Wydanie: PRESS 01/2012
Prosto w oczy
(Fot. Andrzej Liankevich)
„Szczęście jest wtedy, kiedy się ma czyste sumienie. Mogę bez obrzydzenia patrzeć na swoją twarz w lustrze” - rozmowa z Dziennikarzem Roku Andrzejem Poczobutem.
Słyszał Pan o książce żony Lecha Wałęsy, która też odbierała nagrody za męża, a potem mu wygarnęła, jakim jest zamordystą?
Słyszałem. Myślę, że gdyby ktoś porozmawiał z moją żoną, to ona opowiedziałaby podobne rzeczy. Dziennikarstwo to zawód, który pochłania człowieka.
Bo nie jest chyba normalne, żeby mąż poświęcał życie rodzinne, najlepsze lata córki i syna, na pracę lub siedzenie w więzieniu?
Fakt. W więzieniu zacząłem sobie zdawać sprawę, że jednak więcej uwagi powinienem poświęcać rodzinie.
Jak Pan im to tłumaczył?
Dla mojej rodziny jest jasne, w jakim kraju żyjemy i jaka tu jest władza.
Ale jak Pan im to tłumaczył: że może ich zostawić i pójść siedzieć?
Ja ich na nic nie przygotowywałem. Proszę sobie wyobrazić, jak by to wyglądało, gdybym przez lata przygotowywał żonę na to, że kiedyś pójdę siedzieć.
Czy Pan nie jest nawiedzony?
Wydaje mi się, że jestem normalny. Czasami staram się popatrzeć na siebie z boku. Wtedy dochodzę do wniosku, że normalnie reaguję na to, co się dzieje na Białorusi i na zachowanie władz wobec mnie.
Więcej w styczniowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter