Temat: prasa

Dział: PRASA

Dodano: Czerwiec 28, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Zgniły kompromis. Książę Harry i jego batalia przeciw brytyjskim tabloidom

Nie wiadomo, ile w ramach ugody dostał książę Harry, ale nieoficjalnie mówi się o co najmniej 10 mln funtów. To kropla w morzu wydatków (fot. Andy Rain/PAP/EPA)

Książę Harry w swojej batalii przeciwko nielegalnym praktykom w brytyjskich tabloidach zaatakował „The Sun”. Należący do Ruperta Murdocha wydawca poradził sobie nieźle, choć pieniądze stracił.

News Group Newspapers – wydawca „The Sun” i zlikwidowanego już dziennika „News of the World” – starcie z brytyjskim księciem zakończył w styczniu remisem. Z jednej strony, po raz pierwszy w historii przyznał, że w „The Sun” dochodziło do pozyskiwania informacji nielegalnymi metodami. Z drugiej jednak, doprowadził do ugody, dzięki której po raz kolejny uniknął prania brudów na sali sądowej – brudów związanych z aferą podsłuchową, czyli włamywaniem się na pocztę głosową w komórkach brytyjskich polityków i celebrytów. Wydawca dosłownie tuż przed rozpoczęciem procesu w londyńskim sądzie publicznie przeprosił Harry’ego za „poważny atak” na jego życie prywatne w latach 1996–2011. Przeproszono także za „obszerne” pisanie o księżnej Dianie, która w 1997 roku zginęła w wypadku samochodowym, ścigana przez paparazzi. News Group Newspapers jednocześnie oświadczyło, że nielegalnych działań dopuszczali się tylko współpracujący z „The Sun” prywatni detektywi, a nie dziennikarze. To i tak duży przełom. W 2011 roku była naczelna tytułu Rebekah Brooks twierdziła publicznie, że w przeciwieństwie do tabloidu „News of the World” – głównego bohatera afery podsłuchowej – redakcja „The Sun” była „bardzo czystym statkiem”.

Nie wiadomo, ile w ramach ugody dostał książę Harry, ale nieoficjalnie mówi się o co najmniej 10 mln funtów. To kropla w morzu wydatków. Oszacowano, że na przestrzeni lat brytyjskie tabloidy Ruperta Murdocha mogły zawrzeć ugody w ponad 1,3 tys. spraw na łączną kwotę około 1 mld funtów. Jak twierdzi w dokumentach sądowych książę Harry, przelew miał dostać nawet jego brat William. Otrzymał on ponoć od News Group Newspapers „ogromną kwotę” w 2020 roku.

ZAPCHANA SKRZYNKA

Afera podsłuchowa, w której książę Harry przyparł News Group Newspapers do muru, zaczęła się właśnie od jego starszego brata, a w zasadzie od materiału o nim. W listopadzie 2005 roku nieistniejący już tabloid „News of the World” napisał, że książę William ma problemy z kolanem. Po interwencji Buckingham Palace wszczęto policyjne dochodzenie, w którego wyniku ustalono, że news zdobyto, włamując się na pocztę głosową współpracowników rodziny królewskiej. W tamtych czasach powszechniejsze od wysyłania SMS-sów było nagrywanie się na sekretarkę.

Ponad rok później skazano autora „sensacyjnego” materiału Clive’a Goodmana i działającego z nim detektywa Glenna Mulcaire’a. Redaktor „News of the World” wyjawił później, że telefon księcia Williama zhakowano 35 razy, a telefon Kate Middleton, jego ówczesnej dziewczyny, ponad 150. Wydawca „News of the World” twierdził, że włamanie się na pocztę głosową to wyłącznie sprawka dwóch pracowników, działających bez wiedzy redaktorów. Taką narrację zakłócił w lipcu 2009 roku materiał śledczy „The Guardian”, w którym ujawniono, że opłaceni przez brytyjski tabloid detektywi włamywali się na poczty głosowe tysięcy polityków i celebrytów.

Gwoździem do trumny był materiał opublikowany dwa lata później również na łamach „The Guardian”. Napisano w nim, że reporterzy „News of the World” w marcu 2002 roku zhakowali skrzynkę głosową zaginionej 13-latki Milly Dowler – jej sprawą żyła wtedy cała Wielka Brytania. Dziennikarze, nie bacząc na poszukiwania nastolatki przez policję, nie tylko odsłuchali nagrane dla niej wiadomości, ale nawet część skasowali. Zapewne po to, by zrobić miejsce dla nowych i zdobyć kolejne informacje. Nieświadoma redakcyjnych praktyk „News of the World” rodzina nastolatki udzieliła tytułowi ekskluzywnego wywiadu.

