Hołdy dla Hołowni. Media tak go kochają, że zapomniały, jak nim kiedyś gardziły
Hołownia zbierał cięgi za agitację na rzecz referendum w sprawie liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, za brak solidarności z Rafałem Trzaskowskim po przegranej w wyborach prezydenckich w 2020 roku, a najbardziej za odrzucenie jednej listy opozycji (screen: YouTube/Sejm RP)
Szymon Hołownia sprawił, że 28 listopada transmisję obrad Sejmu obejrzała w serwisie YouTube rekordowa liczba 1 mln 372 tys. osób. Było co oglądać: oto nowy marszałek Sejmu w imieniu demokratycznej części społeczeństwa bierze odwet na pisowcach.
Robi to elegancko, bez inwektyw i trafia celnie. Obezwładnia przeciwnika dowcipem, ironią i zdolnością do szybkiej riposty. W dodatku okazało się, że jest wysoki (188 cm). To tylko na tle Marcina Prokopa (206 cm) w programie „Mam talent!” wydawał się niski.
„Dziękuję, że przestrzegał pan limitu czasu. Obaj wiemy, jak czas jest cenny. Łączy nas wiele. Obaj jesteśmy na określony czas na swoich funkcjach i znamy nazwiska swoich następców. Stąd porozumienie moje z panem premierem jest, można powiedzieć, pełne”. (Hołownia dał do zrozumienia, że będzie sprawował swoją funkcję przez dwa lata, a Mateusz Morawiecki przez dwa tygodnie).
„Panie pośle Matecki, rozumiem, że występuje pan w charakterze bilbordu?”. (Poseł Dariusz Matecki krążył wokół mównicy sejmowej, demonstrując na tablecie zdjęcie z rozmowy Donalda Tuska z Władimirem Putinem).
„Bardzo cenię państwa komentarze i uwagi, natomiast zwracam też uwagę, że z mojej perspektywy stają się państwo odrobinę monotematyczni. Zachęcam do większej oryginalności i pracy intelektualnej. Obrazić też trzeba umieć”. (Do posłów PiS, którzy okrzykami uniemożliwiali mu prowadzenie obrad).
Ta ostatnia riposta stała się wiralem w internecie powtarzanym w różnych wariantach.
Albo jeszcze to: „Pana definicja jednego zdania jest nieznana polskiej gramatyce” – zwrócił się Hołownia do Przemysława Czarnka, gdy ten nie przestawał mówić.
Nawet memy są dla Hołowni łaskawe. Choćby taki: Młoda para spodziewająca się dziecka zastanawia się, jakie nadać mu imię. Ustalają, że jeśli urodzi się chłopiec, dadzą mu na imię Szymon, a jeśli dziewczynka, to Hołownia.
NACZELNY FOCHMISTRZ
Dwukrotny laureat konkursu Grand Press, co przypomniał Władysław Kosiniak-Kamysz, prezentując Hołownię w Sejmie jako przyszłego marszałka. W 2006 roku został nagrodzony za wywiad z teologiem prof. Jerzym Szymikiem o sensie cierpienia, w 2007 roku – za rozmowę „Pamięta Pan Hioba” z dr. Kazimierzem Szałatą o medycynie etycznej.
Media tak bardzo go teraz kochają, że zapomniały, że jeszcze niedawno miały mu wiele do zarzucenia. Hołownia zbierał cięgi za agitację na rzecz referendum w sprawie liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, za brak solidarności z Rafałem Trzaskowskim po przegranej w wyborach prezydenckich w 2020 roku, a najbardziej za odrzucenie jednej listy opozycji.
„Kasując perspektywę wspólnej listy opozycji, pomaga się Kaczyńskiemu. Kałownia’2023” – napisał w styczniu zeszłego roku na platformie X Tomasz Lis.
Agnieszka Kublik strofowała w „Gazecie Wyborczej” opozycję za to, że się nie spotyka i marnuje czas wyborców. O samym Hołowni pisała: „Hołownia lubi się obrażać, a jeszcze bardziej kocha mówić o tym, że się wcale nie obraża. I nie uważa, że to strata czasu. Naczelny fochmistrz – tak sam siebie często nazywa, by żartobliwie rozbroić krytyków i zaprzeczyć, że tym fochmistrzem naprawdę jest. Lider Polski 2050 uwielbia wykłady, na których opowiada, jak inni go obrażają, ale on jest ponad to. Oczywiście w tle i między wierszami tych opowieści wiele ataków na Tuska, na PO, bo Hołownia jest przekonany, że Platforma chce jego PL 2050 unicestwić, by przejąć jego elektorat”.
Gdy we wrześniu ub.r. Trzecia Droga wystawiła z Poznania do Sejmu znanego z homofobicznych uprzedzeń Jacka Tomczaka (PSL), Hołownia musiał o tym wiedzieć. Oburzony Piotr Żytnicki pisał w poznańskiej w „Gazecie Wyborczej”: „Gdy w 2004 roku w Poznaniu szykowano pierwszy marsz równości, Tomczak jako radny PiS ogłosił, że organizatorom »może chodzić także o promowanie takich skłonności jak pedofilia, zoofilia czy nekrofilia«”.
HOŁOWNIĘ ZESŁAŁ BÓG
Dziś ludzie mediów mówią o Hołowni tylko z zachwytem.
„Szymon ma też duże poczucie humoru, również na swój temat, co się niezwykle rzadko w show-biznesie zdarza. Jest kreatywny. Ma refleks, który na pewno pomoże mu na sali sejmowej. Typ nowoczesnego intelektualisty” – mówił w rozmowie ze „Światem Gwiazd” Robert Kozyra, były prezes Radia Zet, krytyk muzyczny i juror programu „Mam talent!”.
Hołownię ceni też Janusz Schwertner, redaktor naczelny portalu Goniec.pl, do niedawna dziennikarz Onetu. Kiedy 1 grudnia zeszłego roku młody poseł Adam Gomoła zwrócił podczas sejmowego wystąpienia uwagę na złą sytuację studentów, podkreślając, że jest przedstawicielem gen Z, przerwały mu okrzyki posłów PiS. Jednemu z nich posłowi Piotrowi Kalecie Hołownia zwrócił uwagę. „Nie Jay-Z, panie pośle Kaleta, tylko gen Z”. „Wychodzi na to, że Bóg faktycznie istnieje i po prostu zesłał posłom Hołownię, by nareszcie się ogarnęli” – zachwycił się na portalu X Janusz Schwertner.
***
To tylko fragment tekstu Małgorzaty Wyszyńskiej. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: W nowym "Press": Czuchnowski o granicach, Kammel trochę miękki, atomowy Polsat i niewesoły Romek
Małgorzata Wyszyńska