Fundacja Panoptykon żąda od firm telekomunikacyjnych usunięcia billingów i większej kontroli służb

Co roku po dane telekomunikacyjne policja i służby sięgają ok. 1,8 mln razy (screen: Facebook.com/Panoptykon)
Członkowie Fundacji Panoptykon oraz zajmujący się prawem antydyskryminacyjnym adwokat zażądali od firm telekomunikacyjnych usunięcia ich billingów oraz danych o lokalizacji. Działania są częścią szerszej walki o większą kontrolę nad działaniami służb działających w imieniu kraju.
Te dwie sprawy się łączą, bo firmy mają obowiązek przekazywania na wniosek służb danych telekomunikacyjnych dotyczących swoich abonentów. Fundacja Panoptykon od lat alarmuje, że w Polsce nie ma skutecznej kontroli sądowej nad tym procederem.
Czytaj też: Politycy PiS zawiadamiają prokuratury, bo nie podoba się im to, co ujawnia Czuchnowski
Wojciech Klicki, prawnik z tej fundacji, tłumaczy w rozmowie z "Presserwisem":
– Co pół roku służby, a w przypadku policji – konkretnie komendy wojewódzkie – składają do właściwych sądów okręgowych sprawozdania o uzyskiwaniu danych telekomunikacyjnych. Są to wielostronicowe tabele w Excelu, w sprawie których sąd rzadko zadaje dodatkowe pytania i prosi o więcej szczegółów dotyczących konkretnego przypadku sięgania po billingi. W praktyce więc wszystkie sprawozdania służb są uznawane za prawidłowe – ocenia Wojciech Klicki.
Prawnik jest jedną z czterech osób, które do największych firm telekomunikacyjnych w Polsce – Plus, Play, Orange i T-Mobile – złożyły wnioski o usunięcie ich danych. Wśród wnioskujących oprócz Klickiego są Katarzyna Szymielewicz i Dominika Chachuła z Fundacji Panoptykon oraz adwokat Artur Kula, zajmujący się prawami osób LGBTI+ i prawem antydyskryminacyjnym. Aktywiści we wniosku do firm telekomunikacyjnych sięgnęli po art. 17 RODO, argumentując, że przechowywanie danych na ich temat jest niezgodne z prawem. W przypadku odmowy aktywiści zapowiadają złożenie skargi do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Czytaj też: Wydawcy apelują w liście otwartym o opodatkowanie big techów. "Postulat bez szans"
Jak tłumaczy Wojciech Klicki, Fundacja sięgnęła po ten manewr, by w ostateczności doprowadzić do orzeczenia TSUE, które nie tylko stwierdzi naruszenie przez Polskę Karty Praw Podstawowych i art. 15 dyrektywy e-privacy, ale też wymusi zmianę krajowych regulacji.
To podobne modus operandi, które doprowadziło do zeszłorocznego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Trybunał orzekł wówczas, że brak efektywnej kontroli nad działaniami polskich służb narusza Europejską konwencję praw człowieka, a konkretnie prawo obywateli do prywatności. Wyrok zapadł w związku ze skargę złożoną w 2017 roku przez aktywistów z Fundacji Panoptykon, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz adwokata Mikołaja Pietrzaka. Skarżący twierdzili, że brak wystarczającej kontroli państwa nad działaniami służb narusza ich prawa jako obywateli. W reakcji na wyrok ETPC ministrowie Adam Bodnar i Tomasz Siemoniak zadeklarowali, że są otwarci na konsultacje ze "środowiskiem naukowym oraz pozarządowym" w celu zmiany przepisów.
Wojciech Klicki przekonuje, że obowiązek przechowywania danych przez firmy telekomunikacyjne, m.in. na potrzeby służb, uderza w dziennikarzy, którym w takiej sytuacji trudniej chronić swoich informatorów.
Czytaj też: Program Puszcza.tv w prokuraturze. Fundacja Sakiewicza dostała miliony zł
Klicki przypomina sprawę byłego dziennikarza "Gazety Wyborczej" Bogdana Wróblewskiego, który przez przypadek dowiedział się, że CBA pobierało jego dane telekomunikacyjne od operatora. W 2011 roku Wróblewski pozwał CBA o naruszenie dóbr osobistych. Jak donosił serwis Prawo.pl, w trakcie postępowania dziennikarz zeznał, że CBA chciało bezprawnie ustalać dane jego informatorów, chronione przez prawo. Ostatecznie w tej długiej batalii Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że pobieranie billingów głęboko narusza prywatność, więc nie może być nieograniczonym prawem służb. Na podstawie prawomocnego wyroku z 2013 roku CBA musiało dziennikarza publicznie przeprosić.
Jak podaje Fundacja Panoptykon, ze sprawozdań składanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że co roku po dane telekomunikacyjne policja i służby sięgają ok. 1,8 mln razy. Nie wiadomo, jaką część tej liczby stanowią dane abonenckie – tej informacji ministerstwo nie musi przedstawiać przed Sejmem i Senatem.
Czytaj też: Pazerność+. Prawicowe telewizje faszyzują przekaz, by drenować kieszenie swoich odbiorców
(MZD, 24.03.2025)
