Rada UE chce szpiegować dziennikarzy w imię bezpieczeństwa. Jest sprzeciw
"To otwarcie furtki do wszechobecnej inwigilacji" – napisał Ricardo Gutiérrez, sekretarz generalny Europejskiej Federacji Dziennikarzy (fot. Christian Lue/Unsplash.com)
Rada Unii Europejskiej chce otworzyć furtkę do szpiegowania dziennikarzy w imię bezpieczeństwa narodowego, czemu dała wyraz w przyjętym właśnie mandacie negocjacyjnym ws. Media Freedom Act. 60 europejskich organizacji, m.in. Fundacja Gazety Wyborczej i Towarzystwo Dziennikarskie, alarmuje w tej sprawie.
Zgodnie z pierwotną wersją projektu Media Freedom Act (MFA) przedstawionego we wrześniu ub.r. przez Komisję Europejską, rządy nie mogłyby inwigilować dziennikarzy w celu ujawnienia ich źródeł, chyba że byłoby to uzasadnione „nadrzędnym interesem publicznym”. Zaproponowano wówczas zakaz stosowania oprogramowania szpiegującego na komputerach i telefonach dziennikarzy, chyba że znów wskazywałby na to interes bezpieczeństwa narodowego, ale w tylko w „indywidualnych przypadkach” lub w celu zbadania takich przestępstw, jak terroryzm, handel ludźmi czy bronią.
Legalizacja szpiegowania dziennikarzy
Rada UE w mandacie negocjacyjnym dot. MFA poszła o krok dalej, umieszczając klauzulę chroniącą prerogatywy państw członkowskich w zakresie bezpieczeństwa i obrony. W przepisach rozszerzono także listę przestępstw, do których zbadania dozwolona byłaby inwigilacja dziennikarzy.
Czytaj też: Andrzej Poczobut trafił do jednego z najcięższych łagrów na Białorusi
Jeszcze zanim mandat ten został zatwierdzony 21 czerwca br. przez Komitet Stałych Przedstawicieli, organizacje dziennikarskie skierowały do niego pismo otwarte, alarmując, że przepisy zezwalają m.in. na szpiegowanie dziennikarzy i ich informatorów nawet w przypadku przestępstw niższego kalibru, jak podpalenie czy nielegalne kopiowanie produktów.
„Projekt w obecnej wersji zamiast chronić dziennikarzy i ich informatorów zalegalizuje możliwość szpiegowania dziennikarzy. W szczególności zawarcie nowego paragrafu (…) stanowiącego o »odpowiedzialności państw członkowskich za ochronę bezpieczeństwa narodowego« w praktyce robi wydmuszkę z pierwotnych ustaleń w art. 4. W ten sposób Rada UE nie tylko osłabia gwarancje ochrony przed inwigilacją, ale wręcz zachęca do jej użycia w oparciu wyłącznie o decyzję państw członkowskich” – czytamy w piśmie wystosowanym przez organizacje dziennikarskie 19 czerwca, na dwa dni przed zatwierdzeniem mandatu negocjacyjnego Rady przez Komitet Stałych Przedstawicieli.
W apelu m.in. zacytowano węgierskiego dziennikarza Szabolcsa Panyi’ego. Mówi on o tym, co stanowisko Rady UE w kwestii inwigilacji oznacza w praktyce dla członków prasy: „W drodze analizy śledczej wyszło na jaw, że na mojej komórce przez siedem miesięcy działał program szpiegowski Pegasus. To przekreśliło możliwość ochrony moich informatorów. Jestem dziennikarzem śledczym polegającym w dużej mierze na informacji od sygnalistów. W krajach takich jak Węgry, gdzie media znajdują się pod kontrolą i presją rządu, to właśnie sygnaliści i przecieki są jedynym źródłem informacji dla dziennikarzy chcących pisać prawdę. I właśnie dlatego pod płaszczykiem mętnego argumentu o bezpieczeństwie narodowym podsłuchuje się dziennikarzy” – mówi cytowany w apelu węgierski dziennikarz.
Otwarcie furtki do inwigilacji
Oburzenia stanowiskiem Rady UE ws. szpiegowania dziennikarzy nie kryje sekretarz generalny Europejskiej Federacji Dziennikarzy Ricardo Gutiérrez.
Czytaj też: Sąd w Moskwie odrzucił ostatnią apelację Gershkovicha. Reporterowi "WSJ" nadal grozi 20 lat więzienia
„Potwierdzone w dzisiejszym głosowaniu: państwa członkowskie chcą zalegalizować szpiegowanie dziennikarzy, jeśli przemawia za tym bezpieczeństwo narodowe. To otwarcie furtki do wszechobecnej inwigilacji” – napisał na Twitterze Ricardo Gutiérrez.
Confirmed today in a vote: EU Member States want to legalise spying on journalists, if "national security" justifies it. Open door to widespread surveillance!#BigBrother #EMFA https://t.co/swbWCCaC1Z
— Ricardo Gutiérrez (@Molenews1) June 21, 2023
Rozczarowany jest również Krzysztof Bobiński z Towarzystwa Dziennikarskiego. – To wielka szkoda, że państwa członkowskie nie chcą ustąpić w sprawie zakazu inwigilowania dziennikarzy. Jeśli jednak już chcą rozmydlić przepisy zaproponowane pierwotnie przez Komisję, to powinny zadbać o to, by pod pretekstem bezpieczeństwa narodowego nie dochodziło do nadużyć. Nie może być tak, że dziennikarze są podsłuchiwani tylko dlatego, że dany rząd sobie tego życzy – podkreśla Bobiński.
Z propozycją zmiany przepisów na korzyść rządów państw członkowskich pierwszy w kwietniu br. miał wyjść francuski rząd, który aktywnie w tych staraniach miały wspierać Niemcy, Holandia, Czechy, Luksemburg i Grecja. Wskazuje na to notatka niemieckiej dyplomacji z 17 kwietnia, do której dotarł kolektyw dziennikarski Investigate Europe.
Przyjęty właśnie przez Radę UE mandat negocjacyjny posłuży do rozmów trójstronnych dotyczących Media Freedom Act. Przewiduje się, że proces ten ruszy jesienią br., po przegłosowaniu projektu aktu przez Parlament Europejski.
Czytaj też: Świrski chce ukarać nadawcę TVN 24 za słowa Daukszewicza w "Szkle kontaktowym"
(MZD, 24.06.2023)