Po plagiacie wywiadu Lachowskiego. Youtuberzy wykorzystują pracę dziennikarzy
Twórcy "Kanału Politycznego" poinformowali, że film został już usunięty z platformy. Zapowiedzieli też wystosowanie do autora wywiadu oficjalnych przeprosin (fot. Unsplash.com)
Mateusz Lachowski, reporter wojenny Polsat News, zwrócił uwagę, że działający na YouTube "Kanał Polityczny" wykorzystał w filmie wywiad jego autorstwa bez podawania źródeł. To kolejne tego typu wątpliwości wokół twórczości youtuberów. – Wykorzystanie w filmie istotnej części innego utworu bez podania autora lub stworzenie nagrania w taki sposób, że widzowie mogą mieć wątpliwości co do autorstwa umieszczonych w filmie nagrań lub zdjęć, jest naruszeniem praw autorskich – przypomina mec. Anna-Maria Sobczak, radca prawna z Kancelarii Prawnej RPMS.
Film pod tytułem "Relacja rosyjskiego jeńca! Skazany na 24 lata dołączył do Wagnera i poddał się, by walczyć dla Ukrainy" opierał się w całości na oryginalnym wywiadzie Lachowskiego. Treść została odczytana przez prowadzącego kanał.
Plagiaty na YouTubie
"Wywiad został opowiedziany, zupełnie jakby przeprowadził go pan z powyższego kanału. To już któryś raz kiedy ktoś po prostu chamsko korzysta z mojej pracy, nie ruszywszy się nawet z Polski" – napisał dziennikarz.
Czytaj też: Garmond wypowiada wydawcom lokalnym umowy kolporterskie
W rozmowie z "Presserwisem" twórcy "Kanału Politycznego" poinformowali, że film został już usunięty z platformy. Zapowiedzieli też wystosowanie do autora wywiadu oficjalnych przeprosin.
Lachowski słusznie rozpoznał plagiat w materiale "Kanału Politycznego". Mec. Anna-Maria Sobczak, radca prawna z Kancelarii Prawnej RPMS, uściśla, że plagiatem potocznie określa się naruszenie praw autorskich polegające na przywłaszczeniu sobie autorstwa cudzego utworu. Naruszeniem praw autorskich jest także wykorzystanie w filmie istotnej części innego utworu bez podania autora lub stworzenie nagrania w taki sposób, że widzowie mogą mieć wątpliwości co do autorstwa umieszczonych w filmie nagrań lub zdjęć.
Mecenas podkreśla, że plagiat może przybrać formę jawną lub ukrytą. Przyjmuje się, że „plagiatem ukrytym można nazwać sytuację, w której naruszyciel przejmuje elementy twórcze z cudzego utworu, ale dokonuje modyfikacji o nieistotnym charakterze, w celu utrudnienia rozpoznania oryginału" (M. Wyrwiński [w:] Komentarz do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych [w:] Ustawy autorskie. Komentarze. Tom I, red. R. Markiewicz, Warszawa 2021, art. 16.)
Iza Michalewicz: "Zostałam okradziona"
– Istotne jest to, że zarówno plagiat ukryty, jak i jawny, stanowi naruszenie autorskich praw majątkowych, tym samym osoba dokonująca plagiatu naraża się m.in. na odpowiedzialność z art. 115 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, tj. grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech – wyjaśnia prawniczka.
Czytaj też: Pozostali bohaterowie okładki "Newsweek Polska" nie chcą skarżyć wydawcy za "Siewców głupoty"
Warto podkreślić, że zarzuty w stosunku do youtuberów wykorzystujących pracę dziennikarzy zdarzają się w Polsce często. Dziennikarka śledcza Iza Michalewicz w kwietniu br. zarzucała podcasterom wykorzystywanie jej pracy bez podawania źródła. Michalewicz w rozmowie z Kobieta.onet.pl poinformowała, że spisała m.in. nagranie podcastu "Kryminalne historie" Moniki Prześlakowskiej i przekazała je do prawnika wydawnictwa.
"Zostałam okradziona i nie zamierzam tego tak zostawić. Ta osoba streściła moją pracę, wpływając na sprzedaż mojej książki. Do tego w podcaście pojawia się aż dziesięć reklam!" – mówiła w rozmowie z Onetem. "Przejęte przez Panią zapożyczenia to charakterystyczne ustalenia i koncepty Pani Izy Michalewicz wyrażone przez nią w autorski sposób, całe zdania, które zostały poddane przeróbce/przeredagowaniu" – stwierdził później Michał Dankowski, prawnik Wydawnictwa W.A.B.
Czytaj też: Wirtualna Polska kupiła pakiet większościowy w Audiotece. Łącznie wydała 95 mln zł
Dziennikarz Przemysław Semczuk, autor "M jak morderca. Karol Kot – wampir z Krakowa" w tekście "Kradnę, więc jestem – smutna prawda o podcastach true crime" na smakksiazki.pl zwraca uwagę, że "podcasty szeroko cytują akta, wypowiedzi policjantów, prokuratorów, a nawet ofiar i sprawców. Nie wskazują przy tym, skąd pochodzi wypowiedź i komu jej udzielono".
Semczuk potwierdza w tekście sposób działania niektórych podcasterów: "Kilka dni temu znajomy autor podesłał mi link do nowego podcastu. W krótkim czasie na kanale YouTube i Spotify pojawiły się trzy odcinki będące streszczeniami moich książek. Trudno mówić nawet o podobieństwie, bo autorka podcastu czyta dialogi z książki, która jest fabularyzowanym reportażem. Te dialogi napisałem sam, odtwarzając prawdopodobny przebieg rozmów bohaterów, na podstawie ich zeznań".
Czytaj też: KRRiT dała nadawcom zielone światło do rozszczepiania reklam
(KAP, 30.09.2022)