Dziennikarze wygrywają w sądzie z sanepidem
Zdaniem rzecznika praw obywatelskich decyzje sanepidu opierały się na bardzo wątpliwej podstawie prawnej (fot. Jakub Kamiński/East News)
Decyzją sądu Andrzej Tomczak, wieloletni współpracownik TVP, który, relacjonując protest przedsiębiorców, miał brać udział w "nielegalnym zgromadzeniu", nie musi płacić 10 tys. zł kary nałożonej przez sanepid. Podobne rozstrzygnięcie zapadło w sprawie dziennikarza obywatelskiego Adama Wiśniewskiego.
8 maja podczas protestu przedsiębiorców w Warszawie policja zatrzymała Andrzeja Tomczaka. Legitymację dziennikarską pokazał, kiedy policja zabrała go na przesłuchanie na komisariat do Grodziska Mazowieckiego. Jak tłumaczył, przyjął wówczas mandat na 100 zł "dla świętego spokoju".
Jednak kilka dni później policja odwiedziła go w domu, przynosząc decyzję inspekcji sanitarnej o nałożeniu na niego kary administracyjnej w wysokości 10 tys. zł. Jak wynikało z uzasadnienia, nie dopełnił on środków ostrożności, "poruszając się w odległości mniejszej niż 2 m od innych uczestników zgromadzenia w okolicach ul. Emilii Plater w Warszawie".
– Sąd umorzył postępowanie administracyjne pierwszej i drugiej instancji. Kosztami postępowania obciążył sanepid – mówi Andrzej Tomczak w rozmowie z "Press". – To potwierdza totalne bezprawie sanepidu, który chciał mnie karać bezpodstawnie.
Także sprawa Adama Wiśniewskiego, dziennikarza obywatelskiego, któremu urząd skarbowy na polecenie sanepidu ściągnął 10 tys. zł z konta bankowego za relacjonowanie happeningu Lotnej Brygady Opozycji, została rozstrzygnięta pomyślnie dla niego. – Sąd uchylił zaskarżone przeze mnie decyzje sanepidu, umorzył postępowanie administracyjne i zarządził zwrot kosztów postępowania oraz zwrot tych 10 tysięcy złotych, które zabrał mi urząd skarbowy – mówi Wiśniewski.
Adam Wiśniewski (fot. Wojciech Artyniew/"Press")
Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, który zaangażował się m.in. w sprawę kary sanepidu nałożonej na Adama Wiśniewskiego, przekonuje, że takie decyzje sądów były do przewidzenia. – Od początku mówiliśmy, że tak to się skończy. To jest przesadne działanie ze strony organów państwa. Kary służyły temu, aby wywołać efekt mrożący – tłumaczy Bodnar. – Do większości spraw, które do nas trafiały, przyłączyliśmy się już na etapie postępowania administracyjnego i w ramach tego postępowania twierdziliśmy, że sanepid działa w przekroczeniu swoich uprawnień. Wskazaliśmy, że te decyzje opierały się na bardzo wątpliwej podstawie prawnej, w szczególności stosowanie sankcji administracyjnych. Dodatkowo pokazywaliśmy, że sanepid bez podstawy prawnej angażował policję do przekazywania notatek sanepidu.
W trakcie jest też sprawa dziennikarki Katarzyny Pierzchały, która podobnie jak Wiśniewski została ukarana przez sanepid.
Tylko 12 stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił bądź stwierdził nieważność sześciu decyzji Mazowieckiego Inspektora Sanitarnego nakładających kary administracyjne za naruszenie zakazu przemieszczania się lub naruszenie obowiązku kwarantanny.
(BAE, 15.01.2021)