Wydanie: PRESS 09/2003
Z prokuratora adwokat
Maciej Gorzeliński, Rafał Kasprów czy Jacek Łęski to najbardziej znane nazwiska dziennikarstwa śledczego lat 90. Swoimi tekstami rozbijali układy polityczno-biznesowe. Dziś dla nich pracują.
Artykuł "Korupcja w policji poznańskiej", opublikowany w 1994 roku w "Gazecie Wyborczej", przejdzie do historii jako jeden z najgłośniejszych tekstów śledczych. Jego autorami byli dziennikarz z Poznania Maciej Gorzeliński i Piotr Najsztub (obecnie redaktor naczelny "Przekroju"). Za artykuł o korupcji w policji otrzymali nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jury konkursu uznało ich tekst za: "modelowy przykład skutecznej i odważnej akcji dziennikarskiej w obronie praworządności". SDP wyróżniło także kolejny ich tekst "Państwo Elektromis", który napisali wspólnie z Piotrem Pacewiczem i Marcinem Bosackim.
Trzy lata później Gorzeliński rozstał się z "Wyborczą". Krótko, jako wolny strzelec, publikował we "Wprost". W 1998 roku wraz z Najsztubem zamieścili w Internecie materiał "Belvedere wojna" - o związkach polityków z producentami wódki doskonale sprzedającej się na amerykańskim rynku. Potem pracował przy programie Jacka Żakowskiego i Piotra Najsztuba "Tok szok". W końcu porzucił media.
Z kolegą z "Wyborczej" Pawłem Kwaśniewskim założyli spółkę Strefa Ciszy. Zajmowała się działalnością public relations. Choć - jak wskazuje nazwa - firma nie dbała o rozgłos, nie narzekała na brak zleceń. Jedno z nich sprawiło jednak, że o Strefie Ciszy zrobiło się głośno w całym kraju. W grudniu 2000 roku spółka zawarła umowę na czas nieokreślony z KGHM Polska Miedź SA na tworzenie "korzystnego wizerunku medialnego przedsiębiorstwa". Fragment umowy o numerze PF/439/2000, dzięki związkom zawodowym, ujrzał światło dzienne. Jak podała "Gazeta Wrocławska", byli dziennikarze mieli zarabiać na tym kontrakcie 15 tys. dolarów miesięcznie. Zadaniem Strefy Ciszy było wygaszenie w mediach informacji o operacjach zarządu KGHM, zmierzających do przejęcia huty w Hamburgu. Zdaniem związkowców po przejęciu to Niemcy mieliby wpływ na zarządzanie polskimi hutami KGHM. Spekulacji było tak wiele, że Strefie Ciszy nie udało się przekuć działań zarządu w sukces. Umowę rozwiązano po trzech miesiącach.
Dziś ani Gorzeliński, ani Kwaśniewski nie chcą komentować wysokości honorarium. Solidarnie podkreślają, że wymieniona kwota to nie był czysty zysk. Gorzeliński: - Od tej stawki trzeba przecież odliczyć koszty działalności firmy, podatki. Przyznaję, że dla dziennikarzy zarabiających od trzech do sześciu tysięcy złotych 15 tysięcy dolarów jest astronomiczną sumą, ale firma, która przejęła później zlecenie, była jeszcze droższa.
Grzegorz Kopacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter