Temat: prasa

Dział: PRASA

Dodano: Grudzień 27, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Nikt nie wie, jak zakończyć sprawę Tomasza Lisa. Ale wszyscy radzą

W rozmowie z Wiśniewską Tomasz Lis zasugerował, że tekst Szymona Jadczaka z Wp.pl o zarzutach mobbingu wobec niego miał być formą zemsty autora na Lisie, bo rzekomo nie przyjął Jadczaka do pracy (screen: YouTube/Tomasz Lis.)

Jak zakończyć sprawę Lisa – wszyscy radzą, nikt nie wie. Gdy proszę Agnieszkę Wiśniewską z Krytyki Politycznej o komentarz do deklaracji Jacka Żakowskiego w piątek 7 października o powrocie Tomasza Lisa do audycji w Tok FM, dziennikarka odpowiada krótko: „Żakowski i Władyka uznali, że moja rozmowa dostarcza wyjaśnień, które były potrzebne, żeby Lis wrócił do poranka. Ja osobiście nie wiem, jakich niby wyjaśnień ta rozmowa dostarcza” – odpisuje mi Wiśniewska, będąca na urlopie w Nowym Jorku.

Trzy dni później, 10 października, publikuje na Krytykapolityczna.pl tekst „Koniec bycia »w zastępstwie Tomasza Lisa«?”, w którym już na wstępie stwierdza, że zapowiedzią powrotu Tomasza Lisa do piątkowego poranka w Tok FM jest bardzo zaskoczona. „Nie tym, że Żakowski znów zacznie zapraszać do radia Lisa – bo o tym, że chce, aby Lis wrócił na antenę, mówił nie raz. Zaskoczona byłam tym, że Jacek do uzasadnienia swojej decyzji posłużył się wywiadem, który przeprowadziłam z Lisem”.

Reakcje na ten wywiad w większości nie były dobre. „Pani Agnieszko, nie potrafię sobie wyobrazić, że naprawdę nie zdawała sobie Pani sprawy z tego, że dać głos tak żarłocznemu egocentrykowi, w dodatku kłamcy, to sprawa z góry przegrana. Jakkolwiek bezpośrednie i »mocne« byłyby Pani pytania, on zawsze będzie jeszcze mocniejszy” – skomentowała na Twitterze internautka Agata Miros.

W wywiadzie Wiśniewskiej opublikowanym na Krytykapolityczna.pl pt. „Lis: Przyznaję, moje metody były retro. A może bardzo retro” były naczelny „Newsweek Polska” stwierdził, że nie miał zarzutów o mobbing i że są to plotki i oszczerstwa. „Czy to plotka, że zaglądałeś dziewczynie z redakcji w dekolt i komentowałeś kolor jej stanika?” – pytała Wiśniewska. „Bzdura. Nawet nie plotka. To jest kłamstwo” – odpowiadał były redaktor naczelny „Newsweeka”. W pewnym momencie przyznał, że przez ostatnie miesiące zrobił bilans win, krzywd i rachunek sumienia. „I co ci wyszło?” – pytała Wiśniewska. „Zrozumiałem, że moje metody zarządzania były trochę retro” – mówił Lis. „Trochę? – A może bardzo retro”.

– Gdy czytam fragment o stylu zarządzania w stylu retro, to śmiech mnie ogarnia – nie ukrywa dr Mirosław Oczkoś, specjalista do spraw wizerunku ze Szkoły Głównej Handlowej. – Choć spodziewałem się takiej linii obrony. Ale nie znaczy to, że Lis się tą rozmową obronił. Ten wywiad go nie wybiela, a sama rozmowa wygląda na zaplanowaną akcję piarowską. Niby dziennikarka dociska swojego rozmówcę, ale słyszy głównie o tym, jak on ciężko pracował i jak dużo od siebie wymagał. To typowy mechanizm odwracania uwagi od istoty problemu – wyjaśnia Mirosław Oczkoś.

Łagodniejszy w ocenie jest dr Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Można zastanawiać się, na ile zadawane pytania są bezkompromisowe, dociekliwe. Ale nie dziwię się, że taki wywiad powstał i że przeprowadziła go kobieta z lewicowego portalu – stwierdza Annusewicz. – Jeśli ktoś ma się medialnie tłumaczyć z oskarżeń o seksistowskie zachowania, to właśnie w takiej formule. Inną rzeczą jest, czy wszystko zostaje wyjaśnione – dodaje Annusewicz.

Wywiad spodobał się współzałożycielowi Krytyki Politycznej Sławomirowi Sierakowskiemu. „Brawo Agnes, brawo Tomek” – napisał na Twitterze. „Proszę, nie oczekujcie ode mnie rozstrzygania, jak było w »Newsweeku«. Nie skreślam, nie uniewinniam. Ja nie wiem. Oceniam rozmowę. Doceniam to, że Tomek zdobył się na sporo szczerych słów, także krytycznych wobec siebie” – przekonywał Sierakowski.

Pod tym wpisem na Facebooku Tomasz Szurawski, do 2013 roku zastępca dyrektora działu marketingu korporacyjnego i kierownik ds. PR & event marketing w Axel Springer Polska, skomentował: „Przy świadkach proponował kobietom robienie loda przed wejściem na antenę, bo był spięty, albo wręczał klucz do swojego pokoju w hotelu dr Ireny Eris, będąc na Forum Ekonomicznym w Krynicy, jeszcze gdy był w związku panią Hanną. Również przy świadkach. Wystarczy na temat tego narcystycznego zwyