Kontrola PIP w Ringier Axel Springer Polska dotyczyła procesów antymobbingowych, a nie mobbingu
Wbrew doniesieniom medialnym kontrola Państwowej Inspekcji Pracy w "Newsweeku" nie dotyczyła zarzutów o mobbing skierowanych przeciwko Tomaszowi Lisowi, a wyłącznie procedur antymobbingowych w firmie (screen: YouTube/Tomasz Lis)
Państwowa Inspekcja Pracy potwierdziła prawidłowe działanie procesów i procedur antymobbingowych obowiązujących w wydawnictwie Ringier Axel Springer Polska. Nie oznacza to jednak, że w firmie nie było mobbingu.
Wbrew doniesieniom medialnym kontrola Państwowej Inspekcji Pracy w "Newsweek Polska" nie dotyczyła zarzutów o mobbing skierowanych przeciwko byłemu naczelnemu tygodnika Tomaszowi Lisowi, a wyłącznie procedur antymobbingowych, jakie istnieją w wydawnictwie RASP.
Mobbing w "Newsweek Polska" mógł występować
Jak tłumaczy dr Piotr Pałka, radca prawny i wspólnik Derc Pałka Kancelaria Radców Prawnych, o tym, czy doszło do mobbingu, czy nie, może ostatecznie przesądzić jedynie sąd. – Państwowa Inspekcja Pracy nie ma takich kompetencji, może ona jedynie zweryfikować prawidłowe działanie procesów i procedur, a to ustalenie nie przesądza o tym, czy doszło do samego zjawiska mobbingu – wskazuje dr Pałka. – Procedury mogą bowiem z pozoru funkcjonować prawidłowo, a w rzeczywistości mobbing mógł występować.
Kontrola PIP w Ringier Axel Springer Polska rozpoczęła się 1 lipca i trwała do 26 lipca. Zdecydowano się na kontrolę po tym, jak w mediach pojawiły się publikacje zawierające opisy konkretnych zachowań, mogących mieć charakter niezgodny ze standardami wynikającymi z prawa pracy i przewidzianą w nim ochroną przed mobbingiem. Kontroli poddano m.in. obowiązujące w firmie dokumenty określające stosowane przez pracodawcę procedury antymobbingowe. Jednym z elementów prowadzonych czynności kontrolnych było również zbadanie atmosfery pracy. Badanie zostało przeprowadzone wśród pracowników na podstawie anonimowych i dobrowolnych ankiet.
Jak napisała "Rzeczpospolita", z 30 pracowników aż 22 nie wypełniło ankiety. Dwie osoby potwierdziły zarzuty co do zachowania Tomasza Lisa, a sześć nie miało takich zastrzeżeń.
Sekielski: "Redakcja chce to zostawić za sobą"
Tomasz Sekielski, redaktor naczelny "Newsweeka Polska", pytany o tę sprawę w środę na antenie Tok FM zaznaczył, że jego zdaniem "znaczna część redakcji chciała zostawić za sobą całe to zamieszanie i tę sprawę". – Najwyraźniej po prostu ciężkie przeżycia ostatnich tygodni sprawiły, że część osób uznała, że nie chce dalej tego tematu rozdrapywać i wypowiadać się w tej sprawie – skomentował Sekielski.
Czytaj też: Sprawa Lisa: Milczenie, które wiele mówi
Jak informuje nas kierowniczka komunikacji zewnętrznej RASP Agnieszka Skrzypek-Makowska, zaproszenie do udziału w anonimowej ankiecie przeprowadzanej przez PIP było skierowane do wszystkich pracowników i stałych współpracowników "Newsweeka". – Zorganizowane zostały dwa terminy, aby wszyscy mogli wziąć udział, a zachęta do udziału w ankiecie była ponawiana kilkakrotnie – zaznacza w rozmowie z "Presserwisem".
Jednak – jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się – ankiety PIP trafiły tylko do osób, które mają umowę o pracę, co mogło obniżyć liczbę ankiet branych pod uwagę w badaniu.
– Procedury antymobbingowa w firmie są, istnieje nawet anonimowy system zgłaszania mobbingu, ale nie mieliśmy się okazji przekonać, czy działa, bo ludzie nie chcieli tego zgłaszać – zaznacza pracownik RASP, który chce pozostać anonimowy.
Tomasz Lis: "Moje życie zamieniono w koszmar"
RASP informuje, że w wyniku kontroli, która potwierdziła prawidłowe działanie procesów i procedur obowiązujących w firmie, sformułowano trzy zalecenia, które pozwolą na dalsze usprawnienie korzystania z dostępnego systemu. Rekomendacje te dotyczą udziału strony społecznej, deklaracji pracowników o znajomości procedur oraz wskazania imiennie osób pomagających w zgłaszaniu nadużyć.
Czytaj też: Tomasz Lis i wydawca Natemat.pl przepraszają Michała Lisieckiego za "cinkciarski kapitał"
– Jedno z zaleceń dotyczy włączenia przedstawicieli związków zawodowych do komisji antymobbingowych. Cieszymy się, że PIP myśli podobnie jak my, bo to nasz postulat, który przedstawialiśmy zarządowi firmy na przełomie lipca i czerwca – mówi Marcin Terlik, przewodniczący komisji zakładowej Inicjatywy Pracowniczej RAS Polska.
Na artykuł "Rzeczpospolitej", w którym dziennik mylnie zinterpretował wyniki kontroli PIP, zareagował Tomasz Lis. – "Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar. Nie oszczędzono mi żadnego epitetu. Niczego. Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji. Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście – wybaczam. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć" – napisał w mediach społecznościowych.
Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar. Nie oszczędzono mi żadnego epitetu. Niczego. Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji. Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście- wybaczam. Ale nie wiem czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć. https://t.co/gycYEEaGwY
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) August 2, 2022
Szymon Jadczak: "Jestem zniesmaczony"
Szymon Jadczak, autor tekstu o mobbingu w redakcji "Newsweeka", zaznacza, że do teraz nie ujawniono przyczyny nagłego rozstania Lisa z RASP, a PIP – wbrew temu, co napisała "Rzeczpospolita" – nie oczyściła Tomasza Lisa z zarzutów o mobbing, bo się tym nie zajmowała. – Jestem zniesmaczony tekstem "Rzeczpospolitej", bo nie jest to uczciwe potraktowanie czytelnika. Wolę myśleć, że to błąd albo ignorancja niż coś więcej – mówi nam Jadczak.
Dodam jeszcze tylko od siebie, że wszyscy, którzy rozgrywają wokół tej sprawy swoje brudne gierki powinni pamiętać, że na końcu są ofiary, wiele ofiar. Ciężko doświadczonych przez zło. O nich warto pomyśleć przed odpaleniem kolejnej nieczystej rozgrywki. https://t.co/GoiLQareD0
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) August 3, 2022
Przypomnijmy, że w kwietniu 2015 roku Państwowa Inspekcja Pracy nie dopatrzyła się w TVN naruszenia przepisów Kodeksu pracy nakazujących przeciwdziałanie mobbingowi. Nie stwierdzono też innych nieprawidłowości. Kontrolę w TVN wszczęto w związku z informacjami medialnymi o łamaniu prawa pracy w tej stacji – po publikacjach "Wprost", w których tygodnik zarzucał Kamilowi Durczokowi, wówczas szefowi „Faktów” TVN, molestowanie i mobbing pracownic. TVN rozstał się z Durczokiem za porozumieniem stron.
Czytaj też: "Dziennik Wschodni" zwolnił fotografa Macieja Kaczanowskiego po niemal 30 latach pracy
(BAE, 04.08.2022)