Pazerność+. Prawicowe telewizje faszyzują przekaz, by drenować kieszenie swoich odbiorców

Stacja telewizyjna braci Karnowskich – wPolsce24 – która ruszyła we wrześniu 2024 roku, zaczęła kopiować działania starszej siostry – Republiki (screen: YouTube/wPolsce24)
Prawicowe media drenują kieszenie swoich odbiorców, bo rzekomo są prześladowane. Kiedyś – przez sądy i ich wyroki, teraz – „totalitarną władzę”. Faszyzują przekaz, by osiągnąć miliony przychodów i umacniać związek widzów ze stacją.
Karol Gnat w porannej części programu TV Republika w pierwszej połowie lutego tego roku: – Najważniejsze dla tamtej strony jest, żeby domknął się układ. Bo jak się domknie, to oni chcą i tę Republikę… [wydaje z siebie świst i wykonuje ruchy rąk przypominające ścinanie – red.]. Dlatego ten wóz jest nam potrzebny (…). Tam, w tym tekście, jest zapisana piękna misja – to jest »nawóz transmisyjny«. Bo my chcemy państwu siać te informacje”.
Z żartu śmieją się siedzący obok Sławomir Jastrzębowski i widoczny w drugim oknie Michał Rachoń. Nie wiadomo, czy widzieli od dawna krążące po internecie memy z „wozem transmisyjnym” TV Republika. Na zdjęciach była... szambiarka.
OJCIEC
Prekursorem zbierania pieniędzy wśród odbiorców, zwłaszcza po prawej stronie, był o. Tadeusz Rydzyk. Zaczęło się w połowie lat 90., kiedy to o. Rydzyk zbierał na odbudowę Stoczni Gdańskiej. Bez zgody na urządzenie takiej zrzutki i bez żadnego rozliczenia się z niej. Według związkowców ze stoczni ani złotówka ze zbiórki nie trafiła tam, gdzie miała, a szacunkowo uzbierał wówczas astronomiczne 160 mln zł. Prokuratury też nie doprowadziły do jego rozliczenia. Tymczasem po zbiórce, od 1998 roku, imperium Rydzyka zaczęło puchnąć. Powstały: „Nasz Dziennik”, Akademia Kultury Społecznej i Medialnej oraz perła w koronie – Telewizja Trwam. W niej zbiórki stały się stałym elementem programu. Do teraz są na pierwszym miejscu na stronie WWW stacji.
Inne prawicowe media nauczyły się drenować kieszenie odbiorców. W 2012 roku serwis wPolityce.pl apelował o wsparcie finansowe, bo nie dostawał go tyle, co „parówkowe portale” ze strony spółek Skarbu Państwa. „Czy źli ludzie wygrają? Czy przerobią Polaków na ludzi bez tożsamości, wiary, tradycji? To zależy także od Państwa” – szantażu emocjonalnego używali bracia Karnowscy w portalu wPolityce.pl. Podgrzewali kanał, twierdząc, że media liberalno-lewicowe „zaostrzają kurs” wobec „polskości” i Kościoła katolickiego. Dlatego też czytelnicy mieli kupować w ich sklepie internetowym i wpłacać pieniądze na konto ich Stowarzyszenia Edukacji Medialnej i Społecznej im. Jana Liszewskiego.
W 2013 roku „Gazeta Polska” zbierała pieniądze od swoich czytelników na procesy sądowe, które rujnują „niezależne media”. Dwa lata później, tuż przed przejęciem władzy przez PiS w połowie 2015 roku, ponownie robili zbiórkę na publikację przeprosin po przegranym procesie. Redakcji Sakiewicza nie było stać na ich opłacenie – tak twierdzili. W „Gazecie Wyborczej” lub „Rzeczpospolitej” – tam powinny się ukazać według wyroku sądu – miały kosztować nawet 250 tys. zł.
SKROMNE, A ZŁOTE
Rządy PiS spowodowały, że do prawicowych mediów popłynęła nie tyle rzeka, ile Amazonka pieniędzy. To nie zmieniło ich zwyczajów w drenowaniu kieszeni swoich odbiorców.
Według wyliczeń Bianki Mikołajewskiej tylko do października 2023 roku (PiS rządził jeszcze do połowy grudnia, a w spółkach Skarbu Państwa – kilka miesięcy dłużej) inwestycje o. Tadeusza Rydzyka uzyskały od tzw. dobrej zmiany astronomiczne 380 mln zł. Nawet przy tak wielkich przychodach duchowny z zakonu, którego członkowie ślubują ubóstwo, wyciągał kolejne miliony od wiernych. W 2019 roku na pielgrzymce Radia Maryja w Częstochowie namawiał, by zrzucili się na wóz transmisyjny – skromne 5 mln zł. Jeszcze przed tym wydarzeniem nakłaniał, by pielgrzymi zabrali ze sobą koperty z datkami i te wrzucali do skrzynek. Rydzyk planował uzbierać w ten sposób 5 mln zł na Jasnej Górze w ciągu… dwóch dni.
W 2020 roku, gdy przyszła pandemia, Michał Karnowski z tygodnika „Sieci” apelował do czytelników o kupowanie PDF-ów ich tytułów. Nazywał ich spółkę „łupinką”, która „uparcie broni prawdy”. „Ciężką pracą, za skromne wynagrodzenia, robimy swoje” – przekonywał czytelników.
Dopiero roczny raport za 2020 rok dla Fratrii ujawnił, ile znaczy „skromne” dla braci Karnowskich – 7,1 mln czystego zysku. Z tego prawie wszystko trafiło na dywidendy dla udziałowców. Czyli do Grzegorza Biereckiego – senatora PiS – oraz braci Karnowskich. Według wyliczeń prof. Tadeusza Kowalskiego w tamtym czasie ok. 40 proc. przychodów Fratrii pochodziło ze spółek Skarbu Państwa, kontrolowanych przez nominatów PiS. W 2022 roku przychody Fratrii z SSP wzrosły do 37,6 mln zł (dane cennikowe, bez rabatów).
W 2023 roku, gdy upadek PiS był już możliwy i do przewidzenia, bracia Karnowscy zaapelowali do odbiorców o wsparcie finansowe poprzez zakup prenumerat tygodnika „Sieci” w formie elektronicznej. Dla siebie lub kogoś bliskiego. „To krytyczny rok. Dlatego prosimy o ten gest pomocy” – namawiał Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii. I wyliczał, że ta prośba to efekt „putinflacji”, kurczenia się sieci dystrybucji prasy oraz... niekorzystnych wyroków sądowych. „System III RP blokuje nas, gdzie tylko może, sądy wydają drakońskie, w sposób oczywisty polityczne wyroki, nakazują płacenie gigantycznych kar pod byle pretekstem” – ubolewał. Nieco wcześniej prawomocny wyrok nakazał jego bratu Jackowi zapłatę 50 tys. zł na WOŚP i przeproszenie autorów reportażu TVN „Polscy neonaziści”. To czytelnicy mieli więc opłacić kary za naruszanie prawa przez Karnowskich, choć ich spółka w ciągu trzech lat miała 15 mln zł zysku. Instytucje państwa podległe PiS w ciągu siedmiu lat rządów wykupiły w mediach Fratrii reklamy za 142 mln zł (ceny nominalne, bez rabatów). W połowie 2023 roku na social mediach szambo wybiło. Jacek Harłukowicz, dziennikarz śledczy Onetu, pisał wtedy o braciach Karnowskich: „żebracy z milionami w kieszeniach”.
POLSKA DOJNA
Żadnych skrupułów w wyciąganiu pieniędzy z kieszeni swoich widzów nie miała także TV Republika, mimo że do mediów Tomasza Sakiewicza też płynęły dziesiątki milionów złotych.
Według materiału „Republika propagandy” w cyklu „Czarno na białym” w TVN 24 tylko 13 spółek Skarbu Państwa w ciągu sześciu ostatnich lat przeznaczyło na reklamy w TV Republika i innych mediach Sakiewicza aż 110 mln zł. Z ministerstw, fundacji i innych instytucji podległych PiS media te dostały dodatkowe 40 mln zł. W sumie minimalnie 150 mln zł, z których sama TV Republika zgarnęła 35 mln zł.
Mimo to oficjalnie we wnioskach koncesyjnych w 2023 roku TV Republika deklarowała, że opłaty za MUX8 będzie regulowała też z wpłat od widzów. Tylko w 2024 roku z tego źródła stacja planowała uzyskanie 10,1 mln zł. To pułap możliwy do osiągnięcia, bo we wniosku koncesyjnym ujawniono, iż w ciągu pięciu miesięcy (od 19 grudnia 2023 do 20 maja 2024 roku) nadawca uzyskał niemal 6,5 mln zł od 51 tys. donatorów.
Tomasz Sakiewicz nie chciał powiedzieć Marcie Gordziewicz – autorce materiału w TVN 24 – co się stało ze 150 mln zł, które otrzymali. Twierdził, że TVN jest stacją z rosyjską propagandą, a z „ubekami” nie będzie rozmawiał.
W rozmowie z „Press” przyjął inną strategię – najpierw twierdził, że nie wie, ile pieniędzy zarobili, bo nie był we wszystkich radach nadzorczych. Potem już wiedział, bo uważał, że TVN 24 nie podał prawdy. Gdy zapytałem, czy wytoczą stacji z Wiertniczej o to proces, ponownie zmienił retorykę. Teraz 35 mln zł dla TV Republika to było za mało. – Byliśmy bardzo słabo traktowani – konkluduje.
***
To tylko fragment tekstu Krzysztofa Boczka. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy "Press": Haszczyński, konsekwentna Zetka, wspomnienia o Tymie i Pytlakowskim
Krzysztof Boczek
