Temat: prasa

Dział: PRASA

Dodano: Sierpień 31, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Nie tylko Dunikowska-Paź. Negatywny przekaz o Ewie Wrzosek dotarł do milionów

– Do tej pory nie zdarzyło się, by prokuratorowi przyznano ochronę w obawie o jego życie i zdrowie w następstwie zagrożenia rozpętanego nagonką medialną – mówi nam anonimowo jeden z prokuratorów (fot. Paweł Supernak/PAP)

Na Joannę Dunikowską-Paź kilka dni temu spadła fala hejtu. Fake news o dziennikarce Telewizji Polskiej wygenerował 8,1 mln zasięgu na platformie X. Niedawno w podobnej sytuacji znalazła się prokurator Ewa Wrzosek, o której zmanipulowany przekaz rozchodził się w sieci, również docierając do milionów odbiorców. Teraz przypominamy tekst Krzysztofa Boczka z magazynu „Press” – o medialnej nagonce, która miała wtedy miejsce i jej skutkach.

Przekaz o złej prokurator Ewie Wrzosek dotarł do astronomicznej liczby 528 milionów potencjalnych odbiorców. Statystyczny Polak mógł zetknąć się z nim blisko 17 razy.

Czytaj też: Fake news o Joannie Dunikowskiej-Paź wygenerował 8,1 mln zasięgu na platformie X

Na początku lutego 2025 roku prokurator Ewa Wrzosek dostaje do prowadzenia śledztwo w sprawie tzw. afery dwóch wież. Sprawa ujawniona przez Wojciecha Czuchnowskiego z „Gazety Wyborczej” zaczęła się od tego, że w 2019 roku austriacki przedsiębiorca Gerald Birgfellner, spokrewniony z Jarosławem Kaczyńskim, złożył do prokuratury zawiadomienie, w którym stwierdził, że nie otrzymał wynagrodzenia za półtoraroczne przygotowania związane z planowaną inwestycją spółki Srebrna. Firma ta – związana z Kaczyńskim oraz jego politycznym otoczeniem – planowała budowę dwóch połączonych wieżowców o wysokości ponad stu metrów w centrum Warszawy. Miało to zabezpieczyć finansowanie Prawa i Sprawiedliwości, gdyby utraciło władzę.

Po miesiącu śledztwa, 12 marca br., Ewa Wrzosek przesłuchała świadka – Barbarę Skrzypek – wieloletnią sekretarkę prezesa PiS i pełnomocniczkę Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego – głównego udziałowca spółki Srebrna. W przesłuchaniu brało udział dwóch prawników poszkodowanego austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera.

Według wyszukiwarki Google między 12 a 14 marca 2024 roku jedynie Polskie Radio 24 zainteresowało się przesłuchaniem Skrzypek. 14 marca w programie „Strefa wpływów”, prowadzonym przez Renatę Grochal i Rocha Kowalskiego, prokurator Ewa Wrzosek w długim, prawie godzinnym wywiadzie mówiła o postępach w śledztwie. Przyznała, iż zostali przesłuchani Skrzypek i Rafał Sawicz, były ksiądz i członek rady Fundacji Lecha Kaczyńskiego, który na polecenie Jarosława Kaczyńskiego miał otrzymać 50 tys zł. Wrzosek zapowiedziała przesłuchanie Kaczyńskiego w charakterze świadka „lub podejrzanego” oraz poinformowała, że „śledztwo nabiera tempa”. Link do tej audycji opublikowała na X ze swoim komentarzem: „Jak się czuje kamień w bucie?”.

Materiał ze „Strefy wpływów” nie przyciągnął większej uwagi – po miesiącu ma 87 tys. wyświetleń na YT. Bardziej przebił się news wyciągnięty z tego wywiadu: „Prokuratura przesłucha Kaczyńskiego. Ewa Wrzosek: będzie podejrzanym albo świadkiem”.

Między 12 a rankiem 15 marca nie znajduję ani jednego wpisu na X, który krytykowałby Ewę Wrzosek za przesłuchanie pani Basi.

APEL NA ŁOWY

Burza rozpętała się 15 marca – rano, w otoczeniu rodziny, zmarła Barbara Skrzypek. Od dawna chorowała, co było powszechną wiedzą, zwłaszcza wśród polityków PiS, o czym tego samego dnia mówił Jarosław Kaczyński. Z tego powodu odeszła z pracy.

Mimo to telewizje – zarówno Republika, jak i wPolsce24 – robią tego dnia wydania specjalne, a stacja braci Karnowskich na czerwonym pasku grzmi „Barbara Skrzypek ofiarą łotrów”. Aleksandra Jakubowska najpierw stawiała poważne zarzuty o „trałowanie” pani Basi, po czym dodawała, że to tylko jej teorie. „Prok. Wrzosek to wyrachowana osoba, która mści się, że przez 30 lat nie zrobiła kariery” – mówiła Jakubowska, sama trzykrotnie skazana (za przyjęcie 500 tys. zł łapówki, potrącenie rowerzysty oraz samowolne zmiany w ustawie medialnej w tzw. aferze Rywina).

W TV Republika mają żniwa. Mec. Michał Skwarzyński żądał odsunięcia Wrzosek od sprawy, bo nie pozwoliła, by jej towarzyszył pełnomocnik prawny. Edyta Lewandowska, prowadząc wieczorny program, w jednym zdaniu najpierw mówiła: „nie znamy szczegółów”, by w drugim zapytać obecnego w studiu Pawła Szefernakera, szefa sztabu wyborczego Karola Nawrockiego: „Czy ta tragedia wpisuje się w polowanie na opozycję w naszym kraju?”. Z lewej strony ekranu w czerni i bieli publikowano zdjęcia Barbary Skrzypek. Radosnej, uśmiechniętej, wzbudzającej sympatię. Po prawej stronie zdjęcia Ewy Wrzosek. Z zaciętą, surową miną, patrzącej bykiem, z nienaturalnie czerwonymi ustami lub obojętnością na twarzy. Realizator robił najazdy kamery na twarz Wrzosek. Kilka zapętlonych fotosów, ani jednego z uśmiechem, który wzbudzałby sympatię do prokurator, podawano mniej więcej przez połowę wywiadu. W tle Szefernaker mówił o „zemście”, „nienawiści” oraz że Skrzypek „zapłaciła najwyższą cenę”, a także: „my się nie damy zastraszyć!”, rządzący „chcą nas zlikwidować”. „Ta sytuacja [śmierć Skrzypek – red.] nie może pójść na marne” – zaznaczał.

ROŚNIE LAWINA HEJTU

Nie poszła. Zanim prezes PiS pojawił się w studiu TV Republika, czerwony pasek od wielu godzin krzyczał, że Skrzypek „zmarła po 5 godzinach przesłuchania przez prokurator Ewę Wrzosek”. Jakby śmierć nastąpiła chwilę, a nie trzy dni po przesłuchaniu.

Gdy Tomasz Sakiewicz przekonywał o przesłuchaniu „wydobywczym”, które miało „wszelkie cechy nękania”, TV Republika przyznawała, że nie zna jego przebiegu.

Jarosław Kaczyński późnym wieczorem postawił kropkę nad i – przez godzinę dawał do zrozumienia, że przesłuchanie Skrzypek miało bezpośredni wpływ na jej śmierć. Jakby ktoś miał wątpliwości, to czerwony pasek, czcionką o wielkości logo Republiki, oznajmiał: „Tragiczny finał prześladowań bodnarowców Tuska”.

Tylko tego pierwszego dnia, według danych Instytutu Monitorowania Mediów, pojawiło się blisko tysiąc publikacji o negatywnym wydźwięku dla Ewy Wrzosek. Co ciekawe, ani „Express Republiki”, ani główne wydanie dziennika „Dzisiaj” o 19.00 tego dnia nie wybiły na czołówki zarzutów stawianych prokuratorce.

Przez następne trzy dni lawina hejtu i krytyki rosła. W szczycie – według danych Instytutu Monitorowania Mediów – sięgnęła prawie 2 tys. negatywnych publikacji dziennie. 16 marca Kaczyński dolewał oliwy do ognia: „Śmierć pani Barbary Skrzypek ma więc bezpośredni związek i z tym przesłuchaniem [...]”.

TV Republika, wPolsce24 i inne media prawicy cytowały słowa Wrzosek wycięte z kontekstu: „Na zimno najlepiej smakuje zemsta”. To hasło było elementem żartobliwej dyskusji z internautami na Twitterze na temat dań, które smakują lepiej… na zimno. I to w 2018 roku, gdy Wrzosek jeszcze nie była tak szykanowana, więc nie mogła mieć na myśli własnej zemsty na PiS. To już jednak media prawicowe pomijały.

Z kolei TV Republika uderzała w kabaretowe tony, pytając, gdzie jest granica między prokuratorem a polityką. Ta stacja stoi murem za Zbigniewem Ziobrą, jednym z liderów PiS i byłym prokuratorem generalnym, czy Bogdanem Święczkowskim – zastępcą Ziobry i politykiem PiS.

Do nagonki na Wrzosek przystępowali kolejni prawicowi dziennikarze. Rafał Woś próbował sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby w Polsce PiS zmarła najbliższa współpracowniczka lidera opozycji po kilkugodzinnym przesłuchaniu w prokuraturze. „Jakie byśmy mieli reakcje naszych zatroskanych przyjaciół demokracji w kraju i za granicą?” – pytał, nie zważając na trzy dni różnicy między jednym a drugim wydarzeniem.

Agnieszka Romaszewska-Guzy wiązała śmierć Skrzypek z przesłuchaniem. „Bo jest to zupełnie prawdopodobne” – argumentowała. I dywagowała, że może wydarzyłby się zawał u Barbary Skrzypek, a może bez stresu związanego z przesłuchaniem jednak nie.

Paweł Rybicki – przez lata współpracownik „Gazety Polskiej”, potem Szefernakera i prowadzący profil prezydenta Andrzeja Dudy – donosił Elonowi Muskowi, że prokurator Donalda Tuska zamierza pozywać użytkowników X. „Czy X podzieli się danymi nt. użytkowników z polskimi prokuratorami?” – dopytywał.

Jakub Maciejewski – prawicowy publicysta – poszedł dalej. Porównywał rysy prokurator Wrzosek do wyglądu Heleny Wolińskiej – komunistycznej prokurator oskarżającej w procesach politycznych okresu stalinizmu. Takich porównań do stalinowskich oprawców w togach pojawiło się znacznie więcej w mediach prawicy (patrz: ramka).

Zwieńczeniem była publikacja Doroty Kani – ujawniła na X wniosek paszportowy młodziutkiej wówczas Ewy Grudkowskiej (nazwisko panieńskie Wrzosek), która chciała wyjechać do ciotki w USA. Wniosek nie zawierał żadnych kompromitujących danych, tylko te wrażliwe – adresy, numery dokumentów, informacje o znakach szczególnych itp.

Z danych zebranych przez Instytut Monitorowania Mediów wynika, że w prawicowych mediach powielano te same krytyczne epitety i zarzuty wobec Wrzosek.

Temperatura dyskursu była tak wysoka, że gdy prokuratura opublikowała protokół z przesłuchania, dla prawicy okazał się on zbyt krótki – miał dziewięć stron. Gdy zaś napisała, że przesłuchanie odbyło się w „kulturalnej atmosferze”, TV Republika drwiła: „Co jest miarą kultury przesłuchań? Że nie biją, nie torturują, nie grożą? Czy wymiar sprawiedliwości może definicję kulturalnego przesłuchania podać?”.

ZA, A NAWET PRZECIW

Między 15 a 31 marca Krzysztof Stanowski z Kanału Zero (jednocześnie kandydat na prezydenta RP) opublikował cztery wpisy o sprawie Wrzosek, ale wyświetlono je aż 1,6 mln razy. Według danych IMM to rekord – kolejny na liście Samuel Pereira ma wynik ponad dwa razy gorszy. Stanowski dawał w nich paliwo obu stronom politycznego sporu. W jednym wpisie najpierw nie wiązał śmierci Skrzypek z przesłuchaniem, po czym dodawał, że i tak się na tym nie zna, by swobodnie przejść do oskarżeń, że to duet Giertych i Wrzosek „podpalił Polskę”. Na koniec oskarżenia jednoznacznie łączące śmierć z przesłuchaniem nazwał „jedną z hipotez”.

W nagraniu na YouTubie mówił o „zacietrzewieniu” i „prokuratorskim szale” Wrzosek, zarzucając jej, że nie dopuściła do przesłuchania pełnomocnika Skrzypek, za to zrobiła to w przypadku Birgfellnera. Winą za to, że prawicowcy łączą śmierć Skrzypek z przesłuchaniem, obarczył… ministra Adama Bodnara.

Na kanale Super Ring na YouTubie, należącym do „Super Expressu”, Łukasz Warzecha i Joanna Miziołek podobnie dzielili widzów. Mówili, że brak twardych dowodów na łączenie śmierci z przesłuchaniem, a politycy PiS na tej śmierci chcą robić kampanię wyborczą. Ale bulwersowało ich przyznanie śledztwa „najbardziej upolitycznionej prokurator”, która prezentuje „fanatyczną niechęć do PiS”. Miziołek porównała Polskę do Korei Północnej i Białorusi. Relację z tego programu „SE” zatytułował: „Mściwa Wrzosek na pasku Bodnara”.

W social mediach było zdecydowanie ostrzej – m.in. nawoływano, by „zlinczować kur… publicznie”. Po czterech dniach intensywnej nagonki medialnej Ewa Wrzosek wystąpiła o ochronę: „z uwagi na niezliczoną liczbę kierowanych wobec mnie gróźb karalnych i nawoływania do popełnienia przestępstw na moją szkodę”. Przyznano jej ją.

To precedens. – Do tej pory nie zdarzyło się, by prokuratorowi przyznano ochronę w obawie o jego życie i zdrowie w następstwie zagrożenia rozpętanego nagonką medialną – mówi nam anonimowo jeden z prokuratorów.

Także 18 marca br. prokuratura ujawniła wyniki sekcji zwłok Barbary Skrzypek – przyczyną śmierci był rozległy zawał serca. Tego dnia kampania wobec prokurator Wrzosek sięgnęła szczytu – prawie 2 tys. publikacji negatywnych. 19 marca poznaliśmy nagrania TVP Info z rozmów polityków PiS przed prokuraturą. Poseł Jacek Ozdoba zapowiadał: „Ja ją pchnę”. Inni politycy PiS mówili o Wrzosek „szkodnik”, „bezczelne babsko”, „socjopatka”, „psychiczna”. Te wypowiedzi polityków spotkały się z krytyką.

Trzy dni później negatywnych materiałów o Wrzosek było „ledwo” 300 dziennie, fala zaczęła opadać.

ONA „JEB...A PIS”

W Wirtualnej Polsce 15 marca sprawę skomentował Patryk Słowik – sam przyznał: „wielkim fanem Ewy Wrzosek nie jestem” oraz „i tylko ktoś skrajnie nieuczciwy mógłby uznać mnie za obrońcę Wrzosek”. Oskarżanie jej o wpływ na śmierć Skrzypek uznał za „daleko nieprzyzwoite”, „polowanie na czarownice”. Jednak to nie na krytyce uczestników nagonki postanowił się skupić. W swoim felietonie „Barbara Skrzypek nie żyje, Ewa Wrzosek straszy pozwami. Pytania i odpowiedzi” Słowik dwukrotnie podkreślał, że pani prokurator „jeba..a” partię PiS, „układając 8 gwiazd na chodniku”. Z tego powodu Skrzypek miała być dodatkowo zestresowana przesłuchaniem. Słowik odnosił się do wpisu prokurator, która podczas biegania zrobiła zdjęcie ułożonych ośmiu główek mniszka lekarskiego. Kwiaty mogły przypominać gwiazdki, choć wpis był o bieganiu. Portal wPolityce.pl, nagłaśniając to wówczas, pisał o Wrzosek: „Nienawiść do PiS ponad wszystko!”.

Prof. Marcin Matczak zapytał Słowika na X: „dlaczego 7 z 9 postów opublikowanych po śmierci B. Skrzypek poświęcił Pan przesłuchującym, a tylko dwa obrzydliwemu oskarżeniu o morderstwo świadka?”. Matczak tłumaczył: „W badaniach manipulacji taka dysproporcja w narracji oznacza celowe przesunięcie tematyki dyskusji”. I kończył: „Dlaczego ofiarę jeszcze jakiś czas temu niewyobrażalnego, bezpodstawnego oskarżenia nieopartego na żadnych dowodach przedstawia Pan jako współwinną tego oskarżenia?”.

Słowik nie odpowiedział. Jego 20 wpisów o Wrzosek, opublikowanych między 15 a 31 marca, miało ponad 747 tys. wyświetleń – to trzeci najwyższy wynik wśród pracowników mediów uwzględnionych w rankingu IMM.

PRZECIEKI

Półtora dnia po śmierci Barbary Skrzypek „Gazeta Wyborcza” opublikowała informacje, które rzucały nowe światło na przebieg przesłuchania. Dotychczas takiej wiedzy opinia publiczna nie miała, więc publikacja wzbudziła zainteresowanie. Informacje były korzystne dla Wrzosek. Po nich Patryk Słowik informował na X: „doszło do naruszenia tajemnicy postępowania przygotowawczego przez kilka osób obecnych podczas przesłuchania. Prokuratura musi to wyjaśnić, bo to przestępstwo”. Paweł Kapusta, naczelny WP, ironizował „Dziennikarstwo totalne, najwyższej próby, a nie takie na telefon i »w dobrej sprawie«, jakiego dziś pełno”.

Do mniej lub bardziej zawoalowanej krytyki Wojciecha Czuchnowskiego – autora tekstu z „GW” – dołączyło jeszcze trzech innych dziennikarzy WP.

Skąd ta zaskakująca reakcja na tekst powstały z przecieków? Przecież media często z nich korzystają. Paweł Kapusta – redaktor naczelny portalu – nie chciał komentować sprawy. Wojciech Czuchnowski w rozmowie z „Press” mówi tak: – Każdy dziennikarz powinien chcieć wyjaśnić to, co się stało na tamtym przesłuchaniu. A dziennikarze WP rzucili się na mnie, że dostaję przecieki jak Pereira.

Śledczy „GW” tłumaczy ten atak dwoma sprawami. – Byli wściekli, że Wrzosek dostała delegację do prokuratury okręgowej, oraz to śledztwo – mówi Czuchnowski.

W połowie lutego WP opisywała „wrzenie w prokuraturze” i głos prokuratorów odnośnie do przydzielonego Ewie Wrzosek śledztwa: „Oczekiwałbym zmiany referenta tego postępowania w trosce o powagę prokuratury” – mówił jeden z cytowanych prokuratorów.

Wcześniej, 30 października 2024 roku, Szymon Jadczak pisał o Wrzosek, „której Wirtualna Polska zakończyła karierę w prokuraturze”, dodając ją do listy polityków rządzącej ekipy, których afery opisała WP, co skończyło się ich dymisjami.

W drugiej połowie marca br. w swoich tweetach Szymon Jadczak sugerował zaś, że Wrzosek nie ma istotnych dokonań zawodowych, i podkreślał, że delegację do prokuratury okręgowej i awans na szefową rejonowej otrzymała za Zbigniewa Ziobry. Zapomniał chyba, że szefową prokuratury rejonowej Wrzosek została w 2016 roku tylko na cztery miesiące, a delegację do okręgowej dostała 19 lat temu. I tylko na pół roku.

Dziennikarze WP uważają, że Ewa Wrzosek nie powinna prowadzić tego typu śledztw, jak sprawa dwóch wież.

Drugą przyczyną krytyki tekstu Czuchnowskiego miał być opublikowany niedługo później tekst WP o wiceprezesie Totalizatora Sportowego i „rządowej propagandzie”. – WP uważa, że są najlepszą redakcją w Polsce i powinni być cytowani. A jeśli tak się nie dzieje, to wynika ze spisku mediów – uważa Czuchnowski.

NA FALI

Trzeba zauważyć, że przy zmasowanym ataku prawicy na prokuratorkę Wrzosek mainstreamowe media lekko, ale również, ją krytykowały.

„Rzeczpospolita” opublikowała wywiad z Przemysławem Rosatim, prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej, który potwierdził to, co już było wiadomo – Wrzosek miała prawo nie dopuścić pełnomocnika Skrzypek do jej przesłuchania. Ale Rosati i tak ją skrytykował: „to błędna decyzja”. Bo nie spotkał się z sytuacją niedopuszczenia pełnomocnika do zeznającego świadka.

„98 proc. świadków jest przesłuchiwanych bez udziału pełnomocnika. Tylko wyjątkowo się go dopuszcza” – twierdził z kolei w „Fakcie” prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i b. prokurator generalny.

„Business Insider” punktował merytoryczne błędy prokuratury, pokazując za i przeciw oraz cytując wielu prawników. Onet publikował wypowiedzi anonimowego prokuratora: „Ewa nie powinna prowadzić tego postępowania, bo w tzw. potocznym oglądzie nie daje gwarancji bezstronności. I ona, i ta kwestia będą zatruwać to śledztwo na jego szkodę”.

22 marca w Tok FM Konstanty Gebert tłumaczył, dlaczego uważa, że złym pomysłem było przyznanie „bardzo politycznej” prokurator śledztwa, które jest polityczne. Choć przyznawał, że Wrzosek mogła nie dopuścić pełnomocnika na przesłuchanie, to dodawał, że to „standardy pisowskie”, które się w prokuraturze upowszechniły.

OKO.press od lat opisywało Wrzosek jako „niezależną”, „niepokorną”, wspierając ją w walce o demokratyczne standardy. W marcu br. w długim materiale wymieniało jej zalety, zasługi, represje, potknięcia, wady, by dojść do konkluzji, że „wojownicza Wrzosek nie powinna być twarzą rozliczeń. Prokuratura nie potrzebuje szeryfa, ale spokoju”. Autor Mariusz Jałoszewski podkreślał jednak: „nie przyłączamy się do ataków na Ewę Wrzosek”.

Sprawdziłem, czy media środka pisały o „upolitycznieniu” Wrzosek, gdy na początku lutego przyznano jej sprawę dwóch wież. Przejrzałem kilkadziesiąt publikacji (m.in. TVN24.pl, Trójki, „Polityki”, Bankier.pl itd). Znalazłem tylko artykuł WP (oprócz mediów będących na usługach PiS) jawnie krytykujący tę decyzję. „Podjęcie śledztw w sprawie »dwóch wież« i »koperty dla księdza« akurat przez prokurator Ewę Wrzosek budzi emocje w środowisku śledczych” – pisał Patryk Michalski. Reszta mediów sprawiała wrażenie zadowolonych z tej decyzji. Podkreślano, że śledztwo za PiS zostało umorzone, że nie przesłuchano nawet Kaczyńskiego, a Wrzosek obiecywała to zmienić.

Dlaczego wtedy nie krytykowano jej „upolitycznienia”? 19 marca OKO.press ujawniło, że NIK potwierdziła to, o czym już pisano – prokuratura Ziobry stosowała program Hermes do zbierania informacji m.in. o prokurator Wrzosek. Wcześniej udowodniono, że szpiegowano ją także bardziej zaawansowanym Pegasusem. Nie znaleźliśmy ani jednej publikacji, która w drugiej połowie marca podjęłaby temat opisany przez OKO.press. Nie wypadało Wrzosek bronić?

24 marca prokuratorka ogłosiła, że do zakończenia postępowania nie będzie się udzielała w mediach ani social mediach. Z danych IMM wynika, że liczba negatywnych publikacji z 300 tego dnia spadła w ciągu tygodnia prawie do zera.

BURZA BURZ

Kampanię wymierzoną w prokuratorkę i falę hejtu przebadał Instytut Monitorowania Mediów w okresie 15–31 marca br. IMM twierdzi, że była to „jedna z największych medialnych burz ostatnich miesięcy”. W ciągu dwóch tygodni odnotowano aż 84 tys. publikacji w mediach tradycyjnych i społecznościowych, a przekaz dotarł do astronomicznej liczby 528 mln potencjalnych odbiorców. Statystyczny Polak mógł się z nim zetknąć blisko 17 razy.

Aż 88 proc. publikacji było jednak neutralnych, ale te o negatywnym wydźwięku (8,3 tys., tj. 9,7 proc.) były ponad cztery i pół raza częstsze niż te o pozytywnym (2,1 proc.).

Z gazet najwięcej (22) treści o Wrzosek publikowała „Gazeta Polska Codziennie”, z telewizji – wPolsce24 (501 materiałów), portali – wPolityce.pl (162 publikacje), a stacji radiowych – Tok FM (141). Jednak żadne z tych mediów nie zbliżyło się nawet do Twittera – wygenerował 66,1 tys. publikacji. To aż 78 proc. wszystkich publikacji ujętych w raporcie IMM. Wśród pierwszych dziesięciu dziennikarzy i mediaworkerów o największych zasięgach w tym temacie aż ośmiu reprezentuje prawicowe środowiska krytyczne, a pięciu skrajnie krytyczne wobec Wrzosek.

Sugestie, iż przesłuchanie mogło się przyczynić do śmierci Skrzypek, „wywołało silne emocje i głęboką polaryzację opinii publicznej” – pisze IMM. Najgorzej było w social mediach. „Znaczna część komentarzy zawierała wulgaryzmy, groźby, mowę nienawiści oraz dehumanizujące określenia”. „Była obrażana ze względu na płeć i stanowisko zawodowe”. Pojawiły się też jednak wpisy ją wspierające: „niezłomna”, „profesjonalna” i „silna kobieta”. Zwolennicy publikowali hashtagi: #MuremZaWrzosek i #AniKrokuWstecz. Jej profil na X zyskał 2,6 tys. nowych obserwujących, a jej wpisy wyświetlono... 6,4 mln razy!

Instytut Monitorowania Mediów zauważa, że hejt w social mediach staje się coraz bardziej widoczny po zaprzestaniu moderacji dyskusji przez platformy. „Hejt często ma swój początek w niektórych mediach dziennikarskich, najczęściej tych silnie związanych z konkretną opcją polityczną” – dodaje w raporcie Monika Ezman, dyrektorka Centrum Zarządzania Jakością i Działu Analiz w IMM.

KRÓLICZA NORA

W artykule analizującym szanse „obywatelskiego kandydata” w kampanii prezydenckiej Niezalezna.pl ujawniła, po co w ogóle to przypisywanie Ewie Wrzosek winy za śmierć Barbary Skrzypek. Niezalezna.pl pisała, że Karol Nawrocki „stopniowo prze do przodu” i pomaga mu w tym „dramatyczny obrót wydarzeń związanych z przesłuchaniem i późniejszą śmiercią Barbary Skrzypek”. Tłumaczono, że sprawa „mobilizuje elektorat PiS i wzmacnia jego więź ze swoją reprezentacją polityczną”. Nieprzypadkowo jednym z pierwszych polityków uderzających we Wrzosek w TV Republika był szef sztabu wyborczego Nawrockiego.

Jacek Dubois, pełnomocnik prawny Birgfellnera, w Trójce podawał inny powód. – Za wszelką cenę PiS chce storpedować postępowanie w sprawie dwóch wież. Doprowadzenie do zarzutów i ewentualne skazanie Jarosława Kaczyńskiego łączyłoby się z zakazem jego kandydowania i rozpadem PiS”.

Gra więc toczy się o naprawdę wysoką stawkę.

Podobnie uważa Renata Grochal w „Strefie wpływów” Polskiego Radia z 4 kwietnia: „Cała nagonka na Ewę Wrzosek została rozpętana po to, żeby ją odsunąć od śledztwa”.

Dziennikarka zwraca uwagę na znamienny fakt: otóż po śmierci najbliższej współpracownicy Kaczyński nie zajął się żałobą, ale poszedł prosto do studia TV Republika i tam dał sygnał do nagonki.

Dr Katarzyna Bąkowicz, komunikolożka i medioznawczyni z Uniwersytetu SWPS, która specjalizuje się w badaniu dezinformacji i komunikacji manipulacyjnej, podaje kolejny powód. Walka ideologiczna opiera się w pierwszej kolejności na walce z autorytetami. Bo jeśli chcemy z kimś wygrać, to najpierw trzeba zbrukać, zdyskredytować tych, którzy są dla przeciwnika ważni, w których przeciwna strona wierzy – tłumaczy. Ma na myśli nie tylko kampanię wymierzoną we Wrzosek – prokuratorkę cieszącą się dużym poparciem społecznym, ale też wcześniejszą falę ataków na Jerzego Owsiaka – istotny autorytet zwłaszcza wśród młodych.

– Mam poczucie, że stajemy się krajem zorganizowanego przemysłu nienawiści, hejtu wymierzonego w osoby publiczne. To zaczyna się intensyfikować – komentuje dr Bąkowicz. Jako że lwia część publikacji była obecna w social mediach, badaczka dezinformacji opisuje dwa zjawiska. Pierwsze to efekt króliczej nory – polega na tym, że algorytmy podsuwają treści, których wcześniej szukaliśmy. I z każdą kolejną stają się one coraz bardziej radykalne, najczęściej w stronę negatywną. – Zapadamy się w nienawiść, choć ten proces rozpoczyna niewinne poszukiwanie w internecie – zaznacza.

Drugie zjawisko nazywane jest efektem furtki. Np. u osób, które poszukiwały pornografii dziecięcej, wcześniej nie występowały preferencje pedofilskie, ale na skutek zanurzenia się w efekt króliczej nory, częstowania pornografią dziecięcą przez algorytmy, takie preferencje się pojawiły. – Mam wrażenie, że zarówno w przypadku kampanii wymierzonej w prokurator Wrzosek, jak i Jurka Owsiaka, ktoś wykorzystuje oba te mechanizmy – komentuje dr Bąkowicz.

Dlaczego jednak nawet wyważone media środka mówiły o „upolitycznieniu” Wrzosek dopiero, gdy prawica rozkręciła kampanię hejtu wobec niej? – Ta nagonka miała bardzo silny wydźwięk, więc uznali, że coś w tym jest. A po pewnym czasie nikt już nie sprawdza, jakie są fakty, tylko odnosi się do obowiązującej narracji, stworzonej choćby na fałszywych przesłankach – uważa wykładowczyni z Uniwersytetu SWPS.

W trakcie pisania tego tekstu – w połowie kwietnia – prokurator Wrzosek nadal musiała korzystać z ochrony policyjnej.

Na swojej stronie na X ma przypięty tweet o treści.

„Nie rozliczać – bo zemsta.

Nie odwoływać – bo prawa nabyte.

Nie weryfikować – bo wcześniej nikt tego nie robił (…)”.

***

Ten tekst Krzysztofa Boczka pochodzi z magazynu Press  wydanie nr 5-6/2025. Teraz udostępniliśmy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy "Press": Wróbel, Solorz i dzieci, Michał Broniatowski i twórca Vectry

Press

Krzysztof Boczek

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.