Dział: INTERNET

Dodano: Wrzesień 21, 2018

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Ksiądz Jacek Stryczek próbował zablokować tekst Onetu

Tekst „Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce” ukazał się w czwartek w Onecie (screen: Onet.pl)

Kierujący Stowarzyszeniem Wiosna ks. Jacek Stryczek i jego dyrektor kreatywny Jakub Marczyński wysyłali do redakcji Onetu e-maile z groźbami i apelami o zaprzestanie prac nad tekstem o mobbingu w stowarzyszeniu organizującym akcję Szlachetna Paczka.

Gdy ks. Jacek Stryczek dowiedział się wiosną, że Onet pracuje nad tekstem o mobbingu w jego stowarzyszeniu, napisał do redakcji e-mail: "Możecie mieć okazję lepiej wczuć się w sytuację, w której nas postawiliście. Ponieważ informacja o tym, że szukacie haka na mnie i Paczkę »chodzi po mieście«, zaczęli się do nas zgłaszać byli pracownicy Onet, z informacją, że chętnie nam opowiedzą, jak pracuje się w tej firmie. Nie będę cytował, co słyszymy. My też jesteśmy medium".

Tekst się jednak ukazał. W opublikowanym w czwartek w Onecie materiale „Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce” jego autor Janusz Schwertner opisuje m.in. poniżanie przez ks. Stryczka pracowników stowarzyszenia i stosowanie wobec nich mobbingu.

Schwertner tematem zajął się pod koniec marca po otrzymaniu anonimowego listu od dwóch osób, które informowały, że ksiądz Stryczek stosuje techniki mobbingowe wobec pracowników stowarzyszenia. - Moi informatorzy już wcześniej próbowali zainteresować tematem inne redakcje. Nikt jednak nie zdecydował się przeprowadzić dziennikarskiego śledztwa - mówi Janusz Schwertner.

- Nie chciałem uderzać w ideę Szlachetnej Paczki. Zdawałem sobie też sprawę, jak trudna do udokumentowania jest każda historia dotycząca mobbingu. Poza tym wszystkie rozmowy z informatorami były bardzo trudne, bo spotykałem się z ludźmi czasem w bardzo trudnym stanie, którzy z drżącymi rękami opowiadali o swoich przeżyciach. Po tych rozmowach wiedziałem też, że nie będzie mi łatwo opisać mechanizm niszczenia ludzi oraz jego konsekwencje - mówi Schwertner.

Po kilku tygodniach o pracach nad tekstem dowiedział się ks. Stryczek i władze Stowarzyszenia Wiosna. - Obdzwaniano moich informatorów i namawiano ich, aby publikowali filmiki lub posty na Facebooku wyrażające solidarność z księdzem Stryczkiem. Oczywiste było, że ci, którzy się na to nie zgodzą, będą podejrzani, że rozmawiają ze mną. Jednak prawie nikt nie chciał współpracować z księdzem - opowiada Schwertner.

Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu, w czwartkowym wydaniu programu „Onet Rano” powiedział, że pierwszy raz spotkał się z taką formą nacisku na redakcję, jaką zastosowały władze stowarzyszenia. Wiosną do redakcji Onetu zaczęły bowiem napływać e-maile, w których znajdowały się groźby, apele o zaprzestanie przygotowywania materiału, straszono też sądem.

- Pojawiły się sugestie, że powstanie artykuł o rzekomych nieprawidłowościach w Onecie, kokainie na naszych imprezach firmowych. Rozumiem, że oferowano nam układ, oparty na groźbie: my robimy coś złego, wy robicie coś złego, więc się dogadajmy i nie piszmy nic o sobie nawzajem - mówi "Presserwisowi" Schwertner.

W trakcie powstawania tekstu władze stowarzyszenia zarzucały też Onetowi, że nikt z redakcji z nimi nie rozmawia. - Zgodnie ze sztuką dziennikarską najpierw chciałem zgłębić temat. Gdy już zgłosiłem się do księdza Stryczka, to dwukrotnie odmówił mi rozmowy. Mieliśmy zagwozdkę, bo chyba chciał, abyśmy wypuścili tekst bez jego wersji obrony, co było dla nas nie do przyjęcia. Wynajął nawet specjalistów od PR, którzy w końcu namówili go, aby ze mną porozmawiał. Po spisaniu ponad trzygodzinnej rozmowy wysłałem ją księdzu do autoryzacji. Zarzucił mi, że została zmanipulowana. Odpowiedziałem, że może w ramach autoryzacji w pełni wyjaśnić swoje wątpliwości. Po czterech dniach otrzymałem tekst rozmowy napisany zupełnie od nowa, który zdecydowaliśmy się opublikować obok głównego materiału - wyjaśnia Schwertner, który zapewnia, że dysponuje nagraniami nie tylko rozmowy z księdzem, ale też wszystkim pozostałymi osobami, z którymi rozmawiał w trakcie pracy nad tekstem.

Po publikacji tekstu w Onecie władze Stowarzyszenia Wiosna wydały oświadczenie: "Jest nam bardzo przykro, że dla osób wypowiadających się w tekście, praca w Wiośnie była trudnym doświadczeniem. Przykro nam również, że artykuł przedstawia wyłącznie opinie osób, które pracę w Wiośnie zapamiętały w ten sposób. Wśród opisanych sytuacji były takie, które nie miały miejsca lub ich przebieg był inny, niż zostało to przedstawione. Informowaliśmy o tym autora tekstu, niestety nie zdecydował się na przedstawienie naszej perspektywy”.

W piątek ks. Stryczek zrezygnował z funkcji prezesa Stowarzyszenia Wiosna. Dzień wcześniej oddał się do dyspozycji zarządu. W oświadczeniu podkreślił, że nie zgadza się z zarzutami Onetu i uważa tekst za "jednostronny, emocjonalny, a przez to nieprawdziwy". 

(PAZ, 21.09.2018)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.