Śledczy przesłuchiwali dziennikarza OKO.press w sprawie zgłoszonej przez Pawłowicz
Pawłowicz po pytaniach od dziennikarza wezwała policję, ponieważ "czuła się zagrożona" (screen: OKO.press)
Warszawscy prokuratorzy sprawdzają, czy dziennikarz OKO.press Robert Kowalski nie użył "przemocy i groźby bezprawnej" wobec sędzi Trybunału Konstytucyjnego Krystyny Pawłowicz. Tak oceniono próbę zadania jej pytań po wyroku TK ws. aborcji. Reporter był przesłuchiwany przez cztery godziny - podało OKO.press.
Kowalski jest autorem czterominutowego nagrania wideo z 22 października ub.r., zarejestrowanego kilka godzin po wydaniu wyroku TK ws. zgodności tzw. aborcji embriopatologicznej z ustawą zasadniczą. Na filmie widać nieudane próby zadania przez dziennikarza pytań Pawłowicz, która poczuła się zagrożona i wezwała policję. - Nie zbliżyliśmy się do sędzi Pawłowicz na bliżej niż 10-20 metrów. Ani razu nie stanęliśmy jej na drodze. Niczym jej nie groziliśmy, ja tylko prosiłem o wypowiedź. Nie rozumiem prokuratury, nie wiem, czemu sędzia czuje się pokrzywdzona – komentuje Kowalski, cytowany w OKO.press.
Dziennikarz był przesłuchiwany przez cztery godziny 17 marca. Śledczy zadawali mu pytania w charakterze świadka, jednak prokuratorzy badają, czy w tym przypadku nie doszło do przestępstwa z art. 191 Kodeksu karnego ("stosowanie przemocy wobec osoby lub groźba bezprawna w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia") zagrożonego więzieniem do trzech lat. - Został uruchomiony aparat państwa zmierzający do ukarania dziennikarza wykonującego swój zawód, co można potraktować jako szykanę prawną - wskazał Konrad Siemaszko, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, cytowany przez OKO.press.
(PTD, 29.03.2021)