Siedzimy w domu, subskrypcje rosną
Wzrost zainteresowania cyfrowymi prenumeratami to pozytywny sygnał dla mediów (fot. Pixabay.com)
Agora w ciągu miesiąca od wybuchu epidemii zyskała 20 tys. nowych prenumerat cyfrowych "Gazety Wyborczej". Wzrost liczby subskrypcji odnotowują także inni wydawcy. Zdaniem ekspertów nie ma lepszej reklamy dla zagrożonej branży prasowej niż udowodnienie, że jest ona niezmiernie ważna w momentach kluczowych w życiu społeczeństwa.
Pod koniec 2019 roku Wyborcza.pl miała 218 tys. cyfrowych prenumerat, do połowy marca ta liczba wzrosła o 2 tys., a w ciągu kolejnego miesiąca aż o 20 tys. Obecnie (stan na 12 kwietnia) Agora może się pochwalić liczbą 240 tys. subskrypcji. Średni przychód od cyfrowego prenumeratora wynosił w 2019 roku 14 zł, spółka nie podaje, czy obecnie się to zmieniło.
Agora oferuje liczne promocje, np. 1 zł za pierwszy miesiąc prenumeraty (kolejne za 19,90 zł). Angażuje się też w partnerstwa z innymi firmami, od marca klienci sieci Orange Polska i Play mogą połączyć opłaty za telefon z rachunkiem za prenumeratę cyfrową, a pierwszy miesiąc subskrypcji mają wtedy za darmo. - W ciągu ostatnich lat współpracowaliśmy m.in. z markami Orange, PayPal, Player.pl, T-Mobile, WWF i Visa - mówi Danuta Breguła, dyrektorka strategii subskrypcyjnej "Gazety Wyborczej".
"Tempo astronomiczne"
Od wybuchu epidemii serwis Wyborcza.pl według badania Gemius/PBI (dane z tygodnia 30 marca - 5 kwietnia) zanotował 39-proc. wzrost liczby użytkowników i 80-proc. liczby odsłon. Agora jednocześnie zaznacza, że średnia dzienna liczba sprzedanych egzemplarzy papierowej "Gazety Wyborczej" od 9 marca (początek tygodnia, w którym zamknięto szkoły) do połowy kwietnia spadła o niecałe 10 proc. W lutym br. średnia sprzedaż "GW" wyniosła 80 661 egz.
Spółka nie informuje, ile subskrypcji obecnie ma radio Tok FM. Pod koniec ubiegłego roku było to 20 tys. - Sytuacja związana z pandemią nie osłabiła zainteresowania naszymi płatnymi treściami premium – mówi krótko Adam Fijałkowski, wiceprezes Grupy Radiowej Agory.
Wzrost liczby subskrypcji notują też inne media, m.in. Pb.pl (Bonnier Business Polska), który także nie zdradza konkretnych liczb. – To, co na pewno mogę powiedzieć, to że rośniemy w tempie astronomicznym. Rzędu kilkuset procent – mówi tylko redaktor naczelny "Pulsu Biznesu" i Pb.pl Grzegorz Nawacki. Również Ringier Axel Springer Polska nie podaje szczegółowych danych. - Odnotowujemy niemal trzykrotny wzrost zainteresowania treściami płatnymi Newsweek.pl i Forbes.pl - mówi "Presserwisowi" Agnieszka Skrzypek-Makowska, communications manager RAS Polska.
Specjalna oferta na subskrypcję z filmami i muzyką w pakiecie! Kupujesz miesięczny dostęp do wszystkich treści @NewsweekPolska za 19,90 zamiast 24,90, a dodatkowo zgarniasz kod do https://t.co/lztVDE0B75 i 90 dni dostępu do TIDAL. Pełna oferta tu -> https://t.co/0zmzafq5ZB pic.twitter.com/dFPYYNhfbj
— NewsweekPolska (@NewsweekPolska) April 16, 2020
Szansa dla mediów
Eksperci zauważają, że wzrost zainteresowania cyfrowymi prenumeratami to pozytywny sygnał dla mediów, które tracą siłę jako drukowane. - To oznacza niezaprzeczalną szansę dla mediów informacyjnych na zbudowanie bazy klientów i dostarczenie dobrej usługi, a co za tym idzie przywiązania klienta na przyszłość – mówi Alicja Cybulska, chief strategy officer z Havas Media Group. - Nie ma lepszej reklamy dla zagrożonej branży prasowej niż udowodnienie, że jest ona niezmiernie ważna w momentach kluczowych w życiu społeczności. Jest jednak jeden problem: bardzo duży wybór płatnych treści online przy zagrożonym poczuciu bezpieczeństwa finansowego Polaków. W takim przypadku konsument wybierze z dostępnej oferty emocjonalnie, na podstawie postrzegania marek, jakie ma dziś – dodaje Cybulska.
Czas epidemii to także rosnące zainteresowanie innymi usługami, jak choćby serwisami VoD. - Obecnie notujemy dwucyfrowy wzrost w ilości czasu spędzanego na oglądaniu wideo w sieci, w tym na Playerze. Myślę, że ten trend może się odwrócić, jak już będziemy mogli wrócić do naszej zwyczajnej rutyny: praca, szkoła, zajęcia sportowe lub czas spędzany na świeżym powietrzu – mówi Maciej Gozdowski, dyrektor zarządzający Player.pl. Zaznacza jednak, że na polskim rynku widać rosnące przyzwyczajenie i zrozumienie wśród użytkowników dla płacenia za jakościowe i legalne treści. - Myślę, że ten nawyk konsumentów zostanie – podkreśla Gozdowski.
"Trzeba ograniczać koszty"
Mimo znacznego wzrostu podczas epidemii portale i serwisy internetowe mogą ucierpieć przez odpływ reklamodawców. Także takich, którzy nie chcą kojarzyć się z newsami o koronawirusie. – To moment, w którym trzeba zacząć ograniczać koszty, nie liczyć na to, że z nieba spadną dodatkowe przychody – uważa Jakub Bierzyński.
Jak wynika z badania Gemius/PBI, w marcu serwisy i portale internetowe odnotowały spory wzrost liczby użytkowników. Wśród serwisów dzienników ogólnopolskich wzrost były nawet trzycyfrowy (w stosunku do marca 2019 roku Forsal.pl o 304,1 proc., Pb.pl o 191,66 proc.), podobnie wśród stron tygodników opinii (Dorzeczy.pl o 277,59 proc., Polityka.pl o 235,77 proc., Wprost.pl o 206,84 proc.). Więcej użytkowników odwiedzało też portale (Gazeta.pl miała o 133,44 proc. więcej). Zwiększyła się także liczba ich odsłon.
Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska zauważa jednak, że w czasach epidemii i cięcia budżetów przez reklamodawców "możliwość dalszego finansowania zaufanego dziennikarstwa i mediów cyfrowych na całym świecie jest poważnie zagrożona". IAB dodaje, że marki boją się pozycjonować w otoczeniu treści na temat koronawirusa. - W praktyce oznacza to, że wydawcy digitalowi pozbawieni są części przychodów. Reklama jest od lat kluczowym narzędziem wspierającym jakościowe media i dziennikarstwo na szczeblu lokalnym, krajowym i globalnym – mówi cytowany w komunikacie Włodzimierz Schmidt, prezes IAB Polska.
"Czeka nas słabszy rok"
Szef agencji mediowej OMD Jakub Bierzyński podkreśla, że mimo wszystko internet jest na "linii wznoszącej". - Ci, którzy nie popełnią błędów, przetrwają. To moment, w którym trzeba zacząć ograniczać koszta, nie liczyć na to, że z nieba spadną dodatkowe przychody. Skutki epidemii nie znikną szybko, czeka nas słabszy rok lub dwa. Media muszą nastawić się na długofalowe działania związane z ograniczaniem kosztów i szukaniem bilansu na niższym poziomie swojego biznesu – mówi "Presserwisowi".
Bierzyński dodaje, że to dopiero początek długiej drogi. - W momencie kiedy biznesy zostaną rozmrożone, zacznie się drugi, bardziej bolesny i długotrwały, etap kryzysu: ograniczanie rynku reklamowego związanego z recesją gospodarczą, która nas niechybnie czeka – mówi.
Z reklam nie utrzymują się niektóre jakościowe media, m.in. serwis OKO.press. Wicenaczelna Bianka Mikołajewska mówi, że nie widzi, by epidemia spowodowała odpływ płacących użytkowników. - Prowadzimy dobrowolną zbiórkę, cały czas nasi czytelnicy wpłacają pieniądze, jeżeli uważają, że to, co robimy, ma sens. Mamy spore grono wiernych czytelników, którzy póki mogą, wspierają nas – zaznacza.
(JSX, SK, 24.04.2020)