Pojedynek na listy. BBC o Gazie nie umie wyemitować nic bez kontrowersji
Od początku wybuchu wojny w Gazie BBC zalewane jest skargami widzów. Już w pierwszym tygodniu po ataku Hamasu na Izrael w październiku 2023 roku do brytyjskiego nadawcy wpłynęło ponad 1,5 tys. skarg, z czego według analizy „The Guardian” połowa to oskarżenia o popieranie Izraela, a druga połowa – o sympatyzowanie z Palestyńczykami (fot. Andy Rain/EPA/PAP)
Od wybuchu wojny w Strefie Gazy BBC oskarżane jest o stronniczość. Po niemal dwóch latach jedno jest pewne: dokumentów o tym konflikcie brytyjski nadawca nie potrafi wyemitować bez kontrowersji.
Tim Davie, dyrektor generalny BBC, działa jak automat. Gdy rozmawialiśmy w 2022 roku z okazji stulecia istnienia tego publicznego nadawcy, Davie cierpliwie odpowiadał na pytania o cięcia budżetowe. To był wtedy drażliwy temat, bo ówczesny rząd Borisa Johnsona ogłosił zamrożenie na dwa lata opłaty abonamentowej na rzecz BBC. Davie, nazywany przez współpracowników Teflonem Timem, podczas wywiadu nie okazał jednak zniecierpliwienia i cały czas podtrzymywał kontakt wzrokowy.
Ponoć niecałe trzy lata później dyrektor generalny zaczyna tracić swoje stalowe nerwy. Jak twierdzi Katie Razzall, dziennikarka BBC, Davie podczas udzielonego jej lipcowego wywiadu mówił mniej płynnie niż zwykle, a jego odpowiedzi brzmiały tak, jakby je wcześniej przećwiczył. Tim Davie spotkał się z Razzall w wyjątkowo burzliwym momencie dla BBC. Brytyjski nadawca ma za sobą kolejną serię skandali: od transmisji na żywo koncertu zespołu Bob Vylan, który wezwał na scenie do „śmierci” izraelskiego wojska, po kontrowersje wokół programu „MasterChef” i zamieszanie w związku z dwoma dokumentami na temat sytuacji w Strefie Gazy.
PROBLEMATYCZNY TATUŚ
W tej ostatniej kwestii pierwszy skandal wybuchł w lutym tego roku, gdy wyszło na jaw, że Abdullah, 13-letni narrator w produkcji pt. „Gaza: How to Survive a Warzone”, jest synem Aymana Alyazouriego. To wiceminister rolnictwa w kontrolowanej przez Hamas Strefie Gazy. W reakcji na te doniesienia BBC natychmiast wycofało dokument z platformy iPlayer i zleciło wewnętrzne dochodzenie mające ustalić, dlaczego dopuszczono do udziału w filmie chłopca z takimi powiązaniami rodzinnymi.
Do rozpętania burzy przyczynił się proizraelski bloger David Collier. To on dzień po premierze filmu opowiadającego o życiu dzieci w Gazie napisał, że narratorem jest syn oficjela z Hamasu. Mężczyzna w wywiadzie dla dziennika „The Times of Israel” przekonywał, że znalezienie tej informacji było śmiesznie proste. „Po prostu jestem facetem z północnego Londynu, z dostępem do komputera” – przekonywał Collier.
Gdy wybuchł skandal, list do BBC z żądaniem zdjęcia dokumentu z platformy iPlayer napisało 45 żydowskich dziennikarzy i ludzi mediów, w tym Danny Cohen, dyrektor BBC Television w latach 2013–2015. Cohen w rozmowie z dziennikiem „The Sunday Times” stwierdził, że BBC dało się „zmanipulować terrorystom”. Po czym wezwał brytyjską sekretarz kultury Lisę Nandy do wszczęcia niezależnego śledztwa w sprawie „antyizraelskich uprzedzeń” w BBC. Oliwy do ognia dolewał konserwatywny polityk Stuart Andrew, który domagał się, by sprawdzić, czy publiczne pieniądze przeznaczone na produkcję nie trafiły pośrednio do kieszeni Hamasu.
Po drugiej stronie barykady było ponad pół tysiąca ludzi mediów, w tym pracownicy BBC, którzy w liście do brytyjskiego nadawcy domagali się przywrócenia dokumentu na platformę iPlayer i zaprzestania „cenzurowania Palestyny”. Kampanię, która doprowadziła do zdjęcia filmu, nazwano zaś „rasistowską”. „Jako twórcy programów jesteśmy niezwykle zaniepokojeni tą interwencją ze strony aktorów politycznych i tym, co to oznacza w przyszłości dla nadawania programów w tym kraju” – napisali sygnatariusze listu. Skargę na usunięcie filmu dokumentalnego z iPlayera złożyła brytyjska organizacja The International Centre of Justice for Palestinians.
MAIL BEZ ODPOWIEDZI
Niecałe pięć miesięcy po tych wydarzeniach, w połowie lipca, BBC opublikowało raport z wewnętrznego dochodzenia w sprawie filmu. W raporcie stwierdzono, że niepoinformowanie publiczności o powiązaniach rodzinnych 13-letniego narratora było naruszeniem standardów redakcyjnych BBC. Winą za tę sytuację obciążono niezależną firmę producencką Hoyo Films. Nie poinformowała o pochodzeniu chłopca, choć kilka tygodni przed premierą doradca ds. polityki redakcyjnej w BBC upewniał się jeszcze, czy narrator nie ma powiązań z Hamasem. „Jestem pewien, że krytycy do czegoś się przyczepią, dlatego chcę, żebyśmy w tej kwestii mieli całkowitą pewność” – pisał 12 stycznia pracownik BBC w mailu do Hoyo Films. Jak tłumaczyło się potem kierownictwo firmy, na tak ważne pytanie nie odpowiedziano przez niedopatrzenie, bo ponoć nie nadążano za „bombardującymi ją” mailami od BBC. Według ustaleń raportu o tym, że ojciec narratora dokumentu jest oficjelem Hamasu, wiedziały trzy osoby z zespołu, i to już od lipca 2024 roku. Uznały jednak, że nie należy się tym przejmować, bo według nich Ayman Alyazouri pełni merytoryczną, a nie wojskową ani polityczną funkcję w strukturach Hamasu. W wyniku wewnętrznego dochodzenia uznano, że Hoyo Films nie chciało celowo wprowadzić brytyjskiego nadawcy w błąd, a BBC po części samo jest sobie winne. Nie dociekało bowiem, gdy pytanie zadane firmie producenckiej pozostało bez odpowiedzi.
W reakcji na ustalenia raportu brytyjski regulator Ofcom ogłosił wszczęcie własnego śledztwa w sprawie produkcji „Gaza: How to Survive a Warzone”. Z kolei sekretarz kultury Lisa Nandy jeszcze przed opublikowaniem raportu w wywiadzie z brytyjskim „The Times” sugerowała, że osoby odpowiedzialne za przeoczenie rodzinnych powiązań nastoletniego narratora powinny stracić pracę.
Te burzliwe wydarzenia w rozmowie dla „Press” komentuje Dorothy Byrne, była szefowa newsów w brytyjskiej telewizji Channel 4. Według niej kierownictwo BBC nie powinno zezwolić na emisję dokumentu, bo od firmy producenckiej nie dostało odpowiedzi, czy ktokolwiek z obsady ma powiązania z Hamasem. – Niezależna firma producencka miała świadomość, że narrator jest synem oficjela Hamasu. Nawet jeśli założono, że polityk nie jest bojownikiem i jego powiązania z Hamasem nie mają znaczenia, to i tak opinia publiczna powinna o tym wiedzieć i mieć szansę na wyrobienie własnego zdania na ten temat – uważa Byrne, dodając, że co do zasady w ogóle nie zaangażowałby dziecka do narracji w filmie. – Dzieci nie powinny pracować przy tematach, których w pełni nie rozumieją. Sam dokument jednak w świetny sposób przedstawia – z perspektywy dziecka – wojnę w Strefie Gazy. To nie jest prohamasowski film, jak twierdzą niesłusznie niektórzy – ocenia Byrne. Na poparcie swojej tezy dziennikarka przywołuje wypowiedź jednego z bohaterów dokumentu, który mówi, że nienawidzi Hamasu za to, że rozpętał wojny w październiku 2023 roku. – Mam nadzieję, że BBC zdecyduje się wypuścić na rynek film w zmienionej formie już bez nastoletniego narratora – podsumowuje.
„ZWYKŁY PR-OWIEC”
Taki ruch zapewne nie jest teraz priorytetem dla BBC, które również zmaga się z kryzysem wizerunkowym dotyczącym innego dokumentu na temat Strefy Gazy „Gaza: Doctors Under Attack”. Opowiada on o izraelskich atakach na palestyńskie szpitale i kulisy pracy lekarzy w Gazie. Pierwotnie miał być wyemitowany jeszcze w lutym. Ostatecznie w czerwcu brytyjski nadawca ogłosił, że nie puści tego filmu, bo wiąże się to z ryzykiem postawienia BBC „zarzutu stronniczości”. Poinformowano także, że emisja filmu dokumentalnego opóźniała się, bo czekano na ustalenia śledztwa na temat dokumentu, którego narratorem jest syn oficjela Hamasu.
Publiczny nadawca prawa do „Gaza: Doctors Under Attack” oddał firmie producenckiej Basement Films. Ostatecznie dokument 2 lipca wyemitował brytyjski kanał Channel 4, czemu towarzyszyła kolejna fala krytyki wobec BBC i seria ataków ze strony producenta filmu Bena de Peara.
Tuż po premierze szef Basement Films twierdził, że publiczny nadawca próbował na nim wymusić podpisanie klauzuli, która ponoć zakazywała mówienia o kulisach decyzji w sprawie nieemitowania filmu, a także sugerowania, że ostateczna wersja dokumentu została „zaakceptowana przez BBC”. „Odmówiłem podpisania aneksu, który kierownictwo BBC wielokrotnie podtykało mi do podpisania” – twierdził w serwisie LinkedIn szef Basement Films. Ben de Pear jeszcze dwa tygodnie wcześniej wziął na celownik dyrektora generalnego BBC. „Wszelkie decyzje dotyczące filmu zostały podjęte nie przez dziennikarzy, tylko przez Tima Davie’ego. On jest zwykłym PR-owcem i podejmuje decyzje redakcyjne, do których tak naprawdę nie ma kwalifikacji” – wypalił Ben de Pear podczas czerwcowego festiwalu Sheffield DocFest, tuż przed ogłoszeniem przez BBC ostatecznej decyzji o nieemitowaniu filmu.
***
To tylko fragment tekstu Marty Zdzieborskiej. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Marta Zdzieborska











