Wydanie: PRESS 11-12/2025
Dziennikarstwo jest źle odbierane
Z Dominikiem Księskim, redaktorem naczelnym i właścicielem tygodnika „Pałuki”, rozmawia Andrzej Skworz
W wielkopolskim Żninie wydawałeś jedną z najbardziej znanych gazet lokalnych w Polsce. Współtworzyłeś Stowarzyszenie Gazet Lokalnych. Byłeś trenerem dziennikarstwa w Tadżykistanie, Kirgistanie, na Białorusi i w Ukrainie. I nagle odchodzisz. Za kilka dni robisz ostatnie papierowe wydanie „Pałuk”.
Wszystko, co piękne, kiedyś się kończy.
Straciłeś wiarę w dziennikarstwo?
Nie, ale nie mam możliwości finansowych, aby nadal wydawać niezależną gazetę, taką, jaką założyłem i jaką przez 34 lata robiłem.
Jak się czuje szef, który wręcza wypowiedzenia wszystkim swoim pracownikom?
Czułem, że to dobra decyzja. Zrobiłem to jednego dnia, a moją emocją było przekonanie, że postępuję słusznie.
Patrzysz w oczy ludzi, których sam wyszukałeś i wyszkoliłeś, którzy przez lata byli z Tobą na dobre i złe. I nie odczuwasz emocji?
Dwa lata temu mieliśmy w redakcji rozmowę, podczas której powiedziałem, że w ten sposób najprawdopodobniej zakończymy działalność. O ile nie uda nam się odzyskać źródeł wpływów, czyli reklam i pieniędzy ze sprzedaży gazety papierowej, ani pozyskać nowych źródeł wpływów, czyli reklam z internetu. Bo jeśli chodzi o płatne subskrypcje treści, baliśmy się tego rozwiązania i go nie wprowadziliśmy. Zapowiedziałem, że jeśli będziemy kończyć przygodę z tygodnikiem „Pałuki”, będzie to wyglądało w ten sposób.
To miało ich zmotywować?
Pytanie jest tendencyjne.
Przestraszyć?
Wyjaśnić im sytuację, w której się znajdują. Że pracują w gazecie, która przestała być rentowna i póki mogłem dokładać z wynajmów lokali oraz z książek, których ostatnio parę fajnych wydaliśmy, to dokładałem. Ale w końcu stwierdziłem, że nie mogę się kopać z koniem.
Czujesz, że dusisz poduszką własne dziecko?
Nie. Gazeta była potrzebna, gdy miała czytelników. Kiedy czytelnicy jej nie kupują, staje się niepotrzebna. Nigdy nie traktowałem gazety jako dziecka, tylko jako zadanie do wykonania – moje uczestnictwo w budowie wolnego kraju. I dopóki można było, stałem na tym posterunku.
Zdezerterowałeś czy rozwiązano armię i powiedziano Ci, że koniec wojny?
Ta wojna nie ma końca. Wojna o prawdę, wojna z zalewem fałszu, kłamstwa i przemilczeń cały czas trwa i my w niej uczestniczyliśmy.
Czyli zdezerterowałeś. Wojna trwa, a Ty odchodzisz. I to jeszcze z powodu braku żołdu.
Trudno, ale jeśli tak oceniasz? Nie będę komentował.
Skomentuj.
Wytłumaczeniem jest konstatacja, że moja gazeta przestała być potrzebna.
A z drugiej strony mówisz, że wojna o prawdę i ludzkie umysły nadal trwa.
Nie mam możliwości w niej uczestniczyć, bo brakuje mi już amunicji, a moja broń jest zbyt stara. Rzeczywiście, można powiedzieć, że wychodzę z tego okopu, ale wierzę, że będą następni, którzy zajmą moje miejsce.
Andrzej Skworz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter


