Analiza: TVP po odejściu Kurskiego nie zmieni przekazu. Matyszkowicz tylko tymczasowo
W siedzibie programów informacyjnych TVP zapewne panuje niepokój. Niesłusznie – według ekspertów – bo prawdziwe zmiany nastąpią, kiedy PiS straci władzę (fot. Wikimedia Commons)
Zmiana prezesa TVP nic nie zmieni w przekazie telewizji publicznej, a nawet wzmocni rolę partii rządzącej w manipulowaniu opinią publiczną – uważa większość ekspertów pytanych przez "Presserwis". Wczoraj Jacka Kurskiego na czele Telewizji Polskiej zastąpił Mateusz Matyszkowicz, dotychczasowy członek zarządu spółki.
Krzysztof Luft, członek rady programowej TVP, nie ma złudzeń: – Postawienie na czele telewizji zwanej publiczną Mateusza Matyszkowicza nie ma żadnego znaczenia dla dalszej linii programowej TVP. Będzie ona realizowała dokładnie taką samą załganą propagandę jak dotąd.
Niejasne powody odwołania Jacka Kurskiego
– Pewne jest, że o odwołaniu Kurskiego zdecydował osobiście prezes PiS – mówi dalej Luft. – A odrażająca propaganda, którą wprowadził Kurski, prezesowi Kaczyńskiemu z pewnością bardzo odpowiadała. Widać to chociażby po tym, jak od ponad roku szczując na Donalda Tuska jako Niemca, TVP doskonale przygotowywała Kaczyńskiemu grunt pod obecną antyniemiecką kampanię PiS. Tak więc Kurski nie został odwołany dlatego, że robił taką telewizję, jaką robił, ale z jakichś innych powodów, których na razie nie znamy.
Czytaj też: Nowy prezes TVP. Kurski nic nie wiedział o odwołaniu, Matyszkowicz został uprzedzony
Jan Dworak, były przewodniczący KRRiT, w latach 2004-2008 prezes TVP, stwierdza: – Jacek Kurski był już odwoływany ze stanowiska prezesa – i dwukrotnie powoływany. Tak jak wtedy niejasne były powody tych ruchów, tak samo i teraz nic o nich nie wiemy. Jest to absolutnie nieprzejrzyste i nieczytelne. Dla mnie to kolejny przykład na to, że PiS lekceważy obywateli i nie liczy się z opinią publiczną.
Zdradziecki zamach na prezesa TVP był przygotowywany w głębokiej tajemnicy. Chodziło o to, aby sam zainteresowany nie zorientował się, że zawiązano przeciwko niemu spisek. Gdyby wiedział, przygotowałby kontrofensywę.
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) September 5, 2022
Dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, twierdzi, że władza ma zbyt wiele do stracenia, by zaprzestać swojej dotychczasowej linii: – W przekazie nic się nie zmieni, choć może nastąpić próba mydlenia oczu i propaganda przez chwilę będzie mniej nachalna. Niewykluczone zresztą, że Kurski będzie wkrótce sterował TVP np. jako minister kultury.
Szynol nie wierzy, że nowy prezes Mateusz Matyszkowicz będzie istotną figurą w rządowych mediach: – Prezesem jest raczej doraźnie. Pas transmisyjny między władzą a TVP będzie mocniej napędzał jedynie słuszne przekazy, zwłaszcza że idą wybory, a więc wchodzimy w okres burzy i naporu.
Zarząd TVP na krótkiej politycznej smyczy
Podobnie uważa Juliusz Braun, były przewodniczący KRRiT i były członek Rady Mediów Narodowych. – TVP przestanie pełnić rolę samodzielnego ośrodka władzy, a takie były ambicje Jacka Kurskiego. Propaganda będzie bezwzględnie podporządkowana koncepcjom propagandy partyjnej. Telewizją nadal będzie zarządzać PiS. I nadal będzie ona przez PiS wykorzystywana, tyle że w nieco inny sposób. Twarz prezesa będzie mniej irytować ludzi z partyjnych obrzeży, ale nadal priorytetem będzie utrzymanie elektoratu PiS.
Czytaj też: Boski Mateusz. Kim jest Mateusz Matyszkowicz, nowy prezes TVP po Kurskim
Prof. Tadeusz Kowalski z Uniwersytetu Warszawskiego, który wkrótce wybrany przez Senat zasiądzie w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, woli nie spekulować. – Trudno powiedzieć, jak zmieni się TVP pod nowym prezesem. Mateusz Matyszkowicz nie wydaje mi się zanadto wyrazisty, nie wiem więc, czy będzie miał jakiś pomysł na zmiany. Musimy czekać zgodnie z zasadą "Po owocach ich poznacie". Na razie widać tylko, jak słabo jest umocowany zarząd TVP. To, że można ludzi z zarządu odwoływać bez podania powodów, dowodzi, że są na krótkiej politycznej smyczy – podkreśla prof. Kowalski.
Kurski oczywiście pokieruje kampanią PiS-u. I pójdzie na chama. Opozycja nie wygra jeśli po drugiej stronie nie będzie kogoś kto nie odstawi nogi, nie wystraszy się i nie ulegnie presji, a na atak odpowie ogniem.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) September 5, 2022
Innego zdania od poprzedników jest Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej". – Kurski przegrzał z propagandą do tego stopnia, że grupa jej odbiorców znacząco się skurczyła, a nie tego oczekują przecież partyjni decydenci. Uznano więc, że bezwzględne sterowanie opinią publiczną, któremu hołdował, nie jest dobre dla elektoratu PiS, bo ta partia potrzebuje teraz znacznie szerszej grupy dotarcia. Należy oczekiwać, że odsunięcie Kurskiego poskutkuje także zmianami na kierowniczych stanowiskach w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej – przewiduje Chrabota.
Niepokój w TVP?
Kamil Dziubka, dziennikarz i prezenter Onetu, domyśla się, że w siedzibie serwisów informacyjnych TVP przy placu Powstańców w Warszawie panuje niepokój. – Myślę jednak, że niesłusznie. Nie spodziewam się większych zmian, poza być może personalnymi korektami. Ludzie, którzy wykonywali obrzydliwą robotę w tej firmie, nadal będą pracować. Duch Jacka Kurskiego będzie się unosił nad tą instytucją. Prawdziwe zmiany nastąpią, kiedy PiS straci władzę, to oczywiste. Ale wtedy będą one radykalne i nie ograniczą się do wymiany zarządu – stwierdza Dziubka.
Czytaj też: Joanna Kurska wraca do TVP. Pokieruje "Pytaniem na śniadanie"
Uprawianie propagandy będzie w Telewizji Polskiej o tyle łatwe, że nie trzeba się będzie liczyć się z pieniędzmi. Wczoraj premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że również w tym roku TVP i Polskie Radio dostaną z kasy państwa prawie 2 mld zł rekompensaty abonamentowej.
– Z całą pewnością środki w podobnej wysokości trafią do mediów publicznych, ponieważ media publiczne są potrzebne, aby informować wszystkich obywateli o różnych wydarzeniach – powiedział wczoraj na briefingu Mateusz Morawiecki.
Tym samym rozwiał wątpliwości, o których pisaliśmy 1 września. Ujawniliśmy wtedy, że w przyjętym przez rząd projekcie ustawy budżetowej na 2023 rok nie zapisano dodatkowych pieniędzy dla mediów publicznych.
Czytaj też: Nowy "Press": Lachowski o swojej pierwszej wojnie, a także Gugała, Burzyńska, Klarenbach i ekipa Zełenskiego
(DOR, 06.09.2022)