Graj w gry w media. Gry mogą też edukować - także redaktorów i dziennikarzy
Lekcja z gier: „Staraj się pracować mądrze, a nie ciężko. Błahe artykuły zostawiaj swoim ludziom, a te, które mogą wpłynąć na twoją karierę i opinię, wybieraj samemu” (fot. Nassim Allia/Unsplash.com)
Największy problem to czas. Gry z dziennikarzem w roli głównej, gry w budowanie imperium medialnego, gry w manipulację informacją – wciągają. Mogą też edukować nie tylko adeptów żurnalistyki.
***
Ten tekst Ryszarda Parki pochodzi z magazynu "Press" – wydanie nr 03-04/2024. Teraz udostępniamy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników. Przyjemnej lektury!
***
Dziennikarze nie grają w dziennikarskie gry. – Chyba nigdy w nic takiego nie grałem – mówi Dariusz Ćwiklak, wicenaczelny „Newsweeka Polska”. To nie znaczy, że nie grywa. Ma za sobą starcia w wojennych „Combat Mission” i potyczki w „Medal of Honor” czy „Call of Duty”. W te drugowojenne gry grywały całe redakcje, korzystając z dobrodziejstw sprawnie działającej sieci wewnętrznej.
Gry „dziennikarskie”? – Może „Paperboy” – taka gra na ZX Spectrum, gdzie jeździło się na rowerze i podrzucało gazety na próg domów – mówi. Innych nie kojarzy.
Bo gry dziennikarskie nie są szczególnie popularne. Po pierwsze dlatego, że w część z nich nie da się grać bez znajomości angielskiego, a ta nawet wśród dziennikarzy nie jest znów tak powszechna. Po drugie – po kilku, czasem kilkunastu godzinach w pracy, rozrywki szuka się raczej poza nią. Po trzecie – w gruncie rzeczy „dziennikarskie” gry są w pewien sposób wtórne – naśladują bardziej znane tytuły.
Ale powstają. Jednak grają w nie przede wszystkim ludzie spoza dziennikarskiej branży.
Czy gry dziennikarskie można wykorzystywać do szkolenia młodych dziennikarzy? – Gracz posiada możliwość aktywniejszego uczestnictwa w procesie edukacyjnym niż osoba ucząca się w systemie tradycyjnym. W takim przypadku łatwiejsze staje się zrozumienie podejmowanych na wykładach problemów, a zwłaszcza podnoszenie rozmaitych umiejętności, dzięki doświadczeniu uzyskanemu w świecie wirtualnym – wskazuje prof. Piotr Bołtuć, filozof z Uniwersytetu Ilinois w Springfield.
Dodaje, że gry motywują użytkownika i stanowią atrakcyjne tło psychologiczne nauczania, symulują realne sytuacje. Mogą imitować doświadczenie i dostarczać umiejętności dostępnych w kontekście praktycznym – nawet jeśli stworzenie takiego kontekstu w rzeczywistości byłoby niebezpieczne lub skomplikowane.
– Sukces w zastosowaniu gier komputerowych w edukacji ma podłoże w strategii edutainment łączącej w sobie rozrywkę z dydaktyką. Jest to dobry punkt wyjścia do zastosowania wirtualnej rozrywki w procesie kształcenia – uważa dr Karol Kowalczuk z Wydziału Nauk o Edukacji Uniwersytetu w Białymstoku.
– Gry angażują uczestników, a właśnie zaangażowanie jest jednym z koniecznych warunków efektywności procesu edukacyjnego – potwierdza prof. Tomasz Kamiński, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego, pasjonat wykorzystania gier w edukacji. – Dlatego też od dawna wykorzystuje się gry w nauczaniu. Coraz większa liczba dostępnych wyników badań przekonuje, że gry są użyteczne również w edukacji dorosłych, a nawet są częstokroć efektywniejsze od tradycyjnych metod.
Czego zatem może uczyć się z gier adept dziennikarstwa?
PATRZ, ROZMAWIAJ, KRYJ SIĘ
Pierwsza grupa gier dziennikarskich to wcieleniówki, w których gracz musi zdobywać materiał dziennikarski, czasem analizować go, by rozwiązać problemy lub rozwikłać tajemnicę. Twórcy gier najbardziej lubią postacie śledczych dziennikarzy freelancerów, choć nie jest to reguła.
Miłośnikom gier typu „First Person Shooter” spodobałby się „WARCO: The News Game” australijskiego studia Defiant Development. Gracz wciela się w reporterkę wojenną relacjonującą konflikty w Afryce czy na Bliskim Wschodzie. Reporterka do dyspozycji ma jedynie kamizelkę kuloodporną i kamerę. Celem graczy jest jak najdokładniejsze utrwalenie działań wojskowych na taśmie filmowej i przeżycie we wrogim środowisku. Po skompletowaniu materiału podejmujemy próbę zmontowania go, aby nadawał się do transmisji telewizyjnej.
Grę wymyślił australijski dziennikarz Tony Maniaty, który wcześniej robił reportaże w państwach byłego bloku sowieckiego. Jego założeniem było przygotowanie gry, która szkoliłaby dziennikarzy do pracy w regionach ogarniętych wojną. Pomysł jednak spotkał się z krytyką korespondentów wojennych. „Wszystko, co zachęca do myślenia, że można lepiej zrozumieć wojny w prawdziwym życiu, grając w grę, należy traktować z dystansem” – skomentował Allan Little z BBC News. Sam projekt ostatecznie porzucono w 2011 roku i nigdy nie trafił na rynek.
Kilka lat wcześniej, w 2007 roku, na rynek trafiła natomiast inna gra „Global Conflicts: Palestine” o konflikcie izraelsko-palestyńskim, w której gracz wciela się w rolę reportera badającego historie z Jerozolimy i jej okolic. Gra składa się z sześciu części, których zakończeniem jest wykreowanie wiadomości. W przypadku każdej historii to gracz decyduje, czy pisać dla gazety izraelskiej, palestyńskiej czy europejskiej. To on dokonuje wyboru rozmówców i sposobu, w jaki z nimi rozmawia. Ten wybór wpływa na jego status wobec różnych stron konfliktu, co ponownie determinuje kolejne źródła, punkty widzenia i informacje, jakie będą dla niego dostępne. I jak w prawdziwej dziennikarskiej pracy – trzeba używać dowcipu, rozsądku i dyplomacji, aby zbudować zaufanie do siebie. Celem jest zebranie wystarczającej liczby interesujących wypowiedzi, które mogłyby znaleźć się na pierwszej stronie artykułu. Na końcu każdej części gry gracz układa swój tekst na podstawie zebranych wypowiedzi, oblicza jego wartość informacyjną oraz obiektywność.
Co prawda gra wyprodukowana przez kopenhaskie studio Serious Games Interactive ma już 17 lat, co na rynku gier oznacza wiek podeszły, skoro jednak została stworzona jako gra edukacyjna, wciąż może być wykorzystywana do nauki zbierania informacji i tworzenia obiektywnych tekstów. W serii „Global Conflicts” ukazały się również dwa inne tytuły: „World” i „Latin America”. Żeby w nie zagrać, potrzebna jest dość wiekowa maszyna. W przypadku Apple to minimum PowerPC G4 i system MacOS X 10.3.9, w przypadku Windows – komputer z Pentium III i Windows 2000 lub emulatory tych środowisk.
Zdecydowanie łatwiej będzie zagrać w „The Occupation”. Grę wydaną w 2019 roku, w której gracz dziennikarz w rzeczywistym czasie przedziera się przez niedostępne zwykle miejsca, musi wydobyć zawartość z sejfów i schowków, a wszelkie jego kontakty z postaciami i zachowania wpływają na reakcje tych, z którymi się styka. W grze nie ma wroga. Jest nim – jak w normalnej dziennikarskiej pracy – czas. Cała gra została osadzona w północno-zachodniej Anglii, w sobotę 24 października 1987 roku. W momencie premiery została wysoko oceniona przez recenzentów przede wszystkim ze względu na napięcie, jakie wywołuje u gracza, oraz to, jak szybko pozwala graczowi na identyfikację z głównym bohaterem.
„The Occupation” jest dostępna na platformie Steam, wymaga Windowsa 10, a kosztuje 107,99 zł w wersji podstawowej.
Kolejna gra z dziennikarzem śledczym w roli głównej to „Twin Mirror” wydana w 2021 roku przez studio Don’t Nod. Przypomina nieco „Coś” Stephena Kinga. Dziennikarz śledczy wraca do rodzinnego miasteczka Basswood w Zachodniej Wirginii po śmierci swojego przyjaciela. Zostaje wplątany w sieć intryg, a jego celem jest odkrycie tajemnicy miasteczka.
Gra pozwala nie tylko na rozmowy z mieszkańcami Basswood. Bohater może również przypominać sobie przeszłość czy analizować możliwe scenariusze. Co istotne, w „Twin Mirror” nie ma ustalonego scenariusza. Każda decyzja, interakcja czy wybór wpływa na bieg następnych wydarzeń. Gra ta jest dostępna na Steam, wymaga Windowsa 10 i procesora Intel Core i3 oraz mocnej karty graficznej, która udźwignie realistyczną grafikę. Kosztuje 89 zł.
PRACUJ Z NEWSAMI
Osobną grupą gier są te, które symulują pracę redaktorską. Tu trzeba rozdzielać tematy, redagować teksty i kontrolować ich wpływ na kondycję mediów.
Na uwagę zasługuje tu przede wszystkim „The Republia Times” – dzieło niezależnego programisty Lucasa Pope’a. Gra powstała w 2012 roku. „Stworzyłem ją jako rozgrzewkę przed Ludum Dare, 48-godzinnym konkursem pisania gier. To moja pierwsza tak szybko stworzona gra” – informuje Pope na swojej stronie internetowej.
Interfejs gry jest niezwykle prosty i bardziej przypomina produkt stworzony na komputery Amiga i wczesne Macintoshe. Gracz – redaktor naczelny gazety – ma do dyspozycji pojedynczą makietę, kilka gotowych layoutów tekstów i napływające nowe tematy. To on decyduje, który temat do gazety wybrać i jakie miejsce wyznaczyć mu na makiecie. Oczywiście można to robić na chybił trafił, ale... rodzina redaktora znajduje się pod „opieką” władz, a te chciałyby, żeby „Republia Times” publikował prasowe laurki o ich działalności.
Gracz musi zrównoważyć publikowanie artykułów prorządowych, aby przekonać sceptyczną opinię publiczną do wsparcia opresyjnego rządu, a jednocześnie publikować popularne plotki, aby zwiększyć czytelnictwo. To scenariusz z 2012 roku, ale czy nie przypomina dzisiejszego meandrowania niektórych naczelnych?
Gra jest darmowa i dostępna na stronie jej twórcy. Można w nią grać na dowolnej przeglądarce internetowej.
Pomysł Lucasa Pope’a chwycił. Cztery lata później szwedzki wydawca Coffee Stain Studios wydał „The Westport Independent” – dostępny na Androida, do pobrania za darmo ze sklepu Google Play, na iOS, Mac OS, Windowsa, a nawet Linuxa. To bogatsza wersja tego samego pomysłu. Tym razem jednak gracz poza tematami otrzymuje też gotowe teksty od dziennikarzy, którym tematy przydzielił. Każdy z nich ma inne podejście do autorytarnej władzy, inną sytuację rodzinną, inne zainteresowania. Dlatego nie zawsze teksty zgodne są z tym, na co liczy naczelny. Teksty trzeba zredagować tak, by budować popularność wśród czytelników, ale jednocześnie nie podpaść władzom. Redakcja równa się wycinaniu poszczególnych akapitów.
