Była rzeczniczka MON skazana, następcy anonimowi
Antoni Macierewicz miał redagować komunikat, za który skazana została jego rzeczniczka (fot. Piotr Molecki/East News)
Katarzyna Szymańska-Jakubowska, rzeczniczka Ministerstwa Obrony Narodowej, gdy kierował nim Antoni Macierewicz, została skazana prawomocnie za pomówienie byłych szefów służb specjalnych. Eksperci ds. komunikacji podkreślają, że rzecznik musi być przede wszystkim wiarygodny, bo daje twarz i nazwisko. Dlatego następcy skazanej wolą pozostawać anonimowi.
Sprawa dotyczy komunikatu Ministerstwa Obrony Narodowej, który 3 grudnia 2016 roku został rozesłany dziennikarzom i opublikowany na stronie internetowej resortu. Pismo podpisała Katarzyna Szymańska-Jakubowska. W treści napisała: "Ministerstwo Obrony Narodowej zwraca uwagę, że coraz częściej pod pozorem dyskusji naukowej wypowiadają się byli funkcjonariusze służb odpowiedzialni za katastrofalny stan polskiego bezpieczeństwa, tolerowanie środowisk mafijnych wyrosłych ze Służby Bezpieczeństwa, inwigilację niepodległościowych partii politycznych, a nawet przestępczą działalność na rzecz obcych służb. Smutnym przykładem takiego działania była dyskusja zorganizowana 24 listopada 2016 roku w Collegium Civitas, w której wzięli udział byli funkcjonariusze podejrzewani o współpracę ze służbami wrogimi Polsce i NATO. Przestrzegamy polską opinię naukową i opinię publiczną przed dezinformacyjnymi konsekwencjami propagowania takich działań".
Katarzyna Szymańska-Jakubowska, jako rzeczniczka MON, pomówiła w tym komunikacie byłych szefów służb: Krzysztofa Bondaryka (szef ABW w latach 2008-2013), Janusza Noska (szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego w latach 2008-2013), Pawła Białka (zastępca szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w latach 2007-2012) i Piotra Niemczyka (dyrektor Zarządu Wywiadu UOP w latach 1993–1994).
Katarzyna Szymańska-Jakubowska broniła się w sądzie, podkreślając, że wykonywała polecenie swojego zwierzchnika Antoniego Macierewicza, który sam redagował komunikat. Sąd zwrócił jednak uwagę, że nie było żadnych dowodów na wrogą Polsce działalność oficerów, zaś polecenie służbowe nie zwalnia rzecznika z odpowiedzialności.
Wyrok w pierwszej instancji zapadł w marcu 2018 roku. Sąd skazał Szymańską-Jakubowską na grzywnę w wysokości 2 tys. zł oraz 5 tys. zł nawiązki na hospicjum dla dzieci. W środę 13 stycznia zapadł prawomocny już wyrok w tej sprawie - sąd okręgowy potwierdził, że Szymańska-Jakubowska dopuściła się pomówienia, nawet jeśli zrobiła to na polecenie innej osoby.
Trzeba przyznać, że w MON w sprawie pomówień był w 2016 większy porządek niż w MS. Przynajmniej działo się to pod nazwiskiem. Katarzyna Szymańska-Jakubowska skazana za pomówienia https://t.co/sB0cUEpFR1
— Jarosław Stróżyk (@JStrozyk69) August 23, 2019
Eksperci ds. komunikacji podkreślają, że rzecznik prasowy musi być przede wszystkim wiarygodny. - Tak jak żołnierz ma prawo odmówić wykonania rozkazu, jeśli jest on sprzeczny z żołnierskim kodeksem, choć naraża go to na konsekwencje, tak samo rzecznik prasowy nie musi wykonywać polecenia, jeśli jest ono niezgodne z kodeksem etyki zawodu - komentuje Grzegorz Szczepański, prezes Hill + Knowlton Strategies oraz wiceprezes ZFPR
- Osoba odpowiedzialna za przekazywanie informacji do przestrzeni publicznej musi mieć świadomość konsekwencji, więc decyzja sądu jest jak najbardziej słuszna - podsumowuje Szczepański.
W podobnym tonie wypowiada się Agnieszka Bajur, partnerka w agencji Marketing & Communications Consultants: - Jeśli ktoś chce wykonywać zawód rzecznika, to przede wszystkim musi pamiętać o działaniu zgodnym z etyką zawodową, nawet gdyby miało go to kosztować posadę. Rzecznik, który stracił w ten sposób wiarygodność, jest praktycznie skończony, bo to zawód wysokiej odpowiedzialności. A trzeba pamiętać, że rzecznik pracuje nie tylko na rzecz swojego pracodawcy, ale i na własny wizerunek, szczególnie jeśli komunikaty podpisuje własnym nazwiskiem.
Bajur dodaje, że warte zauważenia jest również to, że sąd podjął taką decyzję w czasach, kiedy niezawisłość jest w wielu przypadkach dyskusyjna. - To powinno być dla innych rzeczników sygnałem ostrzegawczym, że ich najważniejszym narzędziem musi być prawda, a PR nie można mylić z propagandą - podkreśla Agnieszka Bajur.
screen www.gov.pl/obrona-narodowa
Rzecznik bez nazwiska
Marcin Wyrwał, dziennikarz Onet.pl, zwraca uwagę, że od pewnego czasu większość komunikatów z ministerstw i innych agend rządowych nie jest podpisywana imiennie. - Informacje prasowe z MON są zwykle podpisane "Wydział Prasowy" - mówi Wyrwał. Od czasu Katarzyny Szymańskiej-Jakubowskiej jeszcze tylko przez chwilę rzecznik tego ministerstwa miał imię i nazwisko, potem już nie.
Wyrwał przypomina historię, kiedy osoba z biura prasowego MON, z którą rozmawiał, nie chciała się przedstawić. - Dla nas, dziennikarzy, to dość niezrozumiałe zachowanie - mówi. - My ponosimy pełną odpowiedzialność, prawną i wizerunkową, za to, co mówimy i piszemy. Chcielibyśmy mieć do czynienia z osobami, które także się do jakiejś odpowiedzialności poczuwają. Tymczasem tłumaczenia osób z biur prasowych są zwykle podobne: "nie podam nazwiska, bo mnie pan zacytuje". Spodziewam się, że po tej decyzji sądu będzie jeszcze gorzej - podsumowuje Wyrwał.
(AMS, 15.01.2021)