„POGUBILIŚMY SIĘ”

Tuż po wybuchu skandalu ogłoszono natychmiastowe zamknięcie „News of the World” – tabloidu obecnego na rynku od 168 lat. Z dnia na dzień pracę straciło około dwustu osób. Ostatnie wydanie ukazało się 10 lipca 2011 roku – wyjątkowo bez płatnych reklam, a część dochodu ze sprzedaży przekazano na cele charytatywne. „Zwyczajnie się pogubiliśmy” – napisano w edytorialu.

Ogłaszając decyzję o zamknięciu tytułu, syn Ruperta Murdocha, James – odpowiedzialny za działania News Corporation na rynku europejskim – pisał w oświadczeniu o „winowajcach, którzy przeistoczyli dobry newsroom w zły”.

W 2014 roku, za udział w spisku mającym na celu hakowanie telefonów, na karę 18 miesięcy więzienia został skazany Andy Coulson. To naczelny „News of the World” w latach 2003–2007. Wyrok usłyszało także dwóch reporterów – Neville Thurlbeck i James Weatherup, redaktor Greg Miskiw oraz wspomniany wcześniej prywatny detektyw Glenn Mulcaire. Oczyszczona z zarzutów została zaś Rebekah Brooks, dyrektorka generalna News International, brytyjskiej odnogi News Corporation w latach 2009–2011, na marginesie – była naczelną „News of the World” w czasie, gdy doszło do włamania na skrzynkę pocztową 13-latki Milly Dowler.

Dekadę po zamknięciu „News of the World” jego byli reporterzy wspominali na antenie stacji BBC Radio 4, że w najgorszych czasach tabloidu każdy sposób na zdobycie materiału był dozwolony. Ponoć w redakcyjnym sejfie trzymano tysiące funtów na wypadek, gdyby trzeba było w ostatniej chwili kupić news na pierwszą stronę. Skazany w aferze podsłuchowej James Weatherup wspominał, że presja była tak duża, iż o materiał niekiedy rywalizowały dwa działy tej samej redakcji. Paul McMullan, były reporter „News of the World”, opowiadał, jak wyglądało wyciąganie brudów celebrytów. „Przypuśćmy, że jakiś gwiazdor meldował się w paryskim hotelu z nową kochanką. Dzwoniliśmy wtedy do recepcji, podając się za jego księgowego i prosząc o przesłanie rachunku celebryty wraz z numerami telefonów, pod które dzwonił, aby móc wycenić każde połączenie. Jeśli recepcja dała się nabrać i przesłała faksem rachunek, obdzwanialiśmy wszystkich w poszukiwaniu numeru domowego nowej kochanki. Gdy udało się ustalić miejsce jej zamieszkania, wysyłaliśmy tam paparazzi” – wspominał na antenie radia Paul McMullan.

TO WINA PRAWNIKA

Na fali afery podsłuchowej brytyjski premier David Cameron w 2011 roku ogłosił wszczęcie dochodzenia w sprawie etycznych standardów w mediach. Przed prowadzącą je komisją Rupert Murdoch przeprosił za skandal w „News of the World”. Jednocześnie zrobił z siebie ofiarę, sugerując, że zatajono przed nim informacje o hakowaniu telefonów. Oskarżył przy tym redakcyjnego prawnika Toma Crone’a. Murdoch dodał również, iż jest „zszokowany” ustaleniami komisji, z których wynika, że News International nie współpracowało z policją w trakcie śledztwa. „Jestem winny tego, że poświęcałem zbyt mało uwagi dziennikowi „News of the World”, prawdopodobnie przez cały czas, gdy byłem jego właścicielem” – podsumował Murdoch, twierdząc, że praktyki stosowane w tej redakcji były „aberracją”, i że sprzedałby ten dziennik „lata wcześniej”, gdyby nie to, że miał wiernych czytelników.

Rola, jaką odegrało kierownictwo w aferze podsłuchowej, była jednym z kluczowych wątków batalii sądowej wytoczonej przez księcia Harry’ego. W marcu 2024 roku, wraz z innymi skarżącymi, chciał rozszerzyć pozew o zarzuty wobec obecnych i byłych pracowników imperium Murdocha, którzy, jego zdaniem, albo wiedzieli o hakowaniu telefonów, albo wręcz brali udział w tuszowaniu sprawy. Na liście księcia znaleźli się m.in. Rupert Murdoch, jego syn James, oczyszczona w 2014 roku z zarzutów Rebekah Brooks i Will Lewis, były pracownik News International, a dziś wydawca „The Washington Post”. Sąd ostatecznie nie zgodził się na objęcie pozwem Ruperta Murdocha, ale zezwolił na przedstawienie zarzutów wobec kadry niższego szczebla, m.in. Willa Lewisa, który pracował w zespole odpowiedzialnym za sprzątanie po aferze podsłuchowej, w tym za kontakt z policją i prowadzącymi śledztwo parlamentarzystami. Prawnicy księcia Harry’ego twierdzili, że Lewis był zaangażowany w operację kasowania milionów służbowych e-maili, które mogły posłużyć jako materiał dowodowy w sprawie. Prawnicy posiłkują się wiadomością z lutego 2011 roku, wysłaną przez Lewisa do szefa działu IT w News International. Miał w niej napisać, że główny prawnik korporacji dał zielone światło, by kontynuować „proces migracji e-maili”.

Prawnicy księcia Harry’ego twierdzili również, iż Lewis okłamał policję, próbując wytłumaczyć, dlaczego maile wyparowały. Ponoć twierdził, że obawiał się ich kradzieży. Dostał bowiem ostrzeżenie, że ktoś z firmy już zaczął je przesyłać do laburzysty Toma Watsona, na marginesie – człowieka, z którym książę Harry toczył batalię przeciwko News Group Newspapers. Już po zawarciu ugody w styczniu tego roku wydawnictwo przyznało, że oskarżenia pod adresem Watsona były bezzasadne.

I TAK NAPISZEMY O SZEFIE

Will Lewis niechętnie wraca do czasów afery podsłuchowej. W 2020 roku w wywiadzie dla BBC twierdził, że jego rolą, jako pracownika zespołu antykryzysowego w News International, było „uporządkowanie spraw”. Z kolei w rozmowie z „The Washington Post”, już po tym, gdy ogłoszono, że zostanie wydawcą tego tytułu, mówił, że „robił, co mógł, by ochronić rzetelność dziennikarską”. Twierdził też, że nie odegrał głównej roli w zespole, gdyż był pracownikiem niższego szczebla.

Jak bardzo Lewis nie lubi wracać do tego tematu, pokazuje jego scysja z byłą już naczelną „The Washington Post” Sally Buzbee. Jak donosi „The New York Times”, nie podobało mu się, że redakcja będzie pisała o decyzji brytyjskiego sędziego, czy rozszerzyć pozew o zarzuty wobec kadry zarządzającej News International, w tym wobec niego.

Jak twierdzi z kolei David Folkenflik, dziennikarz amerykańskiego radia publicznego NPR, Lewis miał mu proponować ekskluzywny wywiad dotyczący „The Washington Post” w zamian za porzucenie tematu związanego z aferą podsłuchową. Will Lewis nie zaprzeczył, że do takiej rozmowy doszło, twierdził jednak, że była to rozmowa off the record i wypalił, że Folkenflik „jest aktywistą, a nie dziennikarzem”.

Teraz, gdy zakończyła się batalia przeciwko News Group Newspapers, Will Lewis może odetchnąć z ulgą. Choć być może przedwcześnie. W lipcu 2024 roku na wniosek byłego premiera Gordona Browna policja zgodziła się przyjrzeć zarzutom w sprawie Lewisa i kasowania e-maili służbowych. Do wszczęcia śledztwa w sprawie praktyk w brytyjskich dziennikach Murdocha tuż po zawarciu styczniowej ugody wezwał książę Harry.

Dziś spekuluje się, że Brytyjczyk ostatecznie nie dążył do rozpoczęcia procesu, bo bał się gigantycznych kosztów. Brytyjskie prawo cywilne jest bezlitosne: jeśli sąd zasądzi odszkodowanie na niższą kwotę, niż oferowano w ramach ugody, wygrany musi opłacić koszty procesu poniesione przez stronę pozwaną. W przypadku batalii z News Group Newspapers to mógłby być wydatek rzędu 10 mln funtów. Powołując się właśnie na tak duże ryzyko, na ugodę z wydawcą „The Sun” poszedł w kwietniu 2024 roku aktor Hugh Grant. Pieniądze od News Group Newspapers dostał już po raz drugi. Dwanaście lat wcześniej zawarł ugodę w związku z włamywaniem się na jego skrzynkę pocztową przez redakcję „News of the World”.

WALKA NA KILKU FRONTACH

W brytyjską aferę podsłuchową były zamieszane nie tylko dzienniki Ruperta Murdocha. Książę Harry za pozyskiwanie informacji nielegalnymi metodami pozwał też Mirror Group Newspapers (MGN) – wydawcę dzienników „Daily Mirror”, „Sunday Mirror” oraz „Sunday People”. Jak orzekł sąd w grudniu 2023 roku, w tabloidach należących do MGN hakowanie skrzynek pocztowych było „rozpowszechnioną i rutynową praktyką”. Książę Harry dostał ponad 140 tys. funtów odszkodowania. Trzy miesiące później zawarł jeszcze ugodę dotyczącą dodatkowych 115 materiałów. Tu, według nieoficjalnych doniesień, wydawnictwo pokryło koszty sądowe i wypłaciło około 300 tys. funtów zadośćuczynienia.

To nie koniec. Łącząc siły m.in. z Eltonem Johnem i Liz Hurley, brytyjski książę złożył pozew przeciwko Associated Newspapers Limited, wydawcy dziennika „Daily Mail”. Rozpoczęcie procesu planowane jest na początek 2026 roku.

ŻYCIE ZA OCEANEM

Książę Harry angażuje się w batalie sądowe na Wyspach w czasie, gdy potencjalnie sam może mieć problemy w USA. To za sprawą konserwatywnej organizacji Heritage Foundation, która docieka, czy we wniosku o amerykańską wizę w 2020 roku przyznał się do zażywania w przeszłości narkotyków. Po publikacji jego głośnej autobiografii „Ten drugi” nie jest tajemnicą, że Brytyjczyk miał przygody z kokainą i marihuaną. Heritage Foundation jest w swych dociekaniach na tyle zdeterminowana, iż pozwała Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdy ten odmówił ujawnienia tych informacji. Organizacja argumentuje w pozwie, że chce sprawdzić, czy Harry przypadkiem nie mógł liczyć na preferencyjne traktowanie ze strony amerykańskich władz. W USA przyznanie się do zażywania narkotyków prowadzi bowiem niekiedy do odrzucenia wniosku o wizę. Z drugiej strony, gdyby się okazało, że Harry okłamał władze, w skrajnym przypadku groziłaby mu nawet deportacja. Być może tylko w teorii, bo Trump w rozmowie z tabloidem „The New York Post” zasygnalizował, że nie jest zainteresowany wyrzucaniem Harry’ego z kraju. „Zostawię go w spokoju. Ma już wystarczająco dużo problemów ze swoją żoną” – wypalił w swoim stylu prezydent USA, nawiązując do Meghan Markle, z którą Harry uwił sobie za oceanem niezłe gniazdko.

Mają wartą ponad 14 mln dolarów willę w Kalifornii, własną firmę Archewell Productions i umowę z Netflixem, dla którego produkują głównie seriale dokumentalne. Oprócz ich kiepsko ocenianego dokumentu o polo na początku marca do biblioteki Netflixa trafiła kolejna nowość – „With Love, Meghan”. To lifestyle’owy serial, w którym księżna Sussex dzieli się poradami na temat gotowania czy… ogrodnictwa. Według ekspertów produkcja ma być formą zerwania z ciągłą gadaniną o monarchii i powrotem do czasów, gdy Meghan, jeszcze przed ślubem, prowadziła lifestyle’owego bloga The Tig.

Książę Harry też ma swoją działkę: zarabia na sprzedaży książki „Ten drugi” i dalej udziela się w fundacjach charytatywnych, które założył przed laty – m.in. Invictus Games Foundation, organizującej zawody dla weteranów i żołnierzy, którzy zostali ranni podczas służby. Gdy w 2020 roku wygrał z wydawcą „Mail on Sunday” sprawę o zniesławienie, ogłosił, że wpłaci środki na konto swojej fundacji. Dziś, gdy zawarł ugodę z wydawcą „The Sun”, na internetowych forach spekulowano, co zrobi z kolejną okrągłą kwotą.

Jeszcze w grudniu 2024 roku, podczas konferencji w Nowym Jorku, książę tłumaczył, że najważniejsza dla niego jest odpowiedzialność i dlatego zdecydował się na batalię z imperium Murdocha. „Skala tuszowania jest tam tak duża, że ludzie muszą to zobaczyć na własne oczy” – przekonywał. Kilka tygodni później musiał się zadowolić zgniłym kompromisem. Nawet brytyjskiego księcia dopada czasem szara rzeczywistość.

***

Ten tekst Marty Zdzieborskiej pochodzi z magazynu Press  wydanie nr 3-4/2025. Teraz udostępniliśmy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy "Press": rozmowa z Wałkuskim, sylwetka Turskiego, pięć lat podcastu Rosiaka

Press

Marta Zdzieborska

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.