Temat: wspomnienie

Dział: PRASA

Dodano: Listopad 01, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Odeszło wielu znakomitych dziennikarzy. Ich materiały pozostaną z nami na zawsze

W ostatnim roku zmarli m.in. Irena Morawska, Daniel Passent, Tomasz Wołek, Kamil Durczok, Witold Odrobina

W ostatnim roku polskie środowisko dziennikarskie straciło wiele znakomitych postaci. Odeszły legendy, jak Daniel Passent czy Irena Morawska, znane twarze - jak Kamil Durczok - twórcy wolnych mediów, jak Tomasz Wołek, istotni menedżerowie, jak Andrzej Siezieniewski. Swoich mistrzów i przyjaciół traciły lokalne środowiska dziennikarskie. Wspomnijmy ich.

Niemal każdego dnia w Press.pl żegnaliśmy dziennikarzy, redaktorów, fotoreporterów, prezesów wydawnictw, rzeczników prasowych. 1 listopada to dobry moment, by przypomnieć ich sylwetki. Poniżej długa lista naszych najsmutniejszych depesz z ostatniego roku.  

Daniel Passent

Nie żyje Daniel Passent, jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych publicystów w Polsce. Przez 63 lata był związany z tygodnikiem "Polityka". Miał 83 lata.

Daniel Passent do zespołu "Polityki" dołączył w 1959 roku. Od lat co tydzień publikował felietony poświęcone sprawom politycznym, społecznym, gospodarczym, międzynarodowym i kulturalnym. Ostatni jego felieton "Polityka" zamieściła na przełomie roku. Passent miał swoje miejsce także w internecie. "En Passant" Daniela Passenta, prowadzony sumiennie od 2006 roku, to jeden z najstarszych blogów politycznych w Polsce."Z przyczyn niezależnych ode mnie ogłaszam przerwę w mojej obecności. Państwa zachęcam do aktywności na blogu En Passant, który istnieje już kilkanaście lat. Do rychłego zobaczenia! Wkrótce znowu do Was dołączę" - napisał 3 stycznia. Z córką Agatą Passent był autorem podcastu "Passent & Passent. Mój pierwszy raz". Daniel Passent od 2012 roku był związany również z radiem Tok FM, gdzie z krótkimi przerwami prowadził autorską audycję "Goście Passenta" (ostatni raz 2 stycznia). "Daniel był w szpitalu od paru tygodni, ale mieliśmy nadzieję, że da radę po raz kolejny, że jego organizm okaże się silniejszy niż choroba" - mówił w Tok FM Jerzy Baczyński, redaktor naczelny "Polityki".

- Mamy poczucie ogromnej straty, bo Daniel był jedną z ważniejszych postaci w historii "Polityki". Pracował w tygodniku 63 lata - mówi Jerzy Baczyński. - Chociaż po drodze był redaktorem naczelnym międzynarodowej gazety w Bostonie i ambasadorem w Chile, zawsze wracał do "Polityki". Mówił, że gdziekolwiek wyjedzie, zawsze wróci, bo czuł, że to jest jego miejsce i traktował "Politykę" trochę jak rodzinę zastępczą - opowiada Baczyński i dodaje: - Daniel był dzieckiem ocalałym z holocaustu. Nigdy nie poznał swoich rodziców, nawet nigdy nie miał zdjęcia matki. Pewnie z racji swoich doświadczeń był człowiekiem niesłychanie ciepłym, towarzyskim, szukającym kontaktu z ludźmi.

- Była to ważna postać polskiego dziennikarstwa, świetny felietonista, dobry człowiek pełen pasji, inteligencji. I poczucia humoru, które w obecnych czasach może nieco trąciło myszką, ale jego wielbiciele właśnie za to go lubili – mówi Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej". Chrabota z sympatią wspomina jego audycje w Tok FM. - Często bywałem ich gościem i z lekka się irytowałem, kiedy żartobliwie nazywał nasze studio radiowęzłem z ulicy Czerskiej. Niewątpliwie był to facet, który uchronił się przed zramoleniem, więc mógł pracować jako dziennikarz do końca życia. To daje wiele nadziei nam, którzy wciąż trwamy w tym zawodzie - opowiada Chrabota. - Miał swoje chwile chwały i słabe momenty, szczególnie, gdy w latach 80. opowiedział się za reżimem komunistycznym (poświęcił mu nawet wtedy szyderczą piosenkę Jacek Kaczmarski) - nigdy mu tego nie zapomniano. Jednak gdyby zważyć jego zasługi i chwile słabości, to zasług byłoby jednak dużo więcej. Tylko Lech Wałęsa nie rozumie, że wielcy ludzie też mają swoje słabe chwile - dodaje naczelny "Rzeczpospolitej", nawiązując do zeszłorocznej krytyki Passenta przez Wałęsę.

- To jeden z ostatnich wielkich, gigantów dziennikarstwa - mówi Kamila Ceran, redaktorka naczelna radia Tok FM. - Zaszczytem było z nim pracować, on zawsze uważał się za członka redakcji. To było śmieszne i wzruszające, kiedy przedstawiał mnie jako swoją szefową. Pomimo swojej wielkości, był przecudnym, przemiłym i kulturalnym człowiekiem - wymienia szefowa Tok FM. Daniel Passent pojawił się na antenie rozgłośni kilka miesięcy po tym, jak naczelną została Kamila Ceran. - Od zawsze byłam czytelniczką "Polityki" i od zawsze byłam czytelniczką Passenta.

Jerzy Domański, redaktor naczelny "Przeglądu" i prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy RP stwierdza: - Dla mnie Daniel Passent jest fundamentalną postacią, jeśli chodzi o felieton. To niepowetowana strata, bo felietonistów z krwi i kości, czyli mających ogromną wiedzę, jednocześnie umiejętność pisania w sposób przewrotny, dowcipny, inteligentny, było i jest niewielu. Passent z pewnością był na miejscu medalowym, gdyby liczyć całą powojenną felietonistykę.

W 2011 roku Daniel Passent zajął pierwsze miejsce w jedynym "Rankingu felietonistów prasowych" przygotowanym przez magazyn "Press", a którego jurorami było czternaście redaktorek i redaktorów naczelnych. Tak o Danielu Passencie napisano w uzasadnieniu: "Dżentelmen pióra. Weteran i mistrz gatunku. Za złośliwość, panowanie nad językiem, erudycję i inteligencję. Choć ma wszelkie papiery, by stać się mędrcem narodowym, nie stara się narzucać własnego punktu widzenia wszystkim. Ciągle widać pomysł, fantastyczną kompozycję, żywy język. Zaskakuje puentami. Klasa sama w sobie. Czuje się poszukiwanie tematu i odświeżanie formy - z rozmaitym skutkiem, ale nigdy poniżej niezłego poziomu. Raz na jakiś czas perła. Trafny dobór formy, tematów i złośliwość, którą powinny się cechować felietony. Klasyka gatunku z zaletami i mankamentami klasyka".

Daniel Passent został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi. Był autorem wielu książek, m.in. "Bywalca", "Bitwy pod wersalikami", "Pan Bóg przyjechał do Monachium", "Choroby dyplomatycznej", "Dzisiaj umrą dwie osoby", "To jest moja gra", "Codziennika", "Pod napięciem", "Passy" oraz zbioru reportaży z wojny wietnamskiej "Co dzień wojna".

Press

Zmarł najsłynniejszy polski felietonista Daniel Passent (screen Youtube.com/ Xiegarnia.pl)

Irena Morawska

W wieku 68 lat zmarła dziennikarka, reporterka i twórczyni filmów dokumentalnych Irena Morawska.

Irena Morawska od 1990 do 1999 roku pracowała w "Gazecie Wyborczej". Tam zajmowała się przede wszystkim tematyką społeczną. Od roku 2000, razem z mężem Jerzym Morawskim, produkowała filmy i seriale dokumentalne, np. "Balladę o lekkim zabarwieniu erotycznym" (TVP), "Serce z węgla" (TVP) "Kochankowie z internetu" (Polsat) czy "Czekając na sobotę" (HBO). Później zrealizowali wspólnie kilkaset godzin serii dokumentalnych dla Polsat Play. Zaczęli od "Chłopaków do wzięcia", a następnie powstali: "Drwale", "Czas wojowników", "Kloszard Story", "Serca dwa", "Wakacje z Bałtykiem". Z kolei wśród jej najważniejszych reportaży prasowych są np. "Diabeł spacerował po niebie", "Windą na śmierć" i "Dusze w poczekalni".

- Irena miała niezwykłą osobowość - mówi Małgorzata Szejnert, reporterka i pisarka, przez prawie 15 lat szefowa działu reportażu w "Gazecie Wyborczej". - Mimo że była w naszym dziale tylko przez 10 lat, nigdy nie straciliśmy z nią kontaktu. Coś było w niej takiego, że chciało się z nią przebywać - przyznaje.

Małgorzata Szejnert opowiada, że Irena Morawska była reporterką ze słuchem absolutnym. - Miała niesamowitą wrażliwość na język, sposób mówienia i sposób bycia drugiej osoby. Ona niemalże utożsamiała się z nią, co jest oczywiście niebezpieczne. Ale także umiała się później od tego uwolnić, stanąć obok i przekazać to, co zdobyła. Nigdy tego nie nadużywała w taki sposób, żeby kogokolwiek skrzywdzić. We wstępnie do jej zbioru reportaży napisałam, że Irena "tym słuchem absolutnym dzieli się z czytelnikami, którzy potem przynajmniej przez jakiś czas lepiej widzą i słyszą" - opowiada Szejnert.

"Pracowaliśmy w pierwszym składzie działu reportażu »Gazety Wyborczej« (Ostałowska, Tochman, Hugo-Bader, Górecki, Górny…). Przywoziła »z terenu« (tak lubiła mówić) historie o upadku fabryki czy kataklizmie we wsi, a my czekaliśmy na nie jak na jakieś zagraniczne słodycze. Pisała tak, że pobudzała nasze zmysły. »Ostatnio Henryka Dziczek poczuła się jak zbędny kredens« – takim zdaniem zaczynał się jeden z jej tekstów. Przez jakiś czas było w naszym dziale zdaniem kultowym" - wspomina Morawską w mediach społecznościowych reportażysta Mariusz Szczygieł.

- Kiedy poznałem Irenę i Jurka, pomyślałem, że to jest małżeństwo doskonałe, dwoje dobrych ludzi - mówi Radosław Sławiński, wieloletni szef Polsat Play, dziś dyrektor kanałów tematycznych Telewizji Polsat. Współpracować zaczęli po kilku latach. - To, że poznałem ich lepiej, było punktem zwrotnym w moim życiu nie tylko zawodowym - stwierdza Sławiński. 

- To świetna, twórcza i kochająca się para - dodaje Małgorzata Szejnert. - Irena przeniosła ten słuch do filmów dokumentalnych, które realizowała z mężem Jerzym Morawskim. Słuch wykorzystywała przede wszystkim w dialogu, nie w narracji. W filmach do tego dialogu mogła dobrać obraz - mówi.

Małgorzata Szejnert pamięta serial dokumentalny "Serce z węgla", którego bohaterami są górnicy szukający pracy. - Szczerość ich relacji jest niewątpliwie zasługą osobowości i umiejętności wczucia się Ireny w cudzy dramat - opowiada.

- Irena opowiadała, jak pojechali na Śląsk na dokumentację do tego serialu. W jednym z ośrodków pomagającym górnikom poprosiła o propozycje bohaterów. Pracująca tam kobieta wskazywała, kto będzie dobry i dodała: "a ten to nic nie powie". Na to Irena: "to ja chcę z nim porozmawiać". To był później główny bohater całej serii - mówi Radosław Sławiński. - Irenie się udawało otworzyć bohaterów, także w kolejnych serialach. Wynikało to z niesamowitej empatii i dużej ciekawości człowieka. I bez wątpienia z niebywałego talentu - dodaje Sławiński.

Małgorzata Szejnert: - Irena umiała pokazać biedę, nieszczęście, bezradność w sposób niezwykle szczery, i nawet wtedy, gdy sytuacje ocierały się o groteskę, wzbudzała solidarność wobec bohaterów.

Irena Morawska była wielokrotnie nagradzana, m.in. Nagrodą "Rzeczpospolitej" im. Dariusza Fikusa za serial dokumentalny "Serce z węgla" dla TVP.

Press

Irena Morawska była jedną z najlepszych polskich reportażystek (fot. Mariusz Kubik, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons)

Stefan Wilkanowicz

W wieku 98 lat zmarł Stefan Wilkanowicz, dziennikarz, publicysta i współzałożyciel Klubów Inteligencji Katolickiej, wieloletni redaktor naczelny miesięcznika "Znak".

Wilkanowicz przez lata związany był z miesięcznikiem "Znak" i "Tygodnikiem Powszechnym". Z tym pierwszym jako redaktor naczelny w latach 1978-1994. Był założycielem i redaktorem internetowego magazynu "Forum: Żydzi – Chrześcijanie – Muzułmanie", jak i autorem książek o tematyce religijnej oraz tekstu, na podstawie którego Tadeusz Mazowiecki opracował preambułę do Konstytucji RP z 1997 roku.

Prywatnie był ojcem Marzeny Wilkanowicz-Devoud, wieloletniej naczelnej magazynu „Elle” w Polsce.

Stefana Wilkanowicza na stronie Wyborcza.pl pożegnał Tomasz Dostatni OP, który napisał, że zmarły dziennikarz "był człowiekiem skromnym. Katolikiem żywej wiary. Otwartym na wszystkie wartości, także te, które dostrzegał poza widzialnymi granicami Kościoła".

Kamil Durczok

Zmarł Kamil Durczok. Miał 53 lata. - Był świetnym organizatorem, ale też zamordystą, potrafiącym zrobić piekielną awanturę - ocenia Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej". Wielu ludzi mediów i dawnych współpracowników zmarłego dziennikarza nie chce się jednak wypowiadać na jego temat. - Wolę w ciszy pomyśleć trochę o Kamilu - mówi Tomasz Lis, redaktor naczelny "Newsweek Polska".

Kamil Durczok zmarł we wtorek, 16 listopada, w szpitalu w Katowicach. Pierwszy informację o jego śmierci podał serwis Press.pl. Klinika wydała później oświadczenie: "Pacjent został przyjęty wczoraj o godzinie 13:45 na Izbę Przyjęć, przekazany na oddział Chorób Wewnętrznych, Autoimmunologicznych i Metabolicznych, a następnie przekazany na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego SUM w Katowicach. Stan pacjenta określano jako bardzo ciężki. Pacjent zmarł o godzinie 4:23 (16.11 br.) w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Łączymy się myślami z rodziną w tym trudnym czasie oraz składamy najszczersze wyrazy współczucia".

Kamil Durczok karierę dziennikarską zaczynał w radiu, jednak popularność przyniosła mu telewizja. Od 1993 roku pracował w Telewizji Polskiej, najpierw w oddziale w Katowicach, a później także na antenie ogólnopolskiej, prowadząc m.in. "Wiadomości" w TVP 1.

Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" pamięta Durczoka z czasów TVP Katowice. Dodaje, że przykuł wtedy jego uwagę, bo płynnie przeprowadzał rozmowy z politykami. Z czasów pracy w oddziale TVP w Katowicach kojarzy go też Bartosz Wieliński, wicenaczelny "Gazety Wyborczej", który właśnie tam poznał Durczoka, występując w jednym z jego programów. - Wtedy dla mnie, bardzo młodego człowieka Durczok był wzorem sukcesu - wspomina. I dodaje: - Nie trzymał żadnego dystansu, był bardzo otwarty i życzliwy.

W 2006 roku Kamil Durczok został dziennikarzem telewizji TVN. Był redaktorem naczelnym i prowadzącym "Faktów", najważniejszego programu informacyjnego stacji. Z TVN musiał odejść w 2015 roku po oskarżeniach o mobbing i molestowanie. Wewnętrzna komisja TVN napisała w raporcie o dwóch przypadkach noszących znamiona molestowania. Komisja stwierdziła ponadto, że Durczok "jest winny popełnienia czterech zarzucanych czynów niestosownego zachowania wobec współpracowników", z których co najmniej jeden może stanowić mobbing. Świadkowie komisji zeznali, że Durczok posługiwał się metodą "zarządzania przez strach".

- Nie rozumiał tych oskarżeń o molestowanie. To go dobiło, a zwłaszcza artykuł "Wprost", który opisywał, co znajdowało się w mieszkaniu, w którym przebywał. On był tym całkowicie załamany. Wiem, bo spotkałem go parę tygodni później, gdy zbierał się, żeby wytoczyć proces tygodnikowi - mówi Wroński. I dodaje: - Był w dziennikarstwie trochę jak Ikar. Za wysoko podleciał, a później równie gwałtownie spadał.

Podobnie ocenia to Krystyna Doktorowicz, medioznawczyni i bliska przyjaciółka zmarłego. Mówi, że Durczok był wybitnym dziennikarzem z ogromnym talentem, ale jego los to historia jak z greckiej tragedii. - Kiedyś powiedziałam mu nawet, że jego życie jest świetnym materiałem na film. Zgodził się ze mną. Nie sądziłam jednak, że będzie miał tak szybkie zakończenie - stwierdza.

W latach 2016–2017 do Durczoka pomocną dłoń wyciągnął Polsat - był gospodarzem programu "Brutalna prawda. Durczok ujawnia" (później pod nazwą "Durczokracja") w Polsat News. W 2016 roku założył i był redaktorem naczelnym katowickiego portalu Silesion.pl, który zakończył działalność trzy lata później.

- To nie załapało, to nie był ten power co kiedyś. Durczok to był człowiek całkowicie telewizyjny - analizuje Paweł Wroński. Z kolei według Krystyny Doktorowicz późniejsze, pozatelewizyjne przedsięwzięcia Durczoka nie wychodziły, "bo choć był świetnym dziennikarzem, nie miał wielkich umiejętności biznesowych".

W 2019 roku Kamil Durczok prowadził auto pod wpływem alkoholu i spowodował kolizję drogową. Skazano go za to na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Otrzymał też zakaz prowadzenia pojazdów na pięć lat, 3 tys. zł grzywny i miał wpłacić 30 tys. zł na cel charytatywny. Z kolei w 2021 roku oskarżono go o podrobienie podpisu byłej żony w celu zaciągnięcia sporego kredytu.

W ostatnim czasie Kamil Durczok pozostawał już poza głównymi mediami, ale nadal działał dziennikarsko. Tworzył własną aplikację Durczokracja, ale użytkownicy skarzyli się na słabą zawartość.

- W ostatnich latach jego życia fala nienawiści wobec niego była obrzydliwa. To, że był jednym z najważniejszych dziennikarzy naszego pokolenia przestało się w ogóle liczyć. Ludzi cieszyło, że Durczok wreszcie upadł - opisuje Bartosz Wieliński.

- Był człowiekiem piekielnie inteligentnym, świetnym organizatorem, ale też zamordystą, potrafiącym zrobić piekielną awanturę. Był również perfekcjonistą do absolutnej manii, ale też człowiekiem używającym życia - podsumowuje Paweł Wroński.

O Kamilu Durczoku nie chce się natomiast wypowiadać Tomasz Lis, redaktor naczelny "Newsweek Polska", który w latach 90. pracował z Durczokiem w TVP. - Mam wrażenie, ze zdecydowanie zbyt wielu ludzi ma dziś zdecydowanie zbyt wiele do powiedzenia. Wychodzą z tego tanie metafory i płaskie moralitety. Wolę w ciszy pomyśleć trochę o Kamilu i o jego życiu - stwierdza tylko.

Inni pytani przez nas dawni współpracownicy Durczoka, głównie z czasów jego pracy w TVN, również nie chcieli rozmawiać na jego temat.

Kamil Durczok był laureatem wielu nagród m.in. Dziennikarzem Roku 2000, zdobywcą Złotej Telekamery w kategorii Informacje (2008) oraz Wiktora dla najwyżej cenionego dziennikarza, komentatora i publicysty (2004).

Press

Kamil Durczok zmarł 16 listopada (screen YouTube.com/SuperExpress)

Andrzej Zaorski

Aktor i satyryk Andrzej Zaorski, współtwórca m.in. "Polskiego zoo", nie żyje. Miał 79 lat.

Zaorski był współtwórcą słuchowisk radiowych, programów telewizyjnych i spektakli teatralnych. W telewizji uczestniczył w tworzeniu m.in. programów "Gallux Show" i "Studio Gama". Występował w powieści radiowej "W Jezioranach", "Kabareciku Reklamowym" i w "60 minut na godzinę". W latach 1991-1993 Zaorski współtworzył telewizyjny program "Polskie zoo".

Tomasz Wołek                                   

Nie żyje Tomasz Wołek, dziennikarz, publicysta, komentator w tzw. trzódce Jacka Żakowskiego w radiu Tok FM, były redaktor naczelny "Życia Warszawy" i "Życia", znawca piłki nożnej.

Urodził się w 1947 roku w Gdańsku. Ukończył studia historyczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego. W okresie PRL był działaczem opozycyjnym – w 1968 roku uczestniczył w wiecach studenckich w ramach wydarzeń marcowych.

Pracę dziennikarza zaczynał w redakcjach sportowych, początkowo w TVP i "Piłce Nożnej". Był redaktorem naczelnym "Życia Warszawy" oraz dziennika "Życie". Jego teksty ukazywały się m.in. w "Polityce", "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej". W 2005 roku został dyrektorem redakcji publicystyki stacji Tele 5 i prowadził tam program publicystyczny "Plusy dodatnie, plusy ujemne".

Był znawcą futbolu – zwłaszcza południowoamerykańskiego. Komentował mecze w TVP. Napisał kilka książek - nie tylko o piłce nożnej, ale też o tematyce katolickiej, był też współautorem - ze Stefanem Kisielewskim - słynnego "Abecadła Kisiela". W czerwcu 2020 roku ukazał się zbiór jego felietonów "Historia pewnej prowokacji". Jest  laureatem Nagrody Kisiela, którą otrzymał w 1997 roku. W 2011 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Maciej Łętowski, zastępca Tomasza Wołka w tzw. "Życiu" z kropką, poznał go w 1987 roku, podczas spotkań tzw. rodzin Dziekanii - Wołek przyjeżdżał z Gdańska do Warszawy jako delegat Ruchu Młodej Polski Aleksandra Halla, a Łętowski należał do Klubu Chrześcijańsko-Demokratycznego. - Obaj byliśmy antykomunistami, Tomek był wręcz nacechowany antykomunizmem. Wyrastał z podwójnej tradycji: solidarnościowej i młodoendeckiej. Wtedy już się wytwarzały pewne podziały, które w pełni ukształtowały się w Polsce demokratycznej: na lewicę laicką i obóz konserwatywny. Tomek wyrastał z prawicy i ciążyły na nim dwie presje: ideały Ruchu Młodej Polski i gdański liberalizm. Obie te siły wytyczały jego myślenie jako publicysty oraz działanie jako wydawcy i redaktora - wywodzi Łętowski.

Łętowski uważa, że Wołek to ciekawa postać dla historyka. - W jego biografii zawodowej widać, jak bardzo nasz zawód był uwikłany w politykę. Tak bywa, gdy kończy się dyktatura, a zaczyna demokracja. Tomek był pod silnym wpływem Aleksandra Halla, nawet należał do jakiejś jego partyjki, a jednocześnie kierował "Życiem Warszawy", które podlegało konfliktom politycznym, najpierw między Mazowieckim a Wałęsą, a potem między Wałęsą a Kwaśniewskim. A na rok przed wyborczą wygraną AWS - założył "Życie" z kropką. To pokazuje, jak już wtedy przenikały się dwa światy: politycy zabiegali o własne media, o wpływ na nie, a dziennikarze nie umieli tworzyć mediów bez kontaktów z politykami - przypomina Łętowski.

Zdaniem Łętowskiego bezsprzeczną zasługą Tomasza Wołka jest wychowanie całego pokolenia dziennikarzy. - Terlikowski, Zaremba, Krasowski, Fąfara - to tylko niektórzy z całej formacji młodych, którzy wyrastali w stanie wojennym, a pierwszą pracę znaleźli w obu dziennikach kierowanych przez Tomka, choć nie wszyscy dziś przyznają się do Tomkowych koneksji. Tomek, mimo wikłania się w polityczne układy, otwierał drogę działania całemu pokoleniu dziennikarzy - stwierdza Łętowski.

Jacek Żakowski, który gościł Tomasza Wołka w swojej porannej piątkowej trzódce na antenie Tok FM przez 19 lat, zastanawia się, co mógłby powiedzieć "Presserwisowi", czego od rana nie powiedział jeszcze innym mediom. Ale namysł trwa tylko chwilę. - Tomek miał dwie pasje: po pierwsze futbol, po drugie - Polskę. I zawsze zdawał test z przyzwoitości obywatelskiej. W latach 70., gdy nic nie zapowiadało, że świat się zmieni, świadomie porzucił karierę komentatora sportowego. Zrezygnował z czegoś, co kochał i na czym się znał jak nikt! Wybrał pisanie w prasie podziemnej. W latach 80. publikował pod pseudonimem Józef Wierny. To oddaje jego wierność sobie, bo gdy szło o sprawy podstawowe, wszystko inne odsuwał na bok, szedł za głosem sumienia. Świadczy o tym choćby ta jego ewolucja polityczna - od radykalnej prawicy do otwartego liberalizmu - mówi z przekonaniem publicysta "Polityki". - Był fajnym kolegą, ciepłym, troskliwym. Ilekroć się spotykaliśmy, pytał: "A jak tam Stefanek?". Mój syn ma już 16 lat, Tomek poznał go jako berbecia i zapamiętał imię. Przyznam, że ja imion jego dzieci niestety nie znam. Nasza 40-letnia przyjaźń, mimo licznych sporów i nieporozumień, nigdy nie została zerwana. Ale to zasługa Tomka, nie moja - podkreśla Żakowski.

Dariusz Szpakowski, sportowy sprawozdawca TVP, odejście Tomasza Wołka przyjął z niedowierzaniem. - To wielka wyrwa w mojej komentatorskiej pracy, bo niejednokrotnie współpracowałem z Tomkiem przy relacjach z meczów. Miał potężną wiedzę o futbolu, szczególnie południowoamerykańskim, nie wiem, czy ktoś byłby mu w stanie dorównać, choć dziś mamy internet. On swoje wielkie znawstwo w tej dziedzinie wykuwał sam, dzięki pasji, inteligencji, dociekliwości. Imponowała mi nie tylko jego wiedza, ale też jego krasomówstwo. Posługiwał się wspaniałą polszczyzną, miał ogromny zasób słownictwa, wtrącał zwroty staropolskie, ale znał też język współczesny, potoczny, dzięki czemu trafiał także do młodego pokolenia. No i miał niepodrabialne poczucie humoru - kiedyś zganił jednego z przyjaciół, że nie słyszał o jakimś wybitnym piłkarzu latynoskim, a gdy ten po kilku godzinach zadzwonił z pretensjami: "Wrobiłeś mnie, nie ma takiego zawodnika", przyznał się do mistyfikacji, i obaj się z tego uśmiali - kończy anegdotą Szpakowski.

Press

Tomasz Wołek zmarł w wieku 74 lat (screen: YouTube/Akademia Zarządzania i Rozwoju)

Agnieszka Gawerska-Jabłonowska

W wieku 56 lat zmarła Agnieszka Gawerska-Jabłonowska, była dziennikarka TVP i korespondentka Telewizji Polskiej w Rzymie. O śmierci poinformowali jej współpracownicy.

Gawerska-Jabłonowska była związana z TVP przez wiele lat. Pracowała jako korespondentka TVP we Włoszech i dziennikarka "Panoramy". Była również współautorką programu "Reporter Polski" w TVP 2 w latach 2011-2015, który prowadziła z Moniką Sieradzką. "Doskonała w opracowywaniu najtrudniejszych nawet tematów reporterskich, niezawodna i profesjonalna, otwarty na świat Człowiek i wspaniała Przyjaciółka" - napisała na swoim Facebooku Monika Sieradzka.

Dariusz Łukawski, były dziennikarz TVP, określił Gawerską-Jabłonowską jako "świetną dziennikarkę i superkoleżankę". A Sławomir Matczak, także były dziennikarz TVP, napisał na Twitterze: "Moja znakomita koleżanka, rzetelna, uczciwa dziennikarka i po prostu dobry człowiek".

To właśnie Gawerska-Jabłonowska rozpoczęła wydanie specjalne "Panoramy", gdy zmarł Jan Paweł II.

Tadeusz Fogiel

Tadeusz Fogiel - wieloletni korespondent "Przeglądu Sportowego" i menedżer piłkarski - zmarł w Paryżu w wieku 75 lat.

Dla wielu polskich dziennikarzy sportowych Fogiel był mistrzem i mentorem. "Profesor sztuki poligraficznej, menedżer piłkarski, wspaniały przyjaciel polskich sportowców, kochał lekkoatletykę, patriota" - napisał Roman Kołtoń, który jako pierwszy poinformował na Twitterze o śmierci Fogiela.

Antoni Bugajski z "Przeglądu Sportowego" wspominał Fogiela w Onecie: "W 1975 r. został »naszym człowiekiem w Paryżu«, bo zaczął się udzielać jako korespondent »Przeglądu Sportowego«. Pisał dla gazety o futbolu nad Sekwaną, informował o ciekawych transferach, komentował sportowe wydarzenia, robił wywiady z Raymondem Kopą, Cesarem Luisem Menotttim czy nawet z wybitnym aktorem Jeanem-Paulem Belmondo. Współpracował także z liczącymi się francuskojęzycznymi czasopismami: »France Football«, »L'Equipe«, »Onze«, »Mondiale« i »But«".

Tadeusz Fogiel ostatnio występował w roli eksperta Polsat Sport od francuskiej piłki. Pisał też m.in. dla Sport.pl.

Krzysztof Wyrzykowski

Nie żyje Krzysztof Wyrzykowski, wybitny reportażysta, wieloletni pracownik Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia.

Fundacja Audionomia, przytaczając jeden z wierszy Krzysztofa Wyrzykowskiego (w 2018 roku wydał tomik poezji "Życie spisane wierszem"), opisała go jako „znakomitego reportażystę, dobrego człowieka, oddanego tatę i męża, wspaniałego kompana”.

Przyjaciele dziennikarza przypominali wczoraj, że uprawiał reportaż ponad trzydzieści lat, nagrał około sześciuset audycji. „W latach 1992-1998 Krzysztof był kierownikiem Redakcji Reportaży w Programie I Polskiego Radia. Był laureatem wielu nagród w ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach, jego prace reprezentowały Polskie Radio na międzynarodowych festiwalach Prix Italia, Prix Europa i Premios Ondas. Otrzymał m.in. Prix Bohemia na Festiwalu Sztuki Radiowej w Pradze. W 1993 roku został wyróżniony Złotym Mikrofonem – najważniejszą nagrodą Polskiego Radia. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz medalem »Pro Memoria« za pracę reporterską. W 2011 Centrum Praw Kobiet i Stowarzyszenie »Porozumienie bez barier« przyznało mu nagrodę »Białej wstążki« za wkład w przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet” - napisali.

Witold Odrobina

Witold Odrobina - wieloletni dziennikarz RMF FM, a później kanałów Grupy TVN - nie żyje.

W RMF FM prowadził m.in. "Szewski kwadrans" i "Osadę Wirakocza". Po odejściu z RMF FM Marcina Wrony prowadził razem z Marcinem Jędrychem legendarną audycję "JW23". Odrobina występował też w radionoweli "Apteka Marzenie", był współprowadzącym satyrycznej audycji weekendowej "Wiódł ślepy kulawego", w której razem z Jerzym Skoczylasem komentował wydarzenia minionego tygodnia. W 1999 roku Odrobina został sieciowym reporterem RMF FM. Z pokładu helikoptera RMF FM nadawał relacje z takich wydarzeń, jak powódź stulecia w 1997 roku, a także akcji drogowych czy imprez organizowanych przez RMF FM: "Inwazji Mocy", "Koncertowego Lata", "Wyścigu Spokoju".

Witold Odrobina po odejściu z RMF FM pracował w Antyradiu, a następnie w Polskim Radiu Euro. W TVN Warszawa miał program "Odrobina miasta", a w TVN Turbo - "Odrobina Polski". W latach 2013-2015 był prowadzącym w krakowskim KRK FM. Później pracował w Radiu Kraków. W Wirtualnej Polsce przygotowywał program "Odrobina więcej Polski". Ostatnio był reporterem magazynu "Raport" w TVN Turbo.

- Wybitny i niepowtarzalny głos - mówi Tadeusz Sołtys, dyrektor programowy RMF FM i wiceprezes RMF. - W RMF FM doskonały reporter, ze znakomitą znajomością problemów Krakowa i Małopolski. Dodatkowo człowiek wielu talentów z niezwykłym poczuciem humoru - dodaje.

Press

Witold Odrobina zmarł w wieku 50 lat. Przez wiele lat pracował w RMF FM (screen Wideo.wp.pl)

Maria Pańczyk-Pozdziej

Nie żyje Maria Pańczyk-Pozdziej - jedna z ikonicznych postaci Radia Katowice, propagatorka kultury i gwary śląskiej. Zmarła po długiej chorobie w wieku 79 lat.

Maria Pańczyk-Pozdziej pracowała w Radiu Katowice od 1971 roku. W 1993 roku zorganizowała pierwszy konkurs gwary śląskiej „Po naszymu, czyli po śląsku”, w którym startujący ubiegają się o tytuł „Ślązaka Roku”. Wraz z Adamem Daszewskim w latach 1993-1999 tworzyła scenariusze telenoweli „Sobota w Bytkowie”, produkowanej przez TVP Katowice. W 2010 roku została nagrodzona przez zarząd Polskiego Radia Złotym Mikrofonem „za ukochanie ziemi śląskiej oraz upór w propagowaniu gwary i obyczaju tego regionu”.

Dziennikarka miała też za sobą karierę polityczną. Była radną sejmiku śląskiego, a w latach 2005-2019 senatorką RP. W VIII kadencji Senatu była też jego wicemarszałkiem.

Zmarła po długotrwałej chorobie, do końca aktywna na antenie w niedzielnym programie "Po naszymu, czyli po śląsku".

Press

Maria Pańczyk-Pozdziej prowadziła jeden z najpopularniejszych programów na antenie Radia Katowice - "Po naszymu, czyli po śląsku" (fot: mat. wł. pras.)

Andrzej Siezieniewski

Andrzej Siezieniewski, były prezes Polskiego Radia, nie żyje. Miał 71 lat. Zmagał się z chorobą nowotworową. 

- O takich ludziach my, radiowcy, mówimy: człowiek radia - mówi Kamil Dąbrowa, były dyrektor Programu I Polskiego Radia. - Żył radiem, poświęcił się radiu i przede wszystkim dbał o radio i ludzi. To były dla niego absolutne priorytety. Dużo się od niego nauczyłem. Był wymagającym szefem, nikt nie miał u niego taryfy ulgowej. Współpracownikom stawiał wysoko poprzeczkę - opowiada Dąbrowa. I dodaje: - To był absolutnie najlepszy prezes Polskiego Radia w III RP. Zreformował Polskie Radio, dał radiu nowy oddech. Postawił na rozwój technologiczny. Dbał o obiektywizm. Zarządzał radiem w sposób niezwykle profesjonalny.

Andrzej Siezieniewski prezesem Polskiego Radia był dwukrotnie - najpierw w latach 2002-2006, a później od sierpnia 2011 roku do początku stycznia 2016 roku, kiedy jego kadencję skróciła nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji. Za jego prezesury publiczne radio zaczęło nadawać w technologii cyfrowej DAB+. Wcześniej Siezieniewski był m.in. dyrektorem Informacyjnej Agencji Radiowej i korespondentem Polskiego Radia w Moskwie. Z radiem związany był od 1972 roku. Od 1984 do 1988 roku był zastępcą redaktora naczelnego w dyrekcji programów informacyjnych Telewizji Polskiej. 

W latach 2007-2011, a później od 2016 do 2017 roku Andrzej Siezieniewski pracował w zarządzie Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Krystyna Chrupkowa

Nie żyje Krystyna Chrupkowa, twórczyni działu prawa, tzw. żółtych stron, w "Rzeczpospolitej".

Informację o śmierci Chrupkowej potwierdził Bogusław Chrabota, redaktor naczelny dziennika.

Krystyna Chrupkowa była m.in. pomysłodawczynią wydawania poradników i publikowania na łamach "Rzeczpospolitej" ujednoliconych tekstów ustaw. Przez wiele lat pełniła funkcję szefowej działu prawa gazety.

Za "szczególne zasługi dla interesu publicznego w dziedzinie wiedzy i praktyki podatkowej oraz skarbowej" została uhonorowana medalem Virtus Est Perfecta Ratio im. Księcia Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego. (MNIE)

Ludwik Erhardt

W wieku 88 lat zmarł dziennikarz muzyczny Ludwik Erhardt.

Ludwik Erhardt był najlepiej znany jako redaktor naczelny "Ruchu Muzycznego", którym został w 1971 roku, a funkcję tę pełnił przez 37 lat, do roku 2008. Wcześniej pracował m.in. dla "Przeglądu Kulturalnego" i "Ekspresu Wieczornego". Do "Ruchu Muzycznego" dołączył w 1957 roku, początkowo jako redaktor, później sekretarz redakcji, a następnie naczelny.

Był autorem przekładów, m.in. libretta opery "Diabły z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego i książki biograficznej "Diagilew" Richarda Buckle’a o Siergieju Diagilewie, rosyjskim impresario baletowym. 

W 1985 roku otrzymał doroczną nagrodę Związku Kompozytorów Polskich, a w 2007 roku Srebrny Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".

O śmierci dziennikarza poinformowała redakcja "Ruchu Muzycznego".

Jerzy Szperkowicz

Zmarł Jerzy Szperkowicz, reporter, publicysta i pisarz, a prywatnie mąż Hanny Krall. Miał 89 lat.

