Czy w świetle kary dla Eurozet KRRiT jest jeszcze gwarantem medialnej wolności w Polsce?
Sprawa kary nałożonej na Eurozet dotyczyć może nie tylko pytania o to, czy naruszona została ustawa medialna, lecz również o to, czy KRRiT przestaje być gwarantem medialnej wolności w Polsce – uważają dr Dominika Bychawska-Siniarska i dr Aleksandra Gliszczyńska-Grabias (fot. materiały prasowe)
Organ władzy publicznej, jakim jest KRRiT, nie jest i nie powinien być wyposażany w kompetencję do podejmowania i inicjowania działań związanych z określaniem zasad etyki dziennikarskiej i z egzekwowaniem przestrzegania tych zasad – wskazują ekspertki prawa dr Aleksandra Gliszczyńska-Grabias (Poznańskie Centrum Praw Człowieka PAN) i dr Dominika Bychawska-Siniarska (Prague Civil Society).
Decyzja przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego o nałożeniu 476 tys. zł grzywny na Eurozet za emisję przekazów sprzecznych z prawem, polską racją stanu i poglądów sprzecznych z dobrem społecznym (art. 18 ust. 1 Ustawy o radiofonii i telewizji) budzi wiele wątpliwości prawnych. Przypomnijmy, że w ocenie przewodniczącego Świrskiego naruszenie prawa miało nastąpić poprzez emisję "przekazów dezinformujących opinię publiczną w sprawie okoliczności przejazdu prezydenta Ukrainy przez terytorium Polski" w artykule pt. "Amerykanie przewieźli Zełenskiego w Polsce. Nie zwrócili się o pomoc do polskich służb".
Świrski nie uzasadnił swoich twierdzeń
Prawniczki Aleksandra Gliszczyńska-Grabias i Dominika Bychawska-Siniarska, analizując decyzję przewodniczącego KRRiT, na początek zwracają uwagę, że KRRiT jest konstytucyjnym organem powołanym do ochrony wolności słowa w radiofonii i telewizji i musi realizować swoje funkcje zgodnie z prawem, w sposób rzetelny i bezstronny. Można tymczasem podnosić uzasadnione wątpliwości co do tego, czy standardy te zostały uwzględnione w przypadku Eurozet.
Czytaj też: Marek Twaróg po karze dla Radia Zet: Świrski wyjdzie z Reduty, ale Reduta nie wyjdzie ze Świrskiego
Następnie zwracają uwagę na treść uzasadnienia decyzji przewodniczącego. Wskazał on w nim, że:
"Działania dezinformujące nadawcy i propagowanie (szerzenie) takich działań prowadziły do:
– deprecjonowania państwa polskiego i jego służb, a tym samym do uderzenia w bezpieczeństwo Polski i struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwa państwa;
– deprecjonowania pozycji Polski na arenie międzynarodowej;
– wzbudzania niepokojów i lęków opinii publicznej w zakresie bezpieczeństwa Polski działalności polskich służb".
Prawniczki zauważają, że przewodniczący Rady w żaden sposób nie uzasadnił swoich bardzo poważnych twierdzeń, podnosząc jedynie, że wyemitowany materiał nie spełniał wymogów rzetelności, ponieważ nie zweryfikowano źródeł, w tym informacji pochodzących od służb bezpieczeństwa kraju.
Brak próby ważenia konkurujących ze sobą praw
"Organ władzy publicznej, jakim jest KRRiT, nie jest jednak i nie powinien być wyposażany w kompetencję do podejmowania i inicjowania działań związanych z określaniem, jakie są zasady etyki dziennikarskiej i z egzekwowaniem przestrzegania tych zasad. Tego rodzaju ingerencje są niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawnym i otwierają pole do niekontrolowanego, nadmiernego, niezgodnego z Konstytucją ograniczania wolności słowa" – alarmują w swojej analizie Gliszczyńska-Grabias i Bychawska-Siniarska.
Czytaj też: Prof. Tadeusz Kowalski o karze Świrskiego dla Radia Zet: "Przykład nękania prywatnych mediów"
Przypominają, że już w 2006 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przyznanie KRRiT zadania w postaci inicjowania i podejmowania działań w zakresie ochrony zasad etyki dziennikarskiej wykracza poza zakres odpowiadający roli i pozycji ustrojowej tego organu (sygn. K 4/06).
Kolejnym zarzutem wobec decyzji przewodniczącego KRRiT jest fakt, że w uzasadnieniu ws. kary dla Eurozetu nie podjął próby ważenia konkurujących ze sobą praw: bezpieczeństwa państwowego i wolności słowa nadawcy, do czego jest zobowiązany na gruncie Konstytucji.
Wszczynając postępowanie wobec nadawcy, przewodniczący także na gruncie Ustawy o radiofonii i telewizji miał obowiązek dokonać ważenia wartości wskazanych w art. 18 ustawy z wolnością słowa, analizując w szczególności charakter audycji, kontekst jej powstania czy interes społeczny przemawiający za stworzeniem tego konkretnego materiału. Ważenie wartości już na etapie decyzji o podjęciu interwencji jest istotne, bo już samo wszczęcie postępowania rodzi szereg obowiązków, kosztów i niedogodności po stronie nadawcy. Przy wydaniu decyzji o naruszeniu prawa z nałożeniem uderzająco wysokiej kary finansowej oczywistością powinno być przedstawienie pogłębionego, szczegółowego uzasadnienia odnoszącego się do konstytucyjnych i międzynarodowych standardów ochrony swobody wypowiedzi. Standardy te zaś, w szczególności w wymiarze orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wyraźnie wskazują, że w przypadku ujawniania informacji otrzymanych w zaufaniu pojęcia "bezpieczeństwa narodowego" i "bezpieczeństwa publicznego" należy stosować z powściągliwością i interpretować w sposób zawężający (np. wyrok ETPC w sprawie Stoll przeciwko Szwajcarii). Trybunał strasburski konsekwentnie orzeka, że zakres ograniczeń wypowiedzi w przypadku mediów, gdy podejmują one ważne społecznie, polityczne, leżące w interesie publicznym tematy, jest zawężony i niewielki (np. wyrok ETPC w sprawie Kącki przeciwko Polsce).
Kara nałożona na Eurozet wyjątkowo wysoka
Prawniczki zauważają, że przewodniczący KRRiT w uzasadnieniu decyzji dotyczącej Eurozet nie odnosi się do treści inkryminowanego materiału i nie ocenia go w świetle standardów swobody wypowiedzi. Nie analizuje szczegółowo języka, w jakim przedstawiono informacje (czyli np. czy użyto wyrażeń obraźliwych czy emocjonalnych), ani nie bierze pod uwagę intencji dziennikarza przy przekazywaniu informacji do szerokiej publiczności (np. czy zachęca do określonego odbioru informacji).
Czytaj też: PiS wykorzystuje w kampanii fragmenty programów TVN 24 i Radia Zet. Media protestują
Wbrew standardom płynącym z orzecznictwa strasburskiego przewodniczący przyjął szeroką wykładnię koncepcji "propagowania" działań sprzecznych z interesem i bezpieczeństwem krajowym. Ewentualne naruszenie przez dziennikarza obowiązku weryfikacji uzyskanej informacji nie powoduje automatycznie, że jego przekaz oparty na takiej niesprawdzonej informacji propaguje działania sprzeczne z prawem czy polską racją stanu, jeśli sposób przedstawiania tej informacji nie wywołuje po stronie odbiorców wrażenia propagowania.
Fakt, że decyzji przewodniczącego KRRiT brakuje właściwego uzasadnienia, jest tym bardziej problematyczny, że kara finansowa nałożona na Eurozet jest wyjątkowo wysoka. Do tej pory równie dotkliwe kary nałożono w sprawach dotyczących Telewizji Polsat i TVN, w obu przypadkach w związku z programami Kuby Wojewódzkiego. Zarówno Trybunał w Strasburgu jak i polski Trybunał Konstytucyjny uwzględniają w swoim orzecznictwie obowiązek badania proporcjonalności zastosowanych sankcji. Jak zauważa ETPC, groźne są nie tylko kary pozbawienia wolności: sankcja o charakterze administracyjnym lub cywilnym, która jest wyjątkowo dolegliwa pod względem finansowym, również może wywoływać tzw. efekt mrożący i powstrzymywać media od nieskrępowanego podejmowania niektórych tematów, prowadząc do ich wyciszenia (np. wyrok w sprawie Tolstoy Miloslavsky przeciwko Wielkiej Brytanii).
"Decyzja wykraczająca poza ustawowe ramy, w której brak ważenia dwóch konkurujących ze sobą praw i wartości, połączona z nieproporcjonalną karą finansową w wysokości prawie pół miliona złotych, budzi obawy o to, że została wymierzona w swobodę wypowiedzi niezależnych nadawców. Swobodę, do ochrony której KRRiT jest konstytucyjnie zobowiązana. Sprawa Eurozet dotyczyć więc może nie tylko pytania o to, czy naruszona została ustawa medialna, lecz również o to, czy KRRiT przestaje być gwarantem medialnej wolności w Polsce" – konkludują Aleksandra Gliszczyńska-Grabias i Dominika Bychawska-Siniarska.
Czytaj też: Rząd w projekcie budżetu na 2024 rok nie zapisał miliardów dla TVP i Polskiego Radia
(PAR, 29.08.2023)