Trump groził redakcjom śledczymi. Reporterzy bez Granic apelują, by się opamiętał
Wyliczenia Reporterów bez Granic dotyczą okresu od 1 września do 24 października (screen: X.com/RSF in English)
Reporterzy bez Granic (RSF) apelują do Trumpa, by zaprzestał nagonki na media. W końcówce kampanii wyborczej co najmniej 108 razy atakował je w swoich wystąpieniach, a nawet groził nasłaniem śledczych w przypadku powrotu do władzy – tak wynika z analizy RSF.
Wyliczenia dotyczą okresu od 1 września do 24 października, nie uwzględniając postów w mediach społecznościowych oraz wypowiedzi innych osób powiązanych z kampanią Trumpa.
Donald Trump walczy z mediami
W tym czasie przyszły amerykański prezydent elekt co najmniej 15 razy wezwał Federalną Komisję Łączności do odebrania koncesji stacjom telewizyjnym, których działania mu się nie spodobały. Na przykład po tym, jak podczas wrześniowej debaty prezydenckiej prowadzący ABC News David Muir i Linsey Davis prostowali jego wypowiedzi – oskarżył ich o stronniczość. Sugerował, że regulatorzy powinni odebrać ABC News licencję "za to co zrobiła".
Czytaj też: Trump pozywa CBS za wywiad Kamali Harris. Domaga się 10 mld dol.
Innym razem groził na swojej platformie Truth Social, że w przypadku powrotu do władzy zleci wszczęcie śledztwa w sprawie Comcast, właściciela NBC News oraz stacji MSNBC znanej z przychylnej optyki wobec Demokratów. "Oni prawie wszyscy są nieszczerzy i skorumpowani, ale Comcast, ze stronniczą i złośliwą narracją NBC News, a w szczególności MSNBC (…) powinny być poddane śledztwu ze względu na działania zmierzające ku zdradzie kraju" – pisał Trump 25 września na Truth Social.
Polityk jeszcze jako kandydat w wyścigu o Biały Dom pozwał stację CBS, zarzucając jej zmanipulowanie wywiadu, którego Kamala Harris udzieliła w październiku programowi "60 Minutes". Poszło o jeden z klipów, w którym zawarto dłuższą odpowiedź Harris na pytanie o konflikt na Bliskim Wschodzie. Trump zarzucił kanałowi, że zrobił to celowo, by pomóc kandydatce Demokratów i "wprowadzić w błąd opinię publiczną". Republikanin wypisywał potem na Truth Social, iż CBS powinno stracić licencję.
Wreszcie wytoczył działa wobec dziennika "The Washington Post". Na finiszu kampanii złożył skargę do Federalnej Komisji Wyborczej, sugerując, że dziennik wspierał Harris poprzez zakup reklam w social mediach, promujących artykuły stawiające go w złym świetle. Trump powołał się przy tym na doniesienia serwisu Semafor, który twierdził, że do rzekomych działań doszło po tym, jak waszyngtoński dziennik nie poparł Harris w wyborach i zaczął tracić subskrybentów.
RSF: "Apelujemy do Trumpa"
Clayton Weimers, dyrektor waszyngtońskiego biura Reporterów bez Granic, w obliczu drugiej prezydentury przypomina: "Atakowanie prasy jest atakiem na prawo obywateli do informacji. Nowa administracja Trumpa może i musi zmienić swój stosunek do mediów oraz powinna podjąć konkretne działania, by chronić dziennikarzy oraz stworzyć środowisko sprzyjające pluralizmowi mediów" – napisał w specjalnym oświadczeniu.
Czytaj też: Media ogłosiły historyczny powrót Donalda Trumpa i już się boją konsekwencji
Według analizy RSF, pierwszym pozytywnym krokiem, jaki mógłby wykonać Trump w stronę mediów, byłoby zaangażowanie się jego administracji w uwolnienie amerykańskich dziennikarzy więzionych za granicą. Chodzi o byłego reportera Rezę Velizadeha, według doniesień przetrzymywanego w Iranie oraz Austina Tice’a, który według amerykańskich władz więziony jest od 12 lat przez syryjski reżim. Do jego uwolnienia w sierpniu tego roku nawoływał obecny prezydent Joe Biden.
Reporterzy bez Granic przypominają także obietnice Trumpa, że w przypadku zwycięstwa będzie naciskał na chińskie władze, by wypuściły z więzienia prodemokratycznego hongkońskiego magnata prasowego Jimmy'ego Laia.
"Apelujemy do Trumpa, by dotrzymał swoich obietnic" – czytamy w oświadczeniu RSF.
Czytaj też: Niedoszacowanie Donalda Trumpa w sondażach będzie miało wpływ na branżę badawczą
Marta Zdzieborska