Branża nie dla sztywnych. O fenomenie Zakładu Pogrzebowego A.S. Bytom
Prawdopodobnie są wciąż tacy, którzy uważają, że to konto istniejącego zakładu pogrzebowego, który ma nieoczywistą strategię marketingową (fot. Unsplash.com)
Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom ma setki tysięcy fanów w mediach społecznościowych. Sporo jak na firmę, która nie istnieje.
Leopolda Staffa to niewielka ulica, która w cmentarnym kwartale Bytomia prowadzi do nekropolii Jeruzalem. Poza porą przedpołudniowych pogrzebów – kiedy podjeżdża tu po kilkadziesiąt aut – senna niczym anioł z nagrobka, zastygły z głową opartą na ramionach.
Pod numerem 1 budynek bez okien, z cegieł, rozmiaru szopy na narzędzia, za to z wyeksponowaną tabliczką „Anno Domini 2012” nad drzwiami.
Właśnie tu miałby się mieścić Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom, który ma jedno z najpopularniejszych kont w polskich mediach społecznościowych. Taki adres widnieje w każdym razie na Facebooku – w poście, który promuje „kompleksowe usługi funeralne, w tym organizację pogrzebów, pochówki w Bytomiu i całej Polsce, transport krajowy, przenoszenie grobów, pochówek tradycyjny oraz kremację”.
To może telefon? Zakład zaprasza także do kontaktu telefonicznego w celu zapoznania się z ofertą, w której „znajdą Państwo produkty w szerokim zakresie cenowym, dopasowane do gustu oraz budżetu”. Niestety, pod 884 617 468 słyszymy tylko „Przepraszamy, abonent wybranego numeru nie przyjmuje połączeń przychodzących”.
To może strona internetowa? Nie ma. A może adres mailowy [email protected]?
„Porozmawia Pan z nami na temat działalności Zakładu Pogrzebowego AS?”.
„Tak, proszę przesłać pytania”.
FUNERALNY PRANK
Profil Zakładu Pogrzebowego A.S. Bytom na Facebooku istnieje od czerwca 2017 roku, a na Twitterze (hasło przewodnie „Śledź nas, zanim my zaczniemy śledzić Ciebie”) – od stycznia 2018 roku. Najnowszy jest profil na Instagramie – założony w marcu 2019 roku. Prawdopodobnie są wciąż tacy, którzy uważają, że to konto istniejącego zakładu pogrzebowego, który ma nieoczywistą strategię marketingową.
Tyle że fanpage Zakładu Pogrzebowego A.S. jest żartem. W świadomości odbiorców konkuruje z innymi fanpage’ami w satyryczny sposób komentującymi polską rzeczywistość – Make Life Harder (415 tys. obserwujących na Fb), Tygodnik NIE (385 tys. obserwujących na Fb) czy Bóg (14 tys. obserwujących na Twitterze). Ale ma największą liczbę fanów.
Zarówno na Facebooku, jak i na Twitterze admin A.S. publikuje zwykle krótkie – słowne, rzadziej graficzne – żarty, związane ze śmiercią, pogrzebami albo branżą funeralną. Zdarza się, że szybko reaguje na bieżące wydarzenia. Awarię Facebooka skomentował: „Przepraszamy za wczorajszą awarię. Trochę za głęboko kopaliśmy”, a letnią falę gorąca: „Zmęczonych życiem i wysokimi temperaturami zapraszamy do wynajmowania wygodnych, klimatyzowanych miejsc w naszym hotelu kapsułkowym”. Nie zapomina o ciekawych datach i rocznicach: „Życzymy wszystkim, aby dzisiejsza wieczerza nie była ich ostatnią (w tym roku)” albo „Drogie Dzieci! Za każdą naszą ulotkę dostarczoną babci dostaniecie cukierka”.
Pandemia pomogła branży funeralnej – jakkolwiek okrutnie to brzmi, w przypadku profilu A.S. to prawda. W lipcu 2019 roku profil miał tylko 13 tys. obserwujących na Twitterze, w marcu 2020 roku – już 88 tys. Na Facebooku w kwietniu 2019 – 200 tys., dziś – prawie 600 tys.
Profil A.S. nie stroni od komentowania epidemicznych decyzji rządu: „Przypominamy, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, wprowadzamy limit 30 proc. obłożenia miejsc. Limity nie obowiązują osób zaszczepionych”.
Konkurencja potrafi docenić poczucie humoru Zakładu Pogrzebowego. Michał Marszał, twórca social mediów „Tygodnika NIE”, stwierdza: – Pamiętam początki tego profilu. Nie było wiadomo, czy to prawdziwa firma, która wymyśliła sobie taki nietypowy rodzaj promocji, czy jakiś jajcarz. Dzisiaj ludzie już wiedzą, że to jajcarz. A ja go cenię.
I dodaje: – Te czasy śmierci sprzyjają. Są kultury, na przykład w Ameryce Południowej, które wręcz radośnie żegnają zmarłych, a nasze podejście do śmierci jest zbyt poważne. Czarny humor, ironia, dobrze się teraz sprzedają w internecie.
***
To tylko fragment tekstu Katarzyny Pachelskiej. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Suchecka gdy krzyczy, to płacze, Max Kolonko jest Presidentem, a dziennikarzy zastąpi maszyna
Katarzyna Pachelska