Szperkowicz był absolwentem studiów dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim. Pracował m.in. w "Życiu Białostockim", "Kulturze", "Firmie", "Horyzontach Techniki" i "Gazecie Wyborczej".

W 1980 roku wydał zbiór felietonów pt. "Pasjans polski", a w 1990 roku pierwszą powieść "Wyspa wojny". Jest autorem sztuki "Stara sprawa", wystawianej w Teatrze Popularnym w Warszawie.

W zeszłym roku jego książka "Wrócę przed nocą. Reportaż o przemilczanym" z wydawnictwa Znak Literanova znalazła się w finałowej piętnastce konkursu na Książkę Reporterską Roku, organizowanego przez magazyn "Press" i Fundację Grand Press. W książce Jerzy Szperkowicz opisuje swoje okupacyjne dzieciństwo na Kresach.

Dziennikarz Marcin Kowalczyk, juror w konkursie na Książkę Reporterską Roku, ocenia, że to pamięć ze wszystkimi jej ułomnościami jest podstawowym tworzywem reportażu Szperkowicza i jego śledczych wątków. - To jedna z tych reporterskich historii, których nie da się zapomnieć - stwierdza.

Alicja Kapuścińska

Zmarła Alicja Kapuścińska, żona mistrza reportażu literackiego, Ryszarda Kapuścińskiego. 

Informację o jej śmierci przekazało wydawnictwo Czytelnik, wydające książki Ryszarda Kapuścińskiego.

"Z wielkim smutkiem przekazujemy tę wiadomość: dziś (w poniedziałek - przyp. red.) w nocy zmarła Alicja Kapuścińska, żona pisarza, reportera Ryszarda Kapuścińskiego. Zawsze miła, pogodna, spokojna, dobry człowiek - taką Ją zapamiętamy. Pozostanie w naszych sercach i ciepłych wspomnieniach" - podano.

Urodziła się w 1933 roku. Była pediatrą m.in. w Klinice Dziecięcej Akademii Medycznej w Warszawie. W 1952 roku wyszła za Ryszarda Kapuścińskiego. Po śmierci męża angażowała się w inicjatywy ku jego pamięci, m.in. patronowała Nagrodzie im. Ryszarda Kapuścińskiego za najlepszą książkę reporterską.

Ryszard Kapuściński zmarł w 2007 roku w wieku 74 lat. W plebiscycie "Press" w roku 1999 został Dziennikarzem Wieku. W piątek 4 marca skończyłby 90 lat.

Ludwik Lewin

Ludwik Lewin, dziennikarz, poeta, pisarz, korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Paryżu, nie żyje. Miał 77 lat.

Ludwik Lewin od 1967 roku mieszkał we Francji. Od 1969 roku do 1985 roku pracował dla Radia France Internationale. Następnie w latach 1986-1990 był dziennikarzem polskiej sekcji BBC, a później - przez 15 lat - jej paryskim korespondentem. Dla Polskiej Agencji Prasowej pracował w latach 2005-2008, a później od września 2016 roku. Współpracował z "Życiem Warszawy" i "Gazetą Wyborczą". Publikował w prasie francuskiej (m.in. w dziennikach "Le Monde" i "Le Progrès") oraz we francusko-żydowskim miesięczniku "Passages".

Ludwik Lewin zmarł w Paryżu - jak podała PAP - po długiej chorobie.

Przemysław Marzec

W wieku 52 lat zmarł Przemysław Marzec, wieloletni korespondent wojenny i dziennikarz radiowy RMF FM. Po powrocie z placówki w Rosji pod koniec 2020 roku do mediów już nie wrócił. "Był inteligentnym, oczytanym człowiekiem, ale trochę zaplątanym w swoje życie" - wspomina Jacek Czarnecki, który relacjonował z Marcem te same wojny.

– Przemek nigdy nie bał się wyjazdów: był w Jugosławii, był w Iraku, gdy w 2003 roku Amerykanie atakowali Bagdad. Radził sobie w każdych warunkach i upierał się, żeby zawsze zostać do końca – wspomina Marek Balawajder, dyrektor pionu informacji w RMF FM. - To profesjonalny dziennikarz starej daty, który potrafił z każdego miejsca zrobić dobrą, rzetelną i obiektywną relację do radia. Pracował potem w Moskwie, i to w bardzo trudnych warunkach posmoleńskich, gdy stosunki polsko-rosyjskie były bardzo napięte. Takich prawdziwych korespondentów jak Przemek Marzec dzisiaj już nie ma – dodaje Balawajder.

Jacek Czarnecki, reporter Radia Zet, pamięta, że były wojny, na których konkurował z Marcem na korespondencje, ale były też takie, na których współpracowali.

- Na jego pierwszej wojnie, gdy byliśmy w Kosowie, nawet mieszkaliśmy w jednym pokoju, mieliśmy te same tematy, jeździliśmy tym samym samochodem. Pożyczałem Przemkowi kamizelki kuloodporne, bo on jeszcze trochę się bał bez niej chodzić. Smutne to, co się z nim stało – mówi Czarnecki dodając, że Przemysław Marzec był "inteligentnym, oczytanym człowiekiem, ale trochę zaplątanym w swoje życie".

Na wojnie w Afganistanie z Przemysławem Marcem był Jan Mikruta (dawniej reporter RMF, obecnie w Polsat News). Obaj dostali też zezwolenie (jako jedyni dziennikarze z Polski) na pracę w Bagdadzie tuż przed wybuchem wojny w Iraku.

- Przez długie miesiące życia byliśmy sobie najbliżsi. Zawodowo to był najbardziej intensywny czas, jaki można sobie wyobrazić. Spędzaliśmy razem 24 godziny na dobę i totalnie mogliśmy na sobie polegać. Razem świętowaliśmy sukcesy, razem się cieszyliśmy, razem się baliśmy. Razem też żegnaliśmy przyjaciół, którym się nie udało - wspomina kolegę Mikruta. Jego zdaniem Marzec był reporterem do szpiku kości i nigdy nie przestawał nim być.

- Dziennikarstwo, to najwyższych lotów, otrzymał w genach od ojca, który był dziennikarzem sportowym - mówi Magdalena Mleczko, która z Marcem pracowała w początkach jego kariery dziennikarskiej w katowickim oddziale RMF. - Był niesamowitym dziennikarzem, z ogromnym wyczuciem i nosem do afer, ale kiedy tylko słyszał słowo "wojna" - pierwszy stawał w pełni przygotowany z hasłem "to jadę". Kochał to - dodaje Mleczko.

Marzec zaczynał pracę w katowickim oddziale radia RMF FM w 1993 roku. Później był reporterem w Warszawie, a potem korespondentem wojennym w Kosowie. Jako korespondent wojenny trafił też do Iraku i Afganistanu. W 2007 roku objął placówkę RMF w Moskwie. Z rozgłośnią rozstał się z końcem 2020 roku, kiedy stacja zlikwidowała stanowisko moskiewskiego korespondenta. Po tym rozstaniu do mediów już nie wrócił, choć jak zapewnia Marek Balawajder, "redakcja RMF zawsze była otwarta dla Przemka".

- Wybory, jakich dokonał, po powrocie z Moskwy były jego wyborami. To nie jest tak, że Przemek został z radia wyrzucony. My zawsze czekaliśmy na niego i dawaliśmy mu propozycje pracy. Ale wybrał inną drogę – mówi Balawajder.

Press

Przemysław Marzec zaczynał w redakcji katowickiej RMF FM, potem pracował w Warszawie, był też korespondentem wojennym (fot.screen/www. 30lat.rmf.fm)

Jerzy Urban

3 października zmarł Jerzy Urban Jerzy Urban urodził się 3 sierpnia 1933 roku w Łodzi. Był dziennikarzem, publicystą, satyrykiem, pisarzem i politykiem. Jednak najbardziej zapisał się w historii jako rzecznik komunistycznego rządu w latach 1981-1989, czołowy propagandysta ówczesnej władzy. Od kwietnia do września 1989 roku był ministrem, członkiem Rady Ministrów oraz przewodniczącym Komitetu do Spraw Radia i Telewizji "Polskie Radio i Telewizja". Od 1990 roku był redaktorem naczelnym tygodnika "NIE" i właścicielem wydającej go spółki Urma.

W zawodzie dziennikarskim zaczynał w 1951 roku w czasopiśmie "Nowa Wieś". W 1955 roku pracował dla tygodnika "Po Prostu", a rok później był już w nim szefem działu politycznego. W swojej karierze pracował też m.in. "Polityce", "Życiu Gospodarczym" i "Tu i Teraz". W latach 80. regularnie krytykował w swoich felietonach przywódców Solidarności, a jako rzecznik rządu od 1981 roku atakował przedstawicieli opozycji demokratycznej. W książce "Żeby nie było śladów" Cezary Łazarewicz ujawnił, że Urban był mózgiem propagandowej akcji zniesławiania Barbary Sadowskiej i jej syna, zamordowanego przez milicjantów maturzysty Grzegorza Przemyka.
W rankingu opublikowanym w książce "Media w Polsce w XX-wieku" Jerzy Urban znalazł się na 17. pozycji wśród polskich dziennikarzy XX wieku.

Tadeusz Pikulicki

Stowarzyszenie Sieć Solidarności w Krakowie poinformowało, że w wieku 68 lat zmarł Tadeusz Pikulicki - dziennikarz "Gazety Krakowskiej" i jej redaktor naczelny w 1990 roku. Był także szefem biura prasowego Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego "Solidarność".

Pracę w "Gazecie Krakowskiej" rozpoczynał w 1980 roku, jako redaktor depeszowo-techniczny i reporter. - W ostatnich miesiącach karnawału Solidarności relacjonował zjazd "Solidarności" w Gdańsku, gdzie wykazał się dużą sprawnością dziennikarską, kontaktami - wspomina Jerzy Siedlecki, redaktor naczelny "Gazety Krakowskiej" w latach 1990-1994.

Brał udział w strajku wiosennym w 1988 roku w Hucie im. Lenina, za co został skazany przez kolegium w Nowej Hucie na 14 dni aresztu. Podczas wyborów w 1989 roku był szefem biura prasowego Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego "Solidarność” oraz redaktorem biuletynu Komitetu Wyborczego MKO "Solidarność” - "Karta ’89. Biuletyn wyborczy Solidarność”. W czerwcu 1990 wrócił do "Gazety Krakowskiej" i kierował nią do końca roku. Był pierwszym redaktorem naczelnym gazety, która przestała być organem partyjnym.

- Po tym, jak komisja likwidacyjna postanowiła zwrócić "Krakowską" dawnej grupie Szumowskiego, wróciliśmy do redakcji, a Tadek Pikulicki został redaktorem naczelnym. Był zarazem prezesem spółki założonej przez krakowskich dziennikarzy i literatów. Kiedy w grudniu 1990 roku te dwa stanowiska rozdzielono, pozostał w spółce i jako prezes poszukiwał dla "GK" inwestora. Potem zajął się własną działalnością biznesową - dodaje Jerzy Sadecki.

Następnie Pikulicki pracował także w piśmie "Czas Krakowski", był wiceszefem "Dziennika" TVP, przedsiębiorcą w branży reklamowej. Organizował również konkurs im. Maćka Szumowskiego na reportaż "Polska zza siódmej miedzy". W 2011 roku został uhonorowany medalem "Niezłomnym w słowie", czyli wyróżnieniem nadawanym osobom, które w latach 80. XX wieku, ryzykując represje i więzienie, działały na rzecz wolności słowa. W 2013 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, w 2018 roku Medalem „Dziękujemy za wolność”. 

Zenon Bosacki

Nie żyje dziennikarz i publicysta Zenon Bosacki. Zmarł 14 sierpnia w wieku 86 lat. O śmierci poinformował na Twitterze jego syn, senator Marcin Bosacki. 

Zenon Bosacki urodził się w 1936 roku. W 1979 roku założył i prowadził "Przegląd Koniński". Po upadku PRL publikował m.in. w „Gazecie Poznańskiej” i „Gazecie Wyborczej”. Działał w wielkopolskim oddziale Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, był inicjatorem nagrody dziennikarskiej im. Wojciecha Dolaty.

"Nasz tata i dziadek, zmarł wczoraj (14 sierpnia 2022 - przyp. red.). Poznaniak, polonista, przez większość życia dziennikarz, w tym prasy podziemnej w latach 80. Wieloletni rzecznik Związku Miast Polskich" - napisał na Twitterze jego syn, senator Marcin Bosacki.

Andrzej Muras

Andrzej Muras, wiceprezes Tele 5 i były prezes Wizji TV, nie żyje. Miał 84 lata.

"Od 20 lat współtworzył i był wiceprezesem, członkiem zarządu stacji Tele 5, w której aktywnie pracował do ostatnich dni życia" - poinformowała stacja w komunikacie.

Andrzej Muras ukończył studia na Wydziale Łączności Politechniki Warszawskiej na kierunku telewizja. Od 1961 roku związany był z Polskim Radiem i Telewizją Polską. Pracował m.in. w Komitecie do Spraw Radia i Telewizji. Był również dyrektorem Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego i dyrektorem naczelnym Centralnej Wytwórni Programów i Filmów Telewizyjnych POLTEL. Po przemianach ustrojowych w 1989 roku współtworzył polski rynek telewizji kablowej. Był także prezesem platformy satelitarnej Wizja TV.

Andrzej Muras zmarł po ciężkiej chorobie. 

Leszek Adamczewski

W wieku 74 lat zmarł Leszek Adamczewski, dziennikarz przez wiele lat związany z „Głosem Wielkopolskim” i magazynem „Odkrywca”, autor książek historycznych.

Leszek Adamczewski napisał prawie 30 książek poświęconych m.in. wojennym tajemnicom Dolnego i Górnego Śląska, Prus Wschodnich i Zachodnich, Pomorza oraz Kraju Warty i Generalnego Gubernatorstwa. W lipcu nakładem wydawnictwa Replika ukazała się „Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta”.

O śmierci dziennikarza poinformowała w poniedziałek redakcja magazynu „Odkrywca”. "Odszedł od nas Autor, który był z „Odkrywcą” od zawsze (...). Od lat uwodził czytelników reportażem historycznym. Śladami jego publikacji w „Odkrywcy” podążało wielu poszukiwaczy i pasjonatów historii" - czytamy na profilu facebookowym tego magazynu.

Na łamach serwisu „Głosu Wielkopolskiego” zmarłego dziennikarza wspominał z kolei dziennikarz Leszek Gracz: "Bez wątpienia Leszek Adamczewski był jedną z największych legend "Głosu Wielkopolskiego". Znakomity dziennikarz i niestrudzony poszukiwacz Bursztynowej Komnaty. Jego artykułów na ten temat było co najmniej kilkadziesiąt".

Leszek Adamczewski pracę dziennikarską rozpoczął już na studiach jako poznański korespondent "Ilustrowanego Magazynu Studenckiego Itd.". W latach 1972–2008 pracował w redakcjach: "Expressu Poznańskiego", magazynu "Tydzień" i "Głosu Wielkopolskiego".

Łukasz Owsiany

Wrocławski oddział Telewizji Polskiej żegna swojego dziennikarza Łukasza Owsianego, który zmarł w wieku 31 lat. W lipcu doznał udaru mózgu.

"Łukasz Owsiany był niezastąpiony. Dziś odczuwamy to wyjątkowo dotkliwie. Jego nieobecność pokazała nam, że przez wiele lat niewystarczająco docenialiśmy jego umiejętności, zaangażowanie, wsparcie, które każdego dnia od niego otrzymywaliśmy zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej" - czytamy w pożegnalnym tekście opublikowanym na stronie TVP 3 Wrocław.

Dziennikarz od kilku miesięcy przebywał w śpiączce, a redakcja razem z rodziną i przyjaciółmi zaangażowała się w zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację. 

Owsiany urodził się w 1991 roku. Przez całe zawodowe życie był związany z Wrocławiem. Do telewizji regionalnej trafił bardzo szybko, bo w wieku niespełna 20 lat. Zaczynał od praktyk w redakcji internetowej, później pojawiał się na wizji w relacjach na żywo, współpracował z lokalnymi nadawcami z Czech i Niemiec, angażował się w prace przy oprawie, zdjęciach, grafikach i montażu.

"Wszystkie dotychczasowe grafiki na naszych stronach www to jego prace. Ostatnio koordynował prace w Regionalnym Magazynie Sportowym" - piszą współpracownicy.

Jacek Korczak-Mleczko

W Warszawie w wieku 71 lat zmarł Jacek Korczak-Mleczko. Najdłużej pracował dla tygodnika "Sportowiec" oraz dziennika "Trybuna", gdzie był m.in. szefem działu sportowego.

W "Sportowcu" gromadzącym w tamtych czasach najlepsze nazwiska prasy sportowej, pracował w latach 1977-1995. Zajmował się głównie opisywaniem podnoszenia ciężarów i promowaniem kulturystyki. Po zamknięciu tygodnika krótko publikował w czasopiśmie "Atleta".

Następnie przeszedł do "Trybuny". Pracował do końca funkcjonowania dziennika, zajmując się także takimi dyscyplinami, jak piłka nożna i koszykówka (w młodości trenował z juniorami Legii Warszawa). W roku 1999 został szefem działu sportowego.

W latach 2010-2012 był rzecznikiem prasowym Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Na oficjalnej witrynie związku pisał felietony pod wspólnym tytułem "Ciężki poniedziałek”. Zebrane w całość, w książkowej formie, dały mu Złote Pióro w konkursie Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W ostatnim czasie zmagał się z zaawansowaną cukrzycą.

Łukasz Jedlewski

18 września w wieku 88 lat zmarł Łukasz Jedlewski, który przez 14 lat pełnił funkcję redaktora naczelnego "Przeglądu Sportowego".

Jedlewski rozpoczął karierę dziennikarską w 1955 roku, gdy dołączył do tygodnika "Sportowiec", z którym związany był do 1971 roku. W latach 1971-1976 był doradcą rządu ds. sportu i prasy.

W 1973 roku został redaktorem naczelnym "Przeglądu Sportowego", którym pozostał do października 1990 roku. Przez następne 12 lat był członkiem redakcji, a od 2002 roku pisał artykuły do tego dziennika jako freelancer. Jedlewski był również członkiem zarządu Polskiego Związku Koszykówki i jako dziennikarz uczestniczył w kilkudziesięciu koszykarskich turniejach olimpijskich, mistrzostw świata i Europy.

Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi i odznaką Zasłużonego Działacza Kultury.

Krzysztof Kucharski

W wieku 75 lat we Wrocławiu zmarł Krzysztof Kucharski, znany krytyk teatralny, a wcześniej dziennikarz. W roku 2004 otrzymał tytuł Dziennikarza Roku przyznawany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy RP.

"W piątek, 9 września, w wieku 75 lat, odszedł nasz wieloletni kolega redakcyjny Krzysztof Kucharski. Był dziennikarzem i redaktorem zajmującym się wrocławską kulturą, a szczególnie teatrem. Na naszych łamach przez dziesięciolecia Czytelnicy znajdowali jego artykuły dotyczące różnych wątków życia kulturalnego" - poinformowała na swojej stronie "Gazeta Wrocławska".

Krzysztof Kucharski był wieloletnim recenzentem, m.in. "Gazety Wrocławskiej”, publicystą kwartalnika "Scena” oraz komentatorem teatralnym telewizyjnego programu "Rewolwer kulturalny" w TVP.

Press

"Kiedy więc w latach 80. dyrektor legnickiego teatru, obrażony po krytycznej recenzji, zabronił mu wstępu, Krzysiek założył perukę i wszedł na widownię jak zwykły widz" - wspominają Krzysztofa Kuchars

Maciej Bubiński

Nie żyje Maciej Bubiński, wieloletni kierownik produkcji w Telewizji Polsat. Miał 40 lat.

Macieja Bubińskiego pożegnano na antenie Polsat Sport. "Kochał sport, kochał siatkówkę, był też człowiekiem, który kochał muzykę. Maćku, Bubi, graj tam dla nas na ukulele z góry. Kiedyś wierzę, że się spotkamy" - powiedział na antenie Marcin Lepa, dziennikarz Polsat Sport.

Bubiński z Polsatem był związany od 2008 roku. Odpowiadał m.in. za organizację transmisji sportowych, głównie siatkówki, koszykówki oraz boksu, a wcześniej był też kierownikiem produkcji "Wydarzeń" i programu "Dorota Gawryluk zaprasza" w Polsat News. Przed podjęciem pracy w Polsacie pełnił rolę production manager w Superstacji, a następnie w katowickiej TVS.

Zenon Keller

Nie żyje Zenon Keller, znany śląski fotoreporter, laureat Złotej Lampki Górniczej. Zmarł w szpitalu w wieku 80 lat.

Zenon Keller urodził się we Włodzimierzu Wołyńskim. Po wojnie jego rodzina została repatriowana do Gliwic. Studiował górnictwo na Politechnice Śląskiej, ale ostatecznie poszedł w stronę fotografii.

Jako fotoreporter pracował w "Nowinach Gliwickich", "Trybunie Śląskiej", "Dzienniku Zachodnim" i "Poglądach", współpracował z Telewizją Katowice, a w 1974 roku związał się z "Nowinami Rybnickimi". Dokumentował też spektakle Teatru Ziemi Rybnickiej. W czasie strajków górniczych w 1989 roku był jedynym fotoreporterem wpuszczonym za bramę kopalń w Jastrzębiu Zdroju.

Był też zapalonym rajdowcem. Jako pilot startował m.in. w rajdowych mistrzostwach Polski.

Andrzej Stanowski

W wieku 83 lat zmarł Andrzej Stanowski, dziennikarz sportowy związany z gazetami krakowskimi. Zmarł po długiej chorobie.

Stanowski rozpoczynał karierę ponad 50 lat temu w "Dzienniku Polskim", potem przeszedł do "Gazety Krakowskiej", z której na początku lat 90. XX wieku przeniósł się do "Czasu Krakowskiego", by wrócić ostatecznie do "Dziennika Polskiego". Dla krakowskich gazet relacjonował nie tylko lokalne imprezy sportowe, ale również mistrzostwa świata w różnych dyscyplinach oraz letnie i zimowe igrzyska olimpijskie od Moskwy w 1980 roku po Vancouver w roku 2010.

Andrzej Stanowski był nie tylko dziennikarzem, ale i zagorzałym kibicem. Kibicował "swojej" Cracovii, która we wtorek pożegnała go na swojej klubowej stronie i w mediach społecznościowych. "Mocno wspierał ekipę Cracovii, zarówno jej sekcję piłkarską, jak i hokejową. Do ostatnich dni żywo interesował się sprawami krakowskiego sportu. Miejski Klub Sportowy Cracovia SSA składa wyrazy współczucia najbliższej rodzinie i wszystkim, którym Pan Andrzej był bliski" - napisano na stronie klubu.

Piotr Balicki

Zmarł Piotr Balicki, konferansjer i prezenter telewizyjny. W ostatnich miesiącach zmagał się z czerniakiem. Informację o śmierci przekazała jego rodzina. Balicki miał 38 lat.

Piotr Balicki był prezenterem telewizyjnym, konferansjerem i trenerem autoprezentacji. Największą popularność zdobył, pracując w roli tzw. warm uppera - osoby zagrzewającej publiczność w trakcie programów rozrywkowych. Pracował w tej roli m.in. przy nagraniach programów "X-Factor", "Taniec z gwiazdami", "Jak oni śpiewają", "Twoja twarz brzmi znajomo", "Mali giganci" oraz "Mam talent!".

O swojej chorobie nowotworowej Balicki poinformował w lutym. "Otóż potwierdzam. Do mojego domku zwanego »ciałem«, wpadł wilk, ale postanowił nie pukać. Wlazł chamsko, rozsiadł się na kanapie i dość szybko zaczął się panoszyć (...)" - napisał na Instagramie. "Mój dom to obecnie sala nr 2 gdzieś w Centrum Onkologii. Rozpocząłem dość brutalną walkę z wilkiem. Nie ma spektakularnie pozytywnych perspektyw" - dodał wtedy w poście.

Jeszcze w czwartek, 18 sierpnia, Marcin Prokop prosił o wsparcie dla Balickiego podczas Top of the Top Sopot Festival 2022. - W szpitalu leży chłopak, który jest bardzo ciężko chory i jest częścią naszej TVN-owej rodziny. To jest człowiek, który gdyby był zdrowy, biegałby tutaj wśród państwa i rozgrzewałby publiczność. Oddawałby wam swoją dobrą energię. Był i może będzie najlepszy w swoim fachu. Piotrek Balicki. Chciałbym, abyście państwo oddali mu swoją dobrą energię. Tę, którą się dzielił ze wszystkimi przez lata swojej pracy - powiedział Prokop.

Balickiego pożegnał m.in. wiceprezydent Gdyni, Michał Guć. "Kiedy dowiedzieliśmy się o diagnozie nowotworu, zmartwiliśmy się, ale nikt w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że może to być śmiertelna choroba - napisał w poście na Facebooku. - Niestety z tygodnia na tydzień było gorzej. Piotr wierzył, walczył, wspierali go rodzice i przyjaciele ale lekarze dawali coraz mniej nadziei. Kilka tygodni temu odwiedziliśmy go w szpitalu w Krakowie by go wesprzeć. Cały czas łudziliśmy się, że nastąpi jakiś zwrot. Zmarł dziś nad ranem. Żegnaj Piotrusiu. Będziemy o Tobie pamiętać" - zakończył Guć.

Przemysław „Jah Jah” Frankowski

Przemysław "Jah Jah" Frankowski, wieloletni prezenter Antyradia, nie żyje. Miał 64 lata.

"Dziś o poranku pękły nam serca. Wciąż ciężko nam w to uwierzyć. Dotarła do nas niszcząca informacja o śmierci naszego i Waszego wielkiego przyjaciela - Przemysława »Jah Jah« Frankowskiego. Kultowej i kochanej postaci związanej z historią Antyradia" - poinformowało w sobotę Antyradio w mediach społecznościowych.

Przemysław Frankowski w 2003 roku trafił do warszawskiego Radia 94, na bazie którego w 2005 roku powstało Antyradio. Prowadził m.in. listę przebojów "Turbo Top" i audycję "Cube". Ze stacji odszedł w połowie 2017 roku. Od marca 2020 roku Frankowski miał audycję "Jah Jah Studio" w internetowej Radiospacji.

W przeszłości Przemysław Frankowski związany był z RMF FM. Pracę w radiu zaczynał w 1990 roku w poznańskim Radiu Solidarność.

Łukasz Stepaniuk

3 czerwca zmarł nagle Łukasz Stepaniuk, dziennikarz białostockiego Radia Eska. Miał 44 lata.

Wpisem na Twitterze pożegnali go współpracownicy z Radia Eska. "Łukaszu! Obudziliśmy się dziś z poczuciem olbrzymiej straty. Bez Ciebie wszystko będzie już inne. Brakuje nam Twojego uśmiechu, ciepła, serdeczności, ale przede wszystkim oryginalnego poczucia humoru" - napisali.

Łukasz Stepaniuk był muzykiem i dziennikarzem. Od wielu lat pracował dla Radia Eska i Białoruskiego Radia Racyja. Działał również na rzecz społeczności białoruskiej na Podlasiu. Był przewodniczącym Białoruskiego Zrzeszenia Studentów i jednym z organizatorów Festiwalu Muzyki Młodej Białorusi "Basowiszcza”. Zasiadał również w zarządzie Fundacji Komunikat.org.

Michał Pruski

29 kwietnia zmarł Michał Pruski, dziennikarz, scenarzysta i pisarz, związany przez całą karierę w Trójmiastem.

Pruski urodził się w Sopocie w 1954 roku. W latach 1979-94 i 2000-2005 był redaktorem "Głosu Wybrzeża". Pracował również jako zastępca redaktora naczelnego w "Tygodniku Trójmiasto". Był scenarzystą - współtworzył m.in. filmy "Czarny czwartek - Janek Wiśniewski padł" i "Układ zamknięty".

O śmierci Michała Pruskiego poinformował Tomasz Gawiński, który ujawnił, że dziennikarz przez długi czas chorował.

Wojciech Zamorski

Po ciężkiej chorobie zmarł Wojciech Zamorski, wieloletni dziennikarz muzyczny TVP Katowice i Radia Katowice. Miał 69 lat.

Zamorski w latach 80. zastępował też Marka Niedźwieckiego w "Liście przebojów Trójki". W TVP Katowice nieformalnie szefował zespołowi lektorów, którzy nagrywali polskie wersje dialogów do zagranicznych filmów i seriali. 20 lat temu zaczął też karierę polityczną. Był radnym w Sejmiku Województwa Śląskiego. 

Press

Wojciech Zamorski miał 69 lat (fot. YouTube/zamorski.eu)

Włodzimierz Sierakowski

Zmarł znany fotograf sportowy Włodzimierz Sierakowski, wieloletni pracownik "Przeglądu Sportowego" i Polskiego Związku Piłki Nożnej. Miał 68 lat.

Włodzimierz Sierakowski w latach 1994-2004 pracował jako fotoreporter w "Przeglądzie Sportowym". Po zakończeniu współpracy otworzył własną agencję fotograficzną, która obsługiwała wydarzenia sportowe.

W 2014 roku w programie "As wywiadu" w Sportklubie Sierakowski opowiadał o swojej pracy. W wywiadzie powiedział, że obsłużył fotoreportersko prawie 5,4 tys. wydarzeń sportowych, z czego ponad 2,7 tys. to były mecze piłkarskie. Fotografował m.in. mundiale w Korei, Japonii, Portugalii i Niemczech, a także Euro w Szwajcarii. 

Informację o śmierci Sierakowskiego przekazał Piotr Kucza, który przez lata z nim współpracował.

Ryszard Łukasiewicz

W wieku 78 lat zmarł Ryszard Łukasiewicz, dawny redaktor naczelny „Walki Młodych”, „Sztandaru Młodych” i „Expressu Wieczornego”.

Od lat 60. należał do PZPR. W latach 1972-1980 szefował najpierw "Walce Młodych", a następnie "Sztandarowi Młodych". Najdłużej - od 1982 do 1991 roku - był naczelnym popołudniówki "Express Wieczorny". W latach 80. został posłem na Sejm. Uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu po stronie partyjno-rządowej w podzespole do spraw środków masowego przekazu.

Magdalena Omilianowicz

Nie żyje Magdalena Omilianowicz, reportażystka, autorka 15 książek, ostatnio związana z "Gazetą Wyborczą". Miała 60 lat, chorowała na COVID-19, leczyła nowotwór płuc.

Omilianowicz była też redaktorką naczelną pisma „Dialog ART", wcześniej pisała dla „Głosu Koszalińskiego", „Miliardera", „Miasta", „Polityki", „Przeglądu", prasy kobiecej, nowojorskiego „Kuriera Plus" i holenderskiego „Reve". Napisała 15 książek, m.in. "Bestia. Największy morderca w powojennej Polsce", "Fakt autentyczny", "Się jedzie", "Lanzarote. Witajcie w raju", "Procentowo" i "Fajbus. 997 przypadków z życia".

Jedną z najbardziej znanych jej książek była ta zatytułowana "Wampir, jak rodzi się zło", która powstała w wyniku jej reporterskich odkryć w związku ze sprawą tzw. wampira z Bytowa. Była pierwszą dziennikarką, którą w tamtym czasie dopuszczono do rozmowy z Leszkiem Pękalskim - seryjnym mordercą, nazwanym potem wampirem z Bytowa.

Jej koledzy z "Gazety Wyborczej" przypomnieli, że: "Pracowała już nad kolejną książką. Miała być o Jerzym Kalibabce, najsłynniejszym polskim uwodzicielu. Marzyła, że kiedyś wróci na Lanzarote, jedną z Wysp Kanaryjskich, którą uważała za swój osobisty raj".

Michał Libera

Zmarł Michał Libera, dziennikarz i krytyk zajmujący się tematyką filmową. O jego śmierci poinformowano na kanale youtube'owym Kino w Tubce, którego był współtwórcą. 

"Człowiek, który o kinie wiedział wszystko albo prawie wszystko. Nie rozumiał mainstreamu, ale arthouse potrafił wytłumaczyć jak nikt inny. Michał, człowiek o wielkiej kulturze osobistej, świetnym poczuciu humoru, niesamowitej pamięci i nieznośnym profesjonalizmie. Współtwórca i najważniejsza postać na kanale Kino w tubce" - napisano w pożegnalnym wpisie w mediach społecznościowych. Na kanale YouTube powstało ponad 300 rozmów, które prowadził z Marcinem Marciniakiem.

Michał Libera pracował w Rozgłośni Harcerskiej, Radiostacji, Radiu Jazz. Współpracował też z Polskim Radiem i - przed laty - z Telewizją Polską. Był związany z Gutek Film. Kończył pisać książkę o historii kinematografii.

Monika Jaworska

Po długiej chorobie zmarła Monika Jaworska, szefowa Radia RAM, miejskiej anteny publicznego Radia Wrocław.

Zaczynała w czasach, gdy stacja nazywała się Programem Miejskim. Prowadziła m.in. program "Bieg przez plotki". Była jedną z najbardziej rozpoznawalnych osobowości anteny. Przez 20 lat prowadziła poranny program znany w ostatnich latach jako "Dzień dobry we Wrocławiu". Co roku wręczała Nagrodę Radia RAM na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej.

"Dziś rano pękły nam serca. Kochamy Cię Moniko. Twoim Najbliższym składamy wyrazy najgłębszego współczucia" – napisali redakcyjni koledzy zmarłej z Radia RAM.

"Twórczyni Radia RAM. Zmarła po długiej walce z cholerną, nieuleczalną chorobą, która kosi żniwa. Wspaniała, ciepła, zawsze uśmiechnięta osoba, dziewczyna Elvisa Presleya" – wspominał Jacek Harłukowicz, wrocławski dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Rafał Boba

Nie żyje Rafał Boba, grafik "Przeglądu Sportowego" oraz "Faktu". Zmarł w wyniku zakażenia koronawirusem. Miał 47 lat.

O śmierci Boby poinformował w mediach społecznościowych jego redakcyjny kolega Maciej Kaliszuk. "Jutro o 10.30 pojawi się komunikat, że na covid zmarło kilkaset osób. Wśród nich będzie nasz kolega z redakcji, grafik Rafał Boba, przez wszystkich (w tym przez samego siebie) zwany Bobasem. Przyzwyczailiśmy się do tych porannych cyfr, ale to są takie właśnie tragedie" - napisał w czwartek na Twitterze Maciej Kaliszuk, dziennikarz "Przeglądu Sportowego".

W przeszłości Boba pracował w "Super Expressie", gdzie był reporterem. Później ukończył kurs łamania stron i został grafikiem. 

Włodzimierz Pac

Włodzimierz Pac, wieloletni korespondent Polskiego Radia na Białorusi, nie żyje. Miał 54 lata.

Jak podało Polskie Radio, informację o śmierci dziennikarza potwierdziło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

"Włodzimierz Pac z zaangażowaniem wypełniał misję dziennikarza i korespondenta. Utrzymywał kontakty z białoruską opozycją i z Polakami na Białorusi, uczestnicząc z mikrofonem Polskiego Radia w organizowanych przez nich inicjatywach. Relacjonował obchody podtrzymujące polskość i uroczystości upamiętniające Polaków i Białorusinów prześladowanych przez reżim komunistyczny" - napisało o nim Polskie Radio.

Włodzimierz Pac pracę w Polskim Radiu rozpoczął na początku lat 90. XX wieku. Przygotowywał materiały z Białorusi i Rosji.

"Pękło mi serce. Między innymi od Ciebie uczyłam się Białorusi. Jak i pewnie wielu Twoich słuchaczy. Dziękuje za każdą rozmowę, za każdą pomoc. Będziemy tęsknić!" - napisała na Twitterze Arleta Bojke, dziennikarka TVP. "Jeden z najbardziej prostolinijnych i życzliwych ludzi, jakich znałem" - skomentował dziennikarz Polskiego Radia Wojciech Cegielski.

Press

Włodzimierz Pac miał 54 lata (fot. arch. Polskiego Radia)

Janusz Szostak

Janusz Szostak, wydawca, dziennikarz śledczy i prezes Fundacji na Tropie, nie żyje. Miał 64 lata.

Śmierć dziennikarza Wirtualna Polska potwierdziła w rozmowie ze współpracownikami Janusza Szostaka z fundacji. 

Janusz Szostak w czwartek poinformował, że ma koronawirusa. "Covid nie odpuścił także mnie. Bardzo miła Ratowniczka z Błonia nie pozostawiła co do tego złudzeń" - napisał na Facebooku.

Janusz Szostak był właścicielem firmy Milenium Media, wydającej magazyn kryminalny "Reporter", w którym był naczelnym. W latach 90. był szefem działów sensacji i reportażu w "Expressie Wieczornym". Kierował Fundacją na Tropie, zajmującą się pomocą ofiarom przestępstw oraz poszukiwaniem osób zaginionych. Opisywał sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek. Ostatnio współpracował z "Wprost".

Ryszard Badowski

W wieku 91 lat zmarł Ryszard Badowski, dziennikarz, operator filmowy, fotograf. To pierwszy Polak, który dotarł na wszystkie sześć kontynentów. Był autorem m.in. programu telewizyjnego "Klub sześciu kontynentów" (Kawiarenka pod globusem) oraz "Z kamerą wśród zwierząt".

Tworzył też "Popołudnie przygody i podróży", "Wieczór przygody i podróży" i "Pieprz i wanilia". Współpracował z polskim wydaniem National Geographic. Był autorem ponad 100 filmów, kilkuset artykułów oraz 16 książek o tematyce podróżniczej.

Jerzy Langier

Zmarł dziennikarz sportowy Jerzy Langier. Miał 86 lat.

Karierę dziennikarską rozpoczynał w "Gazecie Krakowskiej", później pracował w "Echu Krakowa". Był tam m.in. szefem redakcji. Następnie był związany z "Tempem" i "Super Tempem", w którym pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego.

(CP, 01.11.2022)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.