Szwedzcy twórcy swoje dzieło opisują jako „grę w cenzurę” i faktycznie odpowiednie manipulowanie danymi w tekstach odbija się na odbiorze samej gazety przez czytelników z poszczególnych dzielnic wyimaginowanego Westport. „The Westport Independent” ma też dość prosty interfejs, który nie przeszkadza w krytycznym myśleniu, jakiego wymaga rozgrywka. Więcej zresztą nie dało się napisać w 72 godziny, a tyle czasu powstawała gra. Autorzy twierdzą, że choć jest podobna do gry Pope’a – nie znali jej wcześniej.
Kolejna gra oparta na tym samym pomyśle to „Editor’s Hell” (wydana w kwietniu 2023 roku, dostępna na Steam w cenie 46 zł). Tu jest jeszcze więcej możliwości – można nie tylko łamać gazetę czy redagować (i cenzurować) teksty, ale również zatrudniać nowych dziennikarzy, publikować reklamy, a nawet decydować o kolportażu gazety. Robi się naprawdę poważnie. Zwłaszcza że już na początku trzeba zdecydować, czy gazeta będzie miała profil pro-, czy antyrządowy i potem konsekwentnie utrzymywać linię pisma.
Zdecydowanie bardziej zaawansowane są gry z serii „Headliner”. Jej najnowsza odsłona „Headliner: NoviMedia” to gra przygodowa, w której gracz kontroluje wiadomości i ich wpływ na społeczeństwo, znajomych i karierę. Tu również podstawą jest decyzja o zamieszczeniu informacji w gazecie. Jednak po jej publikacji gracz wychodzi na ulice Novistanu i może obserwować, jak jego decyzje wpływają na zmiany w społeczeństwie. To nowe graffiti na ulicach, czasem zamieszki, czasem strefy nadmiernie kontrolowane przez władze. Opinie zbiera się również od znajomych – współpracowniczki imigrantki, samotnego ojca, sklepikarza czy brata z fobią społeczną. Wielokrotnie nagradzana gra z 2018 roku z grafiką w modnym stylu anime wymaga Windowsa 10 i procesora Intel i5, lub 64-bitowego Maca z procesorem powyżej 2 GHz. Można ją znaleźć na platformie Steam, kosztuje 64 zł.
Ciekawa, ale skupiona na zarządzaniu treściami w mediach społecznościowych, jest gra „Influence Inc.”. Jej celem jest manipulacja mediami społecznościowymi i wiadomościami głównego nurtu tak, by promować celebrytów, sprzedawać produkty, a nawet wpływać na wybory. Rozgrywka pozwala na kontrolę firmy influencerskiej, zatrudnianie nowych talentów czy wybór zleceń do realizacji. By jednak odnieść sukces, trzeba też kontrolować wpływ publikowanych informacji na odbiorców.
Gra pojawiła się na rynku w 2022 roku, a więc już po skandalu Cambridge Analytica. Została oceniona jako świetny sposób zobrazowania metod stosowanych do wywierania wpływu na opinię publiczną poprzez działania w mediach społecznościowych. Na Steam kosztuje 44 zł, nie ma wysokich wymagań sprzętowych – ruszy na Windows 7 i procesorze Intel Core 2 Quad lub OS X 10.13.
Swojej gry doczekali się również dziennikarze telewizyjni. „Not For Broadcast” to mroczna, komediowa gra o telewizyjnym chaosie, w której gracz decyduje, co widz ma oglądać w telewizji. Ma zapewnić nieprzerwaną transmisję, decydując w czasie rzeczywistym o wyborze kamery, kadru, emisji reklamy, która daje zysk, czy reagując na padające z ekranu brzydkie słowa (do tego ma czerwony „cenzorski” przycisk). Jednocześnie słyszy coraz bardziej spanikowaną ekipę realizacyjną.
„Not For Broadcast” jest bardzo telewizyjną grą. Jej grafika to specjalnie nagrywane sceny z planu telewizyjnego, a cały stół realizatorski również jest interaktywnym nagraniem. To, czego gra może nauczyć, to umiejętność szybkiego reagowania na wydarzenia na ekranie i błyskawicznego podejmowania decyzji, a wszystko w sosie amerykańskiej kablówki.
OD FREELANCERA PO IMPERIUM PRASOWE
Media doczekały się również własnej wersji popularnych gier strategicznych. Co prawda już w kultowej „Kolonizacji” Sida Meiera (można w nią pograć na GOG.com za 12 zł) pojawia się motyw gazety – otwarcie drukarni i wydawanie gazety w kolonii przyspiesza rewolucję. Był to jednak tylko element gry, a nie jej główny temat.
Media są głównym tematem gry „News Tycoon” (2017, dostępna na Steam za 25,50 zł). Rozgrywka w czasie rzeczywistym poświęcona jest tworzeniu gazet, budowaniu własnej redakcji, wynajmowaniu nowych budynków na jej potrzeby, zatrudnianiu nowych dziennikarzy, wybieraniu wiadomości do publikacji i zarządzaniu layoutem gazety. Słowem – skrzyżowanie „Sim City” i „Sim Tower” z grami typu news. Tu również trzeba dbać przede wszystkim o równowagę między przychodami, a wydatkami, reagować na wydarzenia i umieć przewidywać skutki swoich decyzji. Gra nie jest wymagająca. Ruszy na Windows 7 i procesorze Intel Core 2 Duo. Jednak sama rozgrywka, jak w przypadku gier z serii „Sim”, będzie wymagała czasu.
Podobnie wygląda „News Tower” – najnowsza, bo wydana w lutym 2024 roku gra typu „Sim”. Została osadzona w realiach lat 30. XX wieku w Nowym Jorku, a gracz wciela się w rolę wydawcy, który uruchamia swój biznes. Musi określić linię redakcyjną w trudnych czasach prohibicji i wielkiego kryzysu. Będzie miał do czynienia z mafią czy burmistrzem Nowego Jorku, zainteresowanymi publikacją własnych „prawd”.
Poza typową strategią „News Tower” pozwala na śledzenie niektórych kluczowych wydarzeń z lat 30. Ba, gracz decyduje, czy dzięki jego publikacjom staną się głośne, czy zostaną zmarginalizowane. W tej grze istotny jest również wybór osoby, która zostanie autorem artykułu. To od jej umiejętności będzie zależała waga publikowanej informacji.
Choć „News Tower” jest grą strategiczną, uwzględnia wiele aspektów pracy mediów. Ale uwaga – to media działające w czasach, w których nie istnieje internet, telefony komórkowe, nie ma telewizji, a dziennikarz musi pracować, korzystając głównie z notesu i własnej pamięci.
Gra dostępna jest na Steam w darmowej wersji demo i pełnej – za 92 zł. Wymaga minimum Windowsa 7 i procesora Intel Core i3 oraz 8 GB RAM. Na komputerach Apple ruszy pod systemem OS X 10.15, ale wymaga karty graficznej z 1 GB pamięci.
Jeżeli ktoś woli w grze bardziej współczesne czasy, może sięgnąć po „TV Empire Tycoon” – grę menedżerską, w której celem jest przejęcie kontroli nad studiem telewizyjnym i stworzenie własnego imperium audiowizualnego. Trzeba zatrudnić nowych pracowników i ulepszyć zasoby techniczne na planie, aby przyciągnąć większą publiczność i zwiększyć swoje zyski.
Gracz zaczyna od roli producenta szefującego niewielkiemu zespołowi. W trakcie gry rozwija się zespół, rosną też zasoby. Te techniczne, ale też osobowe. Rosnąca w siłę stacja może zatrudniać coraz lepszych prezenterów, modyfikować program tak, by przyciągał jak największą widownię. Dobre wyniki oznaczają też więcej pieniędzy.
Ta gra dostępna jest od jesieni ub.r. nie tylko na komputery, ale również na urządzenia działające pod Androidem.
Na publikację czeka jeszcze jeden „dziennikarski” tytuł „My Newspaper”. Pozycja ciekawa, bo łącząca grę wcieleniową z zarządzaniem gazetą. Gracz zaczyna jako dziennikarz organizujący własną gazetę. I znów jak w życiu, zaczyna od środków, które zgromadził, musi znaleźć, wynająć i wyremontować lokal na redakcję, zaprasza kolejnych współpracowników, ustala linię pisma – wspieranie władzy daje profity, ale pozostawanie w kontrze wobec niej przekłada się na większą liczbę czytelników.
Twórcy gry, studio Reverse Games, radzą: „Staraj się pracować mądrze, a nie ciężko. Błahe i łatwe artykuły zostawiaj do opracowania swoim ludziom, a te ciężkie, które mogą bezpośrednio i mocno wpłynąć na twoją karierę i opinię na świecie, wybieraj samemu”. Gra jest mocno zbliżona do dziennikarskiej rzeczywistości, a właściwie do rzeczywistości, w jakiej operuje współczesny przedsiębiorca z branży mediów. Tu nawet czas wolny ma znaczenie. Gracz może go przeznaczyć na rozrywki, ale może też zająć się rozwijaniem firmy. Zapowiada się nieźle.
Na razie nie podano jeszcze daty premiery, ale na Steam można znaleźć wersję demo gry. Ta wymaga minimum Windowsa 7 i procesora i5-2500 oraz dwugigowej karty graficznej.
PRZEGRANI – WYGRANI
Czy z gier można nauczyć się dziennikarstwa? Na tak postawione pytanie wszyscy specjaliści mówią: nie. Żadna gra o tworzeniu gazety, telewizji czy o zarządzaniu informacjami nie uczy dziennikarstwa w praktyce. Jedyną pozycją, która w założeniu ma to robić, jest seria „Global Conflicts”. Nawet niezłe „The Republia Times” i „The Westport Independent” pokazują tylko mechanizmy wywierania wpływu poprzez kształtowanie informacji. To wciąż tylko coś na kształt nauki latania na smartfonowym symulatorze lotu – na licencję pilota nie wystarczy.
Prof. Piotr Bołtuć z University of Illinois zwraca jednak uwagę, że często zdarza się, że gry wydawane jako komercyjne mają bardziej edukacyjny charakter niż te opisywane jako edukacyjne. Jako przykład podaje gry decyzyjno-strategiczne, które uczą wyciągania wniosków i analizy danych (choć to ostanie – rzecz jasna – w ograniczonym zakresie). Inni naukowcy mówią też o niebagatelnej kompetencji, jakiej uczą się gracze – umiejętności ponoszenia porażki.
Jeszcze jedną korzyść z wykorzystania gier w nauce widzi Aleksandra Prokopek, członkini Ośrodka Badań Groznawczych Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Gry mogą zachęcać do edukacji, motywować. Jest tak, ponieważ dają one coś, co jest w edukacji bardzo potrzebne: odpowiedź zwrotną, wskazującą, że wykonaliśmy coś pozytywnie – mówi i wskazuje na gry, które zwracają uwagę na kwestie filozoficzne. – Na przykład zmuszając nas do wyborów, nie zawsze w stu procentach jasnych. Nie zawsze wskazujące, co jest dobre, a co złe – dodaje.
Takimi grami są wszystkie wymienione tytuły. Nie ma tam prostego przełożenia decyzji na wynik. Każda decyzja wywołuje reakcję. I choć w większości gry te nie są superatrakcyjne wizualnie, mogą przyciągnąć studentów na wiele godzin – podobnie jak „Wiedźmin” czy „World of Tanks”. A dziennikarze po pracy nadal będą woleli „pociorać w czołgi” albo w okręty.
***
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy "Press": Dunikowska-Paź o prawdzie w TVP, Głuchowski, Suwart i mistrz Gosztyła
Ryszard Parka