Polscy dziennikarze omijają Clubhouse
Clubhouse to platforma społecznościowa oparta na czacie audio (fot. Dmitry Mashkin/Unslpash.com)
Clubhouse przyciąga coraz więcej dziennikarzy zagranicznych, jednak polscy przedstawiciele mediów nie korzystają intensywnie z aplikacji. Komentatorzy sugerują, że może to wynikać z nierozpoznania możliwości nowej technologii do promocji swojej pracy.
Clubhouse to platforma społecznościowa oparta na czacie audio. Użytkownicy mogą słuchać rozmów i wywiadów prowadzonych na żywo. Aplikacja pozwala również na aktywne uczestniczenie w dyskusjach. Pokój rozmów jest jak połączenie konferencyjne na Zoomie, tylko że bez wideo – niektórzy rozmawiają, podczas gdy większość nasłuchuje. Po zakończeniu rozmowy pokój jest zamykany.
– Któregoś dnia trafiłem do pokoju, w którym po zakończeniu swojej pracy na antenie hości telewizyjni amerykańskich serwisów informacyjnych przenieśli się na Clubhouse, żeby podzielić się szczegółami, na które nie starczyło czasu na antenie. To było tak, jakby nagle kilku prowadzących serwisów informacyjnych usiadło w jednym pokoju i zaczęło ze sobą rozmawiać o tym, jakie newsy właśnie przeczytali – mówi Jarosław Kuźniar, twórca Kuźniar Media i Voice House, były prezenter telewizyjny.
Do Clubhouse'u można dołączyć tylko po otrzymaniu zaproszenia od osoby, która jest już jego członkiem. Aplikacja działa wyłącznie na urządzeniach z systemem operacyjnym iOS.
– Użytkowników iPhone’ów jest zaledwie kilka proc., więc to może być jeden z powodów, dla których polscy dziennikarze nie wskoczyli do Clubhouse’a – mówi Vadim Makarenko, product manager w "Gazecie Wyborczej".
Makarenko wskazuje też, że polskojęzyczne audytorium Clubhouse nie jest jeszcze rozwinięte. – W Polsce pokój z 200 osobami już jest sporym osiągnięciem, a w takiej Rosji 500 osób to dopiero dobry początek. Jednak ta publika tam regularnie napływa i jeśli media prześpią ten moment, ich miejsce zajmą influencerzy. Dziennikarze ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Rosji dostrzegają możliwości Clubhouse’u. I chociaż są tam głównie obserwatorami, to robią to świadomie, bo skupiają się bardziej na podążaniu za swoimi rozmówcami i newsmakerami – zaznacza Makarenko.
fot. William Krause/ Unsplash
Jarosław Kuźniar przekonuje, że Clubhouse to dobre miejsce, aby zaprezentować redakcyjne treści. – Podobnie jak inne media społecznościowe, gromadzi publiczność, widzów, słuchaczy, czytelników, którzy przychodzą tam, bo są czegoś ciekawi. Dlatego nie lekceważyłbym żadnej szansy, którą dają nowe media, żeby w innym wydaniu, z inną treścią pokazać się i zachęcić do zapoznania się z rzeczami, które robię w redakcji – mówi Kuźniar.
Zgodnie z regulaminem aplikacja nie pozwala na prowadzenie kont korporacyjnych. – Jednak pierwsze próby obejścia tego już są. Np. social media manager radia Echo Moskwy założył na Clubhousie konto i stworzył pokój Echa Moskwy, gdzie dziennikarze prowadzą dyskusje. Ich audytorium waha się między 500 a tysiąc osób w zależności od tematu – zauważa Makarenko.
Nie wszyscy dostrzegają jednak potencjał aplikacji. – Nie wydaje mi się, że jest tam miejsce dla mediów. Tak samo, jak nie stanowią znaczącego elementu w stories na Instagramie, tutaj też będzie im trudno się wybić – mówi Rafał Agnieszczak, przedsiębiorca internetowy.
Pod znakiem zapytania stoi monetyzacja treści pojawiających się na Clubhousie. – Na razie widziałbym tam partnerskie umowy między redakcją a marką, która w ramach oferty płaci za dyskusję na Clubhousie – sugeruje Makarenko.
Clubhouse powstał w kwietniu 2020 roku. Jego twórcami są Paul Davison i Rohan Seth.
(BAE, 12.03.2021)