PO liczy na wyjście z kryzysu
Grzegorz Schetyna jest szefem PO od 2016 roku (screen: YouTube / Platforma Obywatelska)
Rezygnacja Grzegorza Schetyny z kandydowania na kolejną kadencję jako przewodniczącego Platformy Obywatelskiej może pomóc tej partii w odbudowie, a także pozwolić działać bez obciążenia wizerunkowego. Zdaniem ekspertów będzie to jednak trudne, bo PO kojarzona jest obecnie z protestami i nie ma wśród kandydatów na szefa osoby, którą już dziś można by uznać za charyzmatycznego lidera.
Decyzja Schetyny, zdaniem Klaudii Charzyńskiej, account executive z agencji First Public Relations, i tak zapadła za późno. - Odejście Schetyny z pierwszej linii frontu może być zamknięciem pewnego etapu i początkiem odbudowy bez znaczącego obciążenia wizerunkowego, o ile ugrupowanie zaoferuje wyborcom konkretne rozwiązania. Nowe przywództwo, jeśli nie będzie repliką dotychczasowego, może też zwiększyć szanse na nieco bardziej zunifikowany przekaz, bez którego w obecnych realiach zwyczajnie się nie wygrywa – uważa ekspertka.
Grzegorz Schetyna oświadczył na początku stycznia br., że nie będzie ubiegał się o stanowisko przewodniczącego partii i rekomendował na szefa Tomasza Siemoniaka (wiceprzewodniczący PO). Oprócz niego kandydatami na przewodniczącego będą europoseł Bartosz Arłukowicz, szef klubu KO Borys Budka, posłanka Joanna Mucha, poseł Bartłomiej Sienkiewicz i senator Bogdan Zdrojewski.
Ale Sebastian Drobczyński, ekspert ds. marketingu politycznego, zwraca uwagę, że siłą Schetyny było budowanie struktur partyjnych. - Wielu pewnie powie: pozbywamy się zepsutego szefa, który nie osiągnął sukcesów. PO miała problemy, niemniej Schetyna ją podniósł – przyznaje Drobczyński.
Ekspert ds. wizerunku politycznego Wiesław Gałązka uważa, że Platformie w tej formie nic już nie pomoże. - Partia pogubiła się po wyjeździe Donalda Tuska do Brukseli. Od pięciu lat nie ma żadnego konkretnego programu politycznego, ciągłe protestowanie już się znudziło. Liczba kandydatów na przewodniczącego świadczy o tym, jak bardzo rozbita jest PO. Nie ma żadnego lidera, który wyprowadziłby partię na szersze wody. To nic, że Schetyna zrezygnował. I tak będzie pewnie próbował rządzić bez tego stołka – uważa. Jak dodaje, zmiana lidera w niewielkim stopniu wpłynie na wizerunek ugrupowania. - Elektoratu nie interesuje kłótnia i rozbicie w partii. To jest pogorzelisko – zaznacza Gałązka.
Jacek Żakowski, publicysta "Polityki", chwali decyzję Schetyny. - Platforma stała się partią wujków i ciotek, a tu potrzeba życia. Jest dwoje kandydatów, którzy mogą wnieść nową dynamikę: Joanna Mucha i Bartosz Arłukowicz. Relatywnie młodzi, relatywnie doświadczeni, byli ministrami. PO nie jest w kryzysie, ale zabetonowany był układ i jej potencjał wyborczy. To bardzo silna partia, ale przegrywająca. Rezygnacja Schetyny jest próbą rozwiązania tego problemu – zaznacza Żakowski.
Czteroletnia kadencja Schetyny upływa pod koniec stycznia. Prawo do głosowania korespondencyjnego mają wszyscy członkowie PO. Wybory odbędą się 25 stycznia, ewentualna druga tura 8 lutego.
(JSX, PAP, 10.01.2020)