Wydawca z Passau, który sprzedał Orlenowi koncern Polska Press, chce debatować o sile demokracji
Mediengruppe Bayern chce dyskutować o potędze demokracji w Europie, choć w Polsce się o nią nie zatroszczyła (screen: YouTube/Passauer Neue Presse)
Mediengruppe Bayern znów organizuje panele "Menschen in Europa" i chce dyskutować o demokracji. To ta sama grupa prasowa, która jeszcze jako Passauer Neue Presse sprzedała polskie gazety regionalne Orlenowi - spółce skarbu państwa - co zakończyło erę niezależności mediów regionalnych w Polsce.
Rodzina Diekmannów od 1998 roku (jako Passauer Neue Presse) organizuje w niemieckim Passau głośne wydarzenie towarzysko-kulturalne zatytułowane "Menschen in Europa". Jego podstawowym założeniem jest prezentacja kultury z różnych stron kontynentu, ale równolegle do koncertów i pokazów grup artystycznych odbywają się panele dyskusyjne ze znakomitymi gośćmi. Na konferencję w najlepszych latach przyjeżdżali m.in. Dalajlama, Kofi Annan, Madeleine Albright, Lech Wałęsa, Hans‐Dietrich Genscher, Günter Verheugen, Franz Vranitzky, Helmut Kohl, Frank‐Walter Steinmeier, Karl Lagerfeld. Za każdym razem zastanawiano się nad pokojem w Europie, wyzwaniami makroekonomicznymi, światowym ubóstwem, a nade wszystko - nad potęgą demokracji.
Czytaj też: Nie żyje Małgorzata Daniszewska, właścicielka "Nie", wdowa po Jerzym Urbanie
Na 9 listopada 2023 roku zaplanowano dyskusję: „Siła czy bezsilność – czy demokracja jest zagrożona?”. Wezmą w niej udział m.in. dr Joachim Gauck, były prezydent federalny i twórca instytutu zajmującego się aktami tajnych służb NRD, oraz Theo Waigel, były federalny minister finansów i były przewodniczący CSU.
Panel, podczas którego goście zatroszczą się o demokrację w Europie, organizuje grupa medialna, która w latach 90. XX wieku przejęła i scaliła rynek regionalnych gazet w Polsce i Czechach. W obu państwach działania Passauera doprowadziły z jednej strony do unowocześnienia drukarń i redakcji, lecz z drugiej - także do monopolizacji na rynku prasy regionalnej. Wszelkie wątpliwości nie miały jednak większego znaczenia - znaczenie miał za to koniec działalności PNP w Polsce. Był bowiem katastrofą z punktu widzenia wolności prasy.
Pod koniec 2020 roku rodzina Diekmannów podjęła istotną decyzję z punktu widzenia jakości demokracji w Polsce - sprzedała państwu należącą do niej grupę wydawniczą Polska Press, choć widziała, że politycy PiS nie zamierzają dbać o wolność słowa i wolność mediów. W marcu 2021 roku PKN Orlen przejął ostatecznie PP od niemieckiej Verlagsgruppe Passau Capital Group za 210 mln zł. Znaczyło to, że 20 największych dzienników regionalnych (m.in. "Dziennik Zachodni", "Dziennik Bałtycki", "Głos Wielkopolski", "Gazeta Pomorska", "Nowa Trybuna Opolska" czy "Gazeta Krakowska") i kilkaset portali internetowych musiało pożegnać się z niezależnością. Od tamtego czasu media Polska Press powielają rządową propagandę.
- Pogratulować tupetu familii Diekmann - komentuje Krzysztof Zyzik, wieloletni redaktor naczelny "Nowej Trybuny Opolskiej", zwolniony po przejęciu biznesu przez Orlen, dzisiaj szef tygodnika i serwisu "O!Polska". - Sprzedali polskich dziennikarzy autorytarnej władzy jak worki kartofli, a teraz będą debatować w wyśmienitym towarzystwie o kondycji demokracji w Europie. Może trzeba tam pojechać i uświadomić zacnym panelistom, że deal gospodarzy debaty doprowadził do zdewastowania niezależności ważnego segmentu polskiej prasy, co ma bezpośrednie przełożenie na jakość demokracji w tej części Europy.
(PAR, 04.10.2023)