Waldemar Śliwczyński - Czytam, słucham, oglądam
Nigdy nie ciągnęło mnie do Polsatu, bo nadal kojarzy mi się z disco polo - mówi Waldemar Śliwczyński (fot. Damian Idzikowski)
Waldemar Śliwczyński jest redaktorem naczelnym „Wiadomości Wrzesińskich". Z czytelnikami "Press" podzielił się tym, co czyta, słucha i ogląda.
W przeciwieństwie do wielu osób, które wypowiadały się w tej rubryce, nie muszę i nie chcę wiedzieć zbyt wiele o całym kraju i świecie, bo do prowadzenia gazety lokalnej z newsów ogólnych wystarczają mi te najważniejsze. Czerpię je przede wszystkim z „Faktów" RMF FM, Tok FM oraz Onetu i Wyborcza.pl.
Nadal słucham Trójki, bo odpowiada mi muzyka, która tam leci. Serwisy informacyjne i publicystykę polityczną wyłączam, bo rządową propagandę omijam szerokim łukiem. Brakuje mi oczywiście w Trójce wielu świetnych nazwisk, które zmiotła dobra zmiana, z Wojciechem Mannem i Michałem Nogasiem na czele. Mimo wszystko da się czasem w Trójce znaleźć coś dobrego. Od niepamiętnych czasów słucham Jana Ptaszyna Wróblewskiego, bo fanem jazzu jestem od liceum. Ostatnio wznowiłem prenumeratę „Jazz Forum" Pawła Brodowskiego, gdzie najważniejszy jest dla mnie dział recenzji nowych płyt z kraju i ze świata – opiniom Michała Czachowskiego, Piotra Kałużnego, Barnaby Siegela i innych naprawdę można zaufać.
A kiedy już jesteśmy przy muzyce, to jestem uzależniony od iTunes, gdzie kupowanie płyt i pojedynczych utworów jest tak proste, że prościej się już nie da, oraz od Spotify, które ma niesamowite algorytmy podpowiadające: skoro słuchasz X, to spodoba ci się także Y. Trafność w moim przypadku 90 proc.
Telewizje informacyjne to w zasadzie tylko Grupa TVN, a konkretniej TVN 24 BiS. Pasmo wieczorne pełne interesujących informacji i komentarzy ogląda się jak dobrze wyreżyserowany film sensacyjny. Tempo jest zawrotne, a panie prowadzące piękne i profesjonalne. Panowie zresztą też. Nie lubię i nie rozumiem fenomenu „Szkła kontaktowego", zupełnie nie śmieszą mnie te „dowcipy", chociaż wolę już je od gierkowskiej propagandy telewizji publicznej i jej „W tyle wizji". Szkoda miejsca na rozwijanie tego wątku.
Mimo ciągłego rozwoju formy cyfrowej wszystkich mediów drukowanych nadal czytam gazety i pisma w papierze. Kupuję piątkową „Gazetę Wyborczą", chociaż jestem także prenumeratorem cyfrowym „GW". Dwa lata temu trafiłem na reporterski „Non Fiction" Doroty Gróyeckiej i... zakochałem się w tym piśmie! Świetna, radykalna formuła, staranny dobór materiałów, autorów, zero reklam, paluszki lizać.
Moją pasją jest fotografia, czego najbardziej znaną epifanią był artystyczny „Kwartalnik Fotografia", który wydawałem w latach 2000–2013. Dzisiaj nie ma już tego pisma, ale nadal interesują mnie wszelkie pisma artystyczne, które kupuję oczywiście w wersjach papierowych. Z polskich najwyżej stawiam wrocławski „Format" niezmordowanego Andrzeja Saja, który kocha fotografię i dlatego poświęca jej na swoich łamach wiele miejsca. Duże nadzieje pokładałem też w „Szumie" Adama Mazura, ale niestety nie ma już tego magazynu.
Dzięki znanemu grafikowi młodego pokolenia Tomkowi Wojciechowskiemu parę lat temu zacząłem śledzić amsterdamski płatny portal dziennikarski The Correspondent, który sporo pisze o trendach w światowych mediach. Szczególnie polecam Rolfa Dobellego, Jessego Frederika i Mauritsa Martijna. Ich świetne i bezkompromisowe artykuły na temat np. mitów reklamy w internecie czy reklamy telewizyjnej otwierają mi oczy.
Nigdy nie ciągnęło mnie do Polsatu, bo nadal kojarzy mi się z disco polo i od zawsze oglądam NC+ i Canal+ Sport. To, jak oni robią sport, jest klasą światową, a dowcipy sytuacyjne Andrzeja Twarowskiego kiedyś nawet spisywałem („Mertesacker rozpędza się jak MS Batory").
O mediach lokalnych wiem wszystko dzięki Stowarzyszeniu Gazet Lokalnych, które parę miesięcy temu założyło zamkniętą grupę dyskusyjną na Whats-Appie dla członków SGL. Codzienna wymiana doświadczeń – bezcenna: Słuchajcie, wymyśliłem taką jedynkę, co o niej myślicie? – zapytał niedawno Jurek Jurecki z „Tygodnika Podhalańskiego". Za chwilę miał już kilka opinii kolegów: – Ja bym wyszparował kobitkę, żeby pozbyć się ciężkiego, przygnębiającego czarnego tła – napisał jeden, a inny dorzucił: – Masz rację, będzie lepiej, ale ja bym jeszcze czubek głowy tej pani przesunął trochę w górę, żeby wchodziła na winietę. – Bardzo Wam dziękuję, jesteście kochani! – zakończył Jurek, nasz guru.
"Czytam, słucham, oglądam" - to stały cykl w magazynie "Press", w którym ludzie mediów opowiadają o swoich ulubionych autorach, tytułach, audycjach i programach. Główna zasada - nie mówimy o koleżankach i kolegach ze swojej redakcji.
Tekst ukazał się w magazynie "Press" (numer 05-06/2020).
(CP, 14.08.2020)