Plusy specjalizacji
Od lewej: Rafał Zasuń, Dominik Jabłoński i Magdalena Skłodowska (fot. archiwum/Simona Supino "Press")
Duzi wydawcy zwalniają, a w tym czasie portale branżowe szukają dziennikarzy. Warunek – specjalizacja.
Magdalena Skłodowska na zmianę pracy zdecydowała się jesienią ub.r. Była wydawcą w portalu Tvn24bis.pl, ale gdy serwis poświęcony energetyce Wysokienapiecie.pl zaproponował jej pracę, nie wahała się długo.
– Zależało mi na pogodzeniu życia rodzinnego z zawodowym. W korporacji takiej jak TVN tych dwóch sfer pogodzić się w moim przypadku nie dało – wyjaśnia. Teraz sama organizuje sobie pracę. – Dzięki temu mam czas, żeby pojechać z dzieckiem na szkolną wycieczkę, pójść do kosmetyczki i na zebranie rodziców. To daje mi komfort, którego wcześniej nie miałam – mówi Skłodowska.
ZNAJOMI WSPÓLNIKÓW
Podczas gdy tradycyjne media dziennikarzy raczej zwalniają, branżowe portale internetowe stale ich poszukują. Jeśli branża, w której działają, jest silna, mogą się utrzymać, bo bez trudu znajdują czytelników, partnerów i reklamodawców.
Rafał Zasuń, wspólnik w portalu Wysokienapiecie.pl, sam stworzył sobie miejsce pracy. W 2012 roku w ramach zwolnień grupowych stracił pracę w dziale gospodarczym „Gazety Wyborczej”. W 2013 roku razem z Bartłomiejem Derskim, byłym dziennikarzem portalu o rynku energii Cire.pl, założył Wysokienapiecie.pl.
– Zapytałem kilka firm energetycznych, czy zgodziłyby się zostać naszymi partnerami. Chciały, bo okazało się, że im też brakuje specjalistycznych serwisów o tej tematyce – opowiada Zasuń.
Dziś jego portal notuje ok. 100 tys. odwiedzin w miesiącu. Z czasem zatrudnił specjalistę od marketingu i kilku dziennikarzy. Zasuń przyznaje, że chętnie zatrudniłby kolejnego dziennikarza, gdyby była to osoba o odpowiednich kompetencjach. Z tym jest jednak kłopot. – Dziennikarze z mainstreamu, którzy specjalizowali się w poszczególnych dziedzinach gospodarki, odchodzą do biznesu i zostają rzecznikami prasowymi. Nie wszyscy też potrafią wykazać się wiedzą konieczną do pracy w mediach branżowych, bo obecnie wymaga się od nich, by zajmowali się różnymi dziedzinami, zarówno giełdą, jak i transportem czy energetyką. Skutek jest taki, że na niczym nie znają się naprawdę dobrze – uważa Zasuń.
Dlatego Wysokienapiecie.pl szuka… energetyków z dobrym piórem, i jak zapewnia Zasuń, udaje się mu takich znaleźć.
PRACA CZY WOLNY CZAS
Jacek Uryniuk, wspólnik w portalu finansowym Cashless.pl, przyznaje, że już nie szuka dziennikarzy z mainstreamu znających się na branży. – Po naszych ogłoszeniach przychodziły osoby, które nic nie potrafiły, a nasze serwisy wymagają specjalistycznej wiedzy i umiejętności pisania analitycznych tekstów. Jedynym naszym dziennikarzem, który pracował wcześniej w tradycyjnych mediach, jest Piotr Wardziak, który jest jednak depeszowcem i analiz nie tworzy – mówi Uryniuk.
Gdy wiosną ub.r. Maciej Samcik odszedł z „Gazety Wyborczej”, wiedział już, że skupi się na swoim założonym dziewięć lat wcześniej blogu Subiektywnieofinansach.pl. Samcik opowiada: – Rozwinąłem, także za pośrednictwem mediów społecznościowych, działalność interwencyjną na rzecz czytelników do tego stopnia, że to było już nie do pogodzenia z pracą w „Gazecie Wyborczej”.
Nie bez znaczenia było też to, że „Wyborcza” postawiła w internecie na płatne abonamenty, co rodziło problemy z podziałem ról na dziennikarza i blogera. Treści internetowe powstające na rzecz gazety, za które czytelnicy płacą, dość często były zbliżone tematycznie do tych, które można było czytać na Subiektywnieofinansach.pl za darmo: – Byłoby trudno tak rozdzielić te dwie działalności, by przynajmniej jedna z trzech stron – „Wyborcza”, jej i moi czytelnicy albo ja sam – nie czuła się w sposób uzasadniony poszkodowana – tłumaczy Samcik. Uznał, że będzie mógł utrzymać się z bloga, nawet jeśli zatrudni dodatkowe osoby. Pracę zaproponował dziennikarzom „GW” Maciejowi Bednarkowi i Ireneuszowi Sudakowi.
Subiektywnieofinansach.pl, który jest dziś już właściwie małym portalem, nie zarabia na reklamach. – Utrzymujemy się z akcji edukacyjnych. Jeśli jakaś firma chce pokazać swoją markę naszym czytelnikom, to umawiamy się na cykl tekstów, w których zamieszczamy link do oferty partnera. Jednak sam artykuł nie różni się niczym od normalnego materiału dziennikarskiego – podkreśla Samcik. Jest natomiast specjalnie oznaczony jako powstały w wyniku akcji edukacyjnej mającej również kontekst komercyjny. Współpracujemy w ten sposób tylko średnio- lub długoterminowo, nie można u nas „kupić” jednorazowej współpracy – mówi Samcik.
WYSTARCZY GŁUPI BŁĄD
Dominik Jabłoński, właściciel portalu Drewno.pl, z wykształcenia technolog drewna 20 lat temu założył swój portal. Przez długi czas strona na siebie nie zarabiała, bo mało było reklam w internecie. Dla Jabłońskiego było to po prostu hobby. Teraz na nim trochę zarabia, jednak nie na samych tekstach. Drewno.pl ma też sklep z literaturą fachową, środkami chemicznymi i narzędziami.
W redakcji portalu pracuje pięć osób (razem z właścicielem i jego żoną). Poza pisaniem do portalu mają też inne obowiązki – pracują w sklepie internetowym, pozyskują reklamy, montują dla portalu filmy wideo i organizują szkolenia branżowe. Żadne z nich wcześniej nie pracowało w mediach. Teraz Dominik Jabłoński szuka osób, które pisałyby w jego portalu, więc ogłasza się w portalach branżowych. – Trudno jest znaleźć osoby o specjalistycznej wiedzy. Wystarczy głupi błąd, żeby wytknęli nas palcami, zwłaszcza że wszyscy się znamy i spotykamy na targach – mówi. Na razie nikogo jeszcze nie znalazł. – Zgłaszają się osoby z doświadczeniem dziennikarskim, które nie mają pojęcia o branży, i takie, które nie mają nic wspólnego z dziennikarstwem. Zgłosiło się 15 osób, niektóre z nich poproszę o napisanie próbnego tekstu – stwierdza Jabłoński.
NAUCZYĆ SIĘ BRANŻY
Luiza Jakubiak, redaktor naczelna portalu Rynekaptek.pl, nie ma wykształcenia farmaceutycznego. Wcześniej, w pierwszej połowie lat 2000, pracowała w dziale zagranicznym „Rzeczpospolitej”. Kiedy trafiła więc z ogłoszenia w gazecie medycznej do magazynu „Rynek Zdrowia” (Grupa PTWP SA, wydawca wielu magazynów i portali branżowych w tym portalu Rynekaptek.pl), o rynku medycznym i farmaceutycznym nie miała pojęcia. Nie przestraszyła się jednak. – Na początku musiałam poświęcić wiele czasu na poznanie rynku, ale to było ciekawe doświadczenie – mówi Jakubiak. Po dwóch latach z „Rynku Zdrowia” przeszła do portalu Rynekaptek.pl.
Piotr Wardziak z portalu Cashless.pl przez wiele lat był dziennikarzem ekonomicznym Radia PiN i komentatorem Polsat News i Superstacji. Był też wydawcą w portalu Polsatnews.pl, współpracował z Polskim Radiem i z „Gazetą Giełdy Parkiet”. Zajmował się m.in. płatnościami bezgotówkowymi i bankami. Tematyka Cashless.pl nie była mu więc obca. – W portalu branżowym ważne są dla dziennikarza dwie rzeczy. Po pierwsze, czyste rzemiosło – umiejętność pisania, czyli tzw. dobre pióro, a po drugie – znajomość tematyki danej branży. Z pierwszym nie miałem problemów, z drugim trochę musiałem się nauczyć tej branżowej specyfiki, choć tylko częściowo, bo wcześniej zajmowałem się zagadnieniami związanymi z bankowością, fintechami, nowymi technologiami czy finansami osobistymi i to wszystko przydało mi się w pracy w Cashless.pl. Pewnie nie zdecydowałbym się na pracę w portalu poświęconym na przykład ogrodnictwu albo nurkowaniu, bo kompletnie się na tym nie znam – mówi Wardziak.
Magdalena Skłodowska z portalu Wysokienapiecie.pl nie miała obaw przed zadaniami, które stawiał przed nią branżowy portal. – Przed Tvn24bis.pl przez ponad 10 lat pisałam w „Rzeczpospolitej” o ekologii i energetyce. Mam na ten temat dużą wiedzę, dlatego też dostałam ofertę pracy w portalu – mówi.
POZYCJA EKSPERTA
Maciej Szopa jest dziś dziennikarzem portalu Defence24pl. W latach 2008–2010 pracował w tygodniku „Wprost” i w portalu Wprost24.pl, a potem przez kilka lat w miesięcznikach branżowych poświęconych technice wojskowej. Szopa uważa, że praca w mediach mainstreamowych przyniosła mu tylko jedną korzyść – potencjalni pracodawcy bardziej zwracają uwagę na to, że był dziennikarzem „Wprost”, niż na to, że o wiele dłużej pracował w tytułach branżowych.
W portalach branżowych widzi same plusy. – Media mainstreamowe wymagają od dziennikarza, by napisał na każdy temat, a nie może on znać się na wszystkim, więc za każdym razem startuje z pozycji dyletanta. W mediach branżowych można wyrobić sobie pozycję eksperta – mówi Szopa.
Dziennikarz branżowy ma silniejszą pozycję wobec wydawcy: – Pracodawca branżowy nie może sobie pozwolić na to, by powiedzieć dziennikarzowi: „Na twoje miejsce jest 50 takich jak ty”, bo w branży pracuje niewiele osób – wyjaśnia.
Inną zaletą pracy w portalu branżowym jest, jego zdaniem, to, że dobrze zna ludzi, z którymi rozmawia. Od osób, które cię znają, łatwiej uzyskać informacje niż od obcych. Szopa rzadko pracuje więcej niż osiem godzin dziennie. Weekendy ma zwykle wolne. – Nie muszę spędzać dużo czasu nad tekstami, bo mam dobrą wydajność pracy. Zresztą w naszym portalu nie ma szalonej pogoni za newsem, bardziej liczy się rzetelna analiza. Najważniejsze jest jednak to, że robię to, co lubię – mówi Szopa. – Dodatkowy plus jest taki, że można pojeździć po świecie. Właśnie jadę na targi lotnicze do Paryża – dodaje.
W Defence24.pl dziennikarze z Warszawy pracują w redakcji, a z innych miast – zdalnie w domach. Portal nie ma korekty, więc dziennikarze sprawdzają teksty sobie nawzajem.
Piotr Wardziak z Cashless.pl też jest zadowolony. Praca w portalu nie ma jego zdaniem wielu wad: – Pewnym minusem może być brak etatu, ale trudno mieć o to pretensję, bo tak jest dziś przecież w większości redakcji. Jakąś niedogodnością jest też praca z domu i brak interakcji z zespołem. Ale to już kwestia przyzwyczajenia.
Luiza Jakubiak w portalu Rynekaptek.pl pracuje na etacie, co jest dla niej dużą zaletą. – W „Rzeczpospolitej” nie miałam etatu, tylko wierszówkę. Żeby więcej zarobić, musiałam więcej pisać. Podczas wakacji zarabiałam znacznie mniej, bo było mniej tematów do zrobienia. Teraz czuję się znacznie stabilniej i bezpieczniej – wyjaśnia.
Nie musi też codziennie zgłaszać tematów i pojawiać się na kolegiach. Zebrania wspólnie z „Rynkiem Zdrowia” są tylko raz w tygodniu .
TROCHĘ BRAK SZALEŃSTWA
Magdalenie Skłodowskiej z portalu Wysokienapiecie.pl podoba się, że ma wreszcie czas na przygotowanie pogłębionych, analitycznych tekstów. – W Tvn24bis.pl trwała nieustanna mobilizacja i liczyły się tematy, które pociągały masy. Tu mam ten komfort, że piszę teksty pogłębione, specjalistyczne, na które w ogólnotematycznych portalach z reguły nie ma miejsca – mówi.
Skłodowska ma też czas, żeby pójść na konferencję, po której nic do portalu nie napisze, ale dowie się nowych rzeczy, które przydadzą jej się w przyszłości.
W portalu Wysokienapiecie.pl trochę brakuje jej miejsca na krótkie informacje. Pewną uciążliwością jest też to, że sama często musi dokładnie sprawdzać swoje teksty. – W Tvn24bis.pl były ustalone standardy dotyczące tematyki, tytułów, sprawdzania informacji, słowem system kontroli tekstów był wielostopniowy. W portalu Wysokienapiecie.pl sami musimy być swoimi strażnikami i narzucić sobie wysokie standardy – mówi Skłodowska.
Gdy Maciej Bednarek, dziś w Subiektywnieofinansach.pl, jako dziennikarz „GW” dostał od Macieja Samcika propozycję pracy, uznał, że pora na zmianę w życiu zawodowym. – Dział gospodarki w „Gazecie Wyborczej” kurczył się, było więcej obowiązków i musiałem pisać o rzeczach, na których nie znałem się tak dobrze jak na finansach. Chciałem pisać o tym, na czym się znam – mówi Bednarek. Uważa, że jego obecna praca ma więcej zalet niż wad, ale dostrzega w niej też minusy: – Przestawienie się z pracy w redakcji na pracę w domu jest trudne. Trzeba rozplanować sobie dzień i umieć oddzielić pracę od czasu wolnego.
Plusów jest jednak więcej: – Nie muszę stawiać się na kolegiach i mogę skupić się na interesującym mnie wycinku rynku. Czasem brakuje mi jednak redakcyjnego młyna, szaleństwa przed deadline’em – przyznaje Bednarek.
Pieniądze? – Zarabiam nie mniej niż w „Wyborczej”, a czasem więcej, bo w portalu działa program motywacyjny – mówi Bednarek.
Mariusz Piotrowski, dziennikarz portalu Fly4free.pl, z propozycjami tanich lotów, podobnie jak Bednarek, pracował wcześniej w „Gazecie Wyborczej”, ostatnio w ogólnopolskiej centrali „GW”, gdzie pisał o transporcie. – W 2015 roku papierowe media były w kryzysie, a ja czułem potrzebę zmiany. I wtedy dostałem propozycję pracy we Fly4free.pl. Przyjąłem ją z uwagi na większą elastyczność oraz atrakcyjne wynagrodzenie – mówi.
Portal wymaga jednak od niego większej samodyscypliny niż „Gazeta Wyborcza”. Muszę być dyspozycyjny przez cały czas, trzymać rękę na pulsie i błyskawicznie reagować na to, co dzieje się w branży. Nigdzie nie ruszam się bez laptopa – mówi Piotrowski.
Charakter pracy jest nielimitowany – zdarza się, że nie zajmuje więcej niż osiem godzin dziennie, ale czasem trwa znacznie dłużej. Oprócz pisania tekstów do portalu w weekendy redaguje teksty, co zajmuje mu od jednej do dwóch godzin w soboty i niedziele.
Piotrowski prowadzi właśnie rekrutację do portalu Fly4free.pl: – Są ciekawi kandydaci, ale trudno znaleźć osoby ze specjalistyczną wiedzą. Zwracamy się więc do osób młodych, które potrafią dobrze pisać i które będziemy mogli nauczyć branży lotniczo-turystycznej.
Luiza Jakubiak nie chce mówić o zarobkach. Za to Maciej Szopa nie ukrywa, że jest zadowolony z wynagrodzenia w Defence24.pl. Jednak nie powie, ile zarabia. – Moje wynagrodzenie jest wyższe niż średnia zarobków dziennikarzy w kraju – mówi tylko.
Magdalena Skłodowska z portalu Wysokienapiecie.pl zdradza, że jej obecne zarobki są porównywalne z wynagrodzeniem, które otrzymywała w Tvn24bis.pl: – Nie są to kokosy, ale nie zarabiam mniej. Za to mniej niż w Tvn24bis.pl pracuję.
Piotr Wardziak nie ukrywa, że o jego przejściu do portalu zadecydowały pieniądze: – Cashless.pl płaci lepiej niż Polsat News czy Polskie Radio – przyznaje.
Magdalena Skłodowska: – Zawsze miałam dylemat, czy jako dziennikarka powinnam pełnić funkcję społeczno-informacyjną czy też wyspecjalizować się w jakiejś branży. Dziś myślę, że warto było pogłębiać swoją wiedzę i zostać specjalistą.
Tekst ukazał się w magazynie "Press" nr 07-08/2019
Małgorzata Wyszyńska