Wydanie: PRESS 03/2008
Ranking
Większość sensacyjnych doniesień w naszych mediach żyje najwyżej 24 godziny. Potem albo wszyscy o nich zapominają, albo okazuje się, że informacje nie do końca były sprawdzone, więc trzeba o nich jak najszybciej zapomnieć i zastąpić je nowymi. Gdyby prześledzić doniesienia medialne sprzed kilku lat, okazałoby się, jak niewiele jest tych, które przetrwały próbę czasu. Specyfika mojej pracy pozwala mi nabrać dystansu do informacji. Widz japoński – a on jest moim odbiorcą – nie interesuje się kłótniami w polskim parlamencie albo kolejnym spięciem między Pałacem Prezydenckim a premierem. Jest zainteresowany sprawami wykraczającymi ponad jednodniową aktualność. Zaczynam od „Gazety Wyborczej”, do której kiedyś miałem duży sentyment. Gdy zauważyłem, że po obraniu jej z dodatków i reklam do czytania pozostaje zaledwie osiem kartek, stwierdziłem, że szkoda czasu na staranną lekturę. Zazwyczaj zaglądam na pierwszą, drugą, trzecią, a czasami czwartą i piątą stronę. Zdarza mi się zatrzymać przy artykule Dominiki Wielowieyskiej, natomiast starannie omijam Pawła Wrońskiego, żeby nie przyczepiła się do mnie jego zręczna, często jednostronna argumentacja. Potem zazwyczaj biorę „Dziennik” – porównuję pierwszą stronę z doniesieniami „Wyborczej” i szukam felietonu Michała Karnowskiego. Ten autor najczęściej mnie nie zawodzi, choć wyraźnie miewa dobre i złe dni. Na dłużej zatrzymuję się przy „Rzeczpospolitej”. Do dziś nie mogę odżałować, że zmieniła format. Lubiłem tę wielką płachtę, przysłaniającą pół śniadania. W „Rzepie” jest co czytać i choć poziom artykułów jest często nierówny (dotyczy to zwłaszcza autorów gościnnych), zdarzają się ciekawe i wartościowe, które są nie tylko interpretacją faktów, ale też obszernym ich wyjaśnieniem. Szczególnie lubię „Plus-Minus” w wydaniu sobotnio-niedzielnym. W mojej opinii największym mankamentem prasy polskiej jest słaby poziom felietonów. W Japonii każdy wytrawny czytelnik zaczyna lekturę gazety od trzeciej strony, gdzie na czołowym miejscu zawsze znajduje się felieton redakcyjny. W naszej prasie są one najczęściej komentarzem do wydarzeń, które jutro będą przebrzmiałe. Najgorszą rzeczą dla felietonu jest konkurencja. Celuje w tym „Rzeczpospolita”, dając czasami na jednej stronie trzech autorów. Czy to zachęta do współzawodnictwa? Niestety, wyzwanie to podejmują skądinąd przyzwoite pióra, zatem ścigają się nawzajem Joanna Lichocka, Piotr Semka, Igor Janke i Bronisław Wildstein. W tej dziedzinie nie wychodzi to na dobre ani autorom, ani samej gazecie. Według dawnej, mam nadzieję nie do końca zapomnianej sztuki, felieton wnosi nową wartość, która ma znaczenie ponadczasowe. O tym zapomnieli już dawno zarówno autorzy, jak i redaktorzy większości gazet. Rano słucham radia – również z obowiązku. Najczęściej ograniczam się do Tok FM, choć przyznam, że wiele komentarzy mnie irytuje. Coraz trudniej znoszę kłótnie radiowe, skupiające się na doniesieniach z pierwszych stron gazet. Dla przyjemności czasami słucham Programu I Polskiego Radia, bo ogłuszony muzyką natarczywie atakującą z innych stacji z upragnieniem szukam słowa. Jedynka to zapewnia, i to w bardzo eleganckim wydaniu. Dziękuję również Krzysztofowi Skowrońskiemu za przywrócenie mi wiary w Trójkę i nową „Powtórkę z rozrywki” – pomysł z udziałem Marii Czubaszek znakomity. Telewizyjne serwisy informacyjne oglądam po kolei na wszystkich kanałach. Po odejściu Tomasza Lisa „Wydarzenia” Polsatu niewiele straciły, ale odczuwa się już potrzebę zmian. „Fakty” TVN-u są robione w sposób najbardziej profesjonalny, co lubię, ale również najbardziej komercyjny, a to sprawia, że forma często przerasta treść informacji. Czasami reporterzy chcą przedobrzyć i dają na koniec dwie puenty. Ciekawe po co? Czy dwa razy powiedziane lepiej dociera do widza? Talk-show śmiertelnie mnie nudzą, ponieważ nie wnoszą absolutnie nic do naszej wiedzy o świecie polityki. Nawet „Teraz my!”, moim zdaniem najlepszy, za bardzo goni za tanią popularnością. W każdym z programów główni animatorzy polskiej sceny politycznej przychodzą z opracowanymi wcześniej tekstami i nawet zapytani o pogodę, gotowi są rozpocząć od wyjaśnienia świeżej wypowiedzi swojego wodza partyjnego. Ich widok i zachowanie mogą tylko ostatecznie zniechęcić do poważnej analizy tego, co mają do powiedzenia. Moje media „Rzeczpospolita” i „Polityka” Za najlepiej wyważone proporcje między informacją a komentarzem Tok FM Za poruszanie trudnych tematów społecznych, które na antenie innych stacji nie istnieją lub goszczą rzadko Jacek Wan jest korespondentem japońskiej telewizji Nippon Television
...
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter