Izrael usprawiedliwia atak czołgowy, w którym zginął dziennikarz Reutera
Issam Abdallah miał 37 lat, był dziennikarzem Agencji Reutera (screen: YouTube/Reuters)
Izraelska armia odpowiedziała na stanowisko Reutera, według którego dziennikarz agencji Issam Abdallah zginął w wyniku ataku czołgowego w południowym Libanie. Wojskowi oświadczyli, że incydent z 13 października miał miejsce w strefie aktywnych walk i nie ma podstaw, by umieścić go w kategorii zbrodni wojennych.
Nie odnosząc się bezpośrednio do śmierci dziennikarza, stwierdzono, że tego dnia bojownicy libańskiego Hezbollahu zaatakowali granicę, więc siły izraelskie musiały otworzyć ogień.
"Celowe uderzenie w ludność cywilną"
Opublikowany w czwartek specjalny raport Reutera wykazał, że izraelska załoga czołgu zabiła Abdallaha i zraniła sześciu reporterów, wystrzeliwując z terytorium Izraela dwa pociski w krótkich odstępach czasu. Dziennikarze pracowali w kamizelkach z napisem "Press" i innymi oznaczeniami, trudno więc było ich nie zauważyć.
Czytaj też: W 2023 roku zginęło prawie 100 dziennikarzy, a 400 zostało uwięzionych
W atakach zginął 37-letni Abdallah, a fotografka Agence France-Presse (AFP) Christina Assi (28 lat) została ciężko ranna.
Amnesty International stwierdziła, że izraelskie ataki najprawdopodobniej były bezpośrednim atakiem na ludność cywilną i należy je zbadać pod kątem zbrodni wojennej. W oddzielnym raporcie Human Rights Watch (HRW) uznała, że dwa izraelskie ataki okazały się "najwyraźniej celowym uderzeniem w ludność cywilną, a tym samym zbrodnią wojenną". Zdaniem organizacji osoby odpowiedzialne muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja odtworzyła głos Ocalałej z zagłady getta warszawskiego
(MAC, 11.12.2023)