwiękiem.
Do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz do nadawców co jakiś czas trafiają skargi od widzów oburzonych poziomem głośności bloków reklamowych. Jest to dokuczliwe zwłaszcza wieczorem.
Zdaniem większości pracowników studiów produkcyjnych, techników z działów emisji telewizji i pracowników biur reklamy tego zjawiska nie da się wyeliminować. - Reklamy są robione na najlepszym sprzęcie - mówi Sławomir Pasternak, prezes studia Graffiti Film. - Dźwięk jest perfekcyjny, dlatego się wybija.
Jest też jednak inna przyczyna: kompresja dźwięku. Realizatorzy dźwięku w domach produkcyjnych maksymalnie go zagęszczają, podwyższając natężenie cichszych partii ścieżki dźwiękowej, a w efekcie tzw. średnią moc ważoną (ang. RMS). Efekt jest taki, że choć maksymalny poziom dźwięku nie wzrasta, rośnie średnia - człowiek odbiera go jako nawet dwa razy głośniejszy. - Głośność reklam to wrażenie psychoakustyczne wynikające z obróbki dźwięku - potwierdza Magdalena Sułek, realizator dźwięku w studiu Odeon. To tłumaczy, dlaczego reklamy odczuwane są jako głośniejsze, choć nie przekraczają dopuszczalnego poziomu dźwięku określanego przez biura reklamy poszczególnych stacji.
Jaroslaw Murawski, Katarzyna Domagała
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter