Wydanie: PRESS 01/2004
Chlipek na prezydenta
Jolanta Kwaśniewska zbudowała swój wizerunek za pomocą ledwie paru przekazów.
Opublikowane we wrześniu przez „Politykę” badanie OBOP-u, w którym pierwsza dama uzyskała 34 proc. poparcia, bijąc na głowę piętnastu konkurentów (drugie miejsce zajął Andrzej Lepper z 8 proc.), nie dla wszystkich było zaskoczeniem. Już w grudniu 2001 roku „Wprost” wydrukował w artykule „Lady J.” informację, że według Pentora Kwaśniewska zdobyłaby 62 proc. głosów! Wtedy jednak media nie podchwyciły tematu. Prawdopodobnie były skupione na nowym parlamencie i rządzie.
– Zwycięstwo Jolanty Kwaśniewskiej w rankingu niespecjalnie mnie zaskoczyło – mówi autorka wrześniowego tekstu w „Polityce” Janina Paradowska. – Zadziwił mnie natomiast dystans dzielący ją od pozostałych, a także ogromny odzew medialny po publikacji.
Sama „Polityka” poszła za ciosem i opublikowała sprawozdanie ze spotkania Kwaśniewskiej w Klubie Pod Jaszczurami. Wtedy po raz pierwszy – i na razie jedyny –wystąpiła w roli polityka. Wyraziła pogląd na sprawy: małżeństw homoseksualnych, aborcji, prześlizgnęła się po zagadnieniach gospodarczych. Powtarzała, że nie podjęła jeszcze decyzji, jeśli się zdecyduje, będzie jednym z najlepiej przygotowanych kandydatów. Powiedziała, co chciała powiedzieć (czyli niewiele), a jednocześnie osłabiła zarzuty o ukrywaniu czy też braku poglądów –bo jednak jakieś poglądy wyraziła.
Jedynym poważniejszym wystąpieniem od publikacji w „Polityce” był wywiad Piotra Najsztuba w przedświątecznym numerze „Przekroju”. Na okładce płacząca Kwaśniewska i deklaracja „Prezydent nie musi być politykiem”, wewnątrz – niewiele ponad znane już zwcześniejszych publikacji myśli o uczciwości, ciężkiej pracy iwrażliwości („tu trzeba zacząć dyskutować na temat uczciwości, transparentności w naszym życiu publicznym!”, „ja jestem kobietą, patrzę na to zupełnie inaczej”, „moja empatia jest moją ogromną słabością”, „Dynastia Kwaśniewskich. Jak to brzmi? –Nie, nie mamy wsobie takich pragnień”). – Już sama zgoda na rozmowę była sukcesem. Innym tytułom pani prezydentowa odmawiała – odpowiada Piotr Najsztub na zarzut, że to wywiad robiony na kolanach. – Po autoryzacji dużych zmian nie było. Krytykom mogę powiedzieć jeszcze jedno: Idź na wywiad i spróbuj osiągnąć więcej –wyjdziesz z niczym – dodaje.
Reglamentacja kontaktów z prasą, zwłaszcza po publikacji w „Polityce”, dowodzi, że pierwszej damie udało się to, na czym wykłada się większość adeptów PR – takie dozowanie dostępności, by utrzymywać popyt na wysokim poziomie. Kolorowe magazyny, media lokalne i tabloidy podchwyciły temat w dziesiątkach przychylnych publikacji. Najdalej chyba posunęła się „Viva!”, zamieszczając sesję zdjęciową z „przyszłą panią prezydent”. „Gala” nie szarżowała, ale umieściła pierwszą damę na okładce aż dwa razy (numery 43 i 47).
Marek Wróbel
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter