Wydanie: PRESS 07/2005
Ranking
Jeśli jakiś dziennikarz nie zaczyna dnia od „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”, to „Press” powinien go zdemaskować i napiętnować. Te dwa tytuły są obowiązkowe. „Wyborczej”, jako mojej pierwszej gazetowej miłości, jestem w stanie dużo wybaczyć. Nie wybaczam jednak ujawnienia źródeł, aby ratować twarz po wpadce z artykułem o gangu w Komendzie Głównej Policji. Nie wybaczam zmiany „Gazety Telewizyjnej”. Skracanie „Dużego Formatu” wybaczam, dopóki jest w nim Włodzimierz Kalicki ze „Stało się wczoraj...”. „Wysokich Obcasów” się boję, zwłaszcza gdy w jednym numerze mieści się felieton Kingi Dunin i „Dzień z życia Kazimiery Szczuki”. Wtedy już nikt nie może mieć wątpliwości, że to pierwsza linia frontu na wojnie płci. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi świat relacji między samcami i samicami opisywany przez Adama Wajraka. A jeśli mowa o prawdziwych wojnach, to jedynym w Polsce prawdziwym korespondentem wojennym jest Wojciech Jagielski. Od jego korespondencji w „Gazecie” lepsze są już tylko jego książki. Im więcej mam wątpliwości co do „Wyborczej”, tym cieplej myślę o „Rzeczpospolitej”. Ma najlepszych dziennikarzy śledczych, a ja mam wrażenie, że wszyscy zaczęli tam pisać odrobinę przystępniej. Wszystkim jednak daleko, nie tylko w „Rzeczpospolitej”, do Macieja Rybińskiego i Stefana Szczepłka. Państwo Dziennikarze! Na drugiej i ostatniej stronie „Rzepy” - czapki z głów. Na „Super Express” i „Fakt” rzucam okiem, natomiast „Trybuna” i „Nasz Dziennik” rzucają się na mnie. Do zniesienia ich napastliwości konieczna jest podbudowa ideologiczna. Wśród tygodników wyróżniam „Tygodnik Podhalański”. Jest dobry, a ja jestem z Zakopanego. Dziennikarze lokalnych mediów powinni brać lekcje u Jurka Jureckiego - jak się nie bać oraz nie dać lokalnej władzy i nie być przy tym nudnym. W ogóle z tygodnikami nie jest najgorzej. Drapieżne „Wprost” ma Mazurka & Zalewskiego i tutaj ich jazda jest zdecydowanie lżejsza niż w telewizji. W „Polityce” szukam przede wszystkim tego, co narysuje Andrzej Mleczko i napiszą: Piotr Pytlakowski oraz Jerzy Pilch. Przejście tego ostatniego z „Tygodnika Powszechnego” jest dla mnie transferem dwudziestolecia. „Newsweek Polska” lubię za opisywanie tego, co na świecie. „Przekrój” ma doskonałe zdjęcia, Michała Matysa i Marcina Fabjańskiego, ale jest nierówny, podobnie jak wspomniany już „Tygodnik Powszechny”. O „Ozonie” nie można napisać niczego złego, niczego dobrego też. Nie lubię i nie cenię „Nie”. Lubię gazety sportowe, ale zastanawiam się, dlaczego, opisując nawet niegrzecznych sportowców, są takie grzeczne. W „Piłce Nożnej” kopnąć potrafi Janusz Atlas. I dobrze, choć nie zawsze celnie i nie zawsze gramy do jednej bramki. Mały puchar przyznaję Stanisławowi Terleckiemu, który w „Przeglądzie Sportowym” wspomina „Z lewej mańki”. Sportu szukam też w telewizji. Kolegom z Polsatu Sport gratuluję codziennie, a ponieważ tu mi nie wolno, więc skoncentruję się na chwaleniu i gratulowaniu Canal+. Andrzejowi Twarowskiemu i Tomaszowi Smokowskiemu zazdroszczę wiedzy o piłce i swobody w jej przekazywaniu. Chciałbym, żeby nasza liga była na takim poziomie, na jakim jest pokazywana w Canal+. Programy informacyjne też są na poziomie. Na początek „Faktów” TVN-u, z wiadomych względów, raczej zerkam albo oglądam je na drugim monitorze. Co wystarcza, żeby powiedzieć: jest bardzo dobrze. „Wiadomości” TVP 1 są poprawne. Trzeba dostrzec i docenić zmiany, ale sporo jest jeszcze do zrobienia, zwłaszcza w wieczornych wydaniach. Jak można po informacji o dzieciach wziętych do niewoli w Kambodży dać materiał o Kabarecie Starszych Panów? Po słowach opisujących tragedię zaczęła się startówka o ciepłej wdówce. Trudno w to uwierzyć, a jeszcze trudniej się to oglądało. Na koniec dnia jest jeszcze mocna dawka publicystyki. W TVP 1 „Prosto w oczy" Moniki Olejnik jest lekturą obowiązkową. Do kanonu wchodzą Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski, bo „Prześwietlenie” w TVN 24 bywa rewelacyjne. Małe wpadki zdarzają się tylko, gdy prowadzący zbyt dużo czasu poświęcają sobie nawzajem. Telewizyjne kanały informacyjne odciągają mnie od radia. Przed wyjściem do pracy, po porannym koktajlu CNN, BBC i TVN 24 - w takiej kolejności lubię najbardziej - mam czas tylko na serwis w RMF FM. Da się usłyszeć wiele własnych informacji, przekazanych przez wielu reporterów z całej Polski, a Tomasz Olbratowski najlepszym radiowym felietonistą jest! Wakacje kojarzą mi się z Krynicą Morską i Listą Przebojów Marka Niedźwieckiego. Żona nalega, by słuchać, a ja tylko udaję, że robię coś innego. Raz w miesiącu podziwiam „National Geographic”. Co za zdjęcia! Lubię „Playboya”, tu też zdjęcia bywają dobre. Jeśli „CKM” kiedykolwiek miał nadzieję pokonać go na ubitym polu miesięczników dla mężczyzn, to się nie udało. Jest jak „Cosmopolitan” dla mężczyzn, równie zły jak kobiecy oryginał. Co nie znaczy, że w ogóle nie czytam kobiecej prasy. „Twój Styl” jest dobry. Napisałbym o nim więcej i lepiej, gdyby nie to, że zawsze, kiedy po niego sięgam, jest już przeczytany. A tego nie cierpię! Autor jest dziennikarzem Telewizji Polsat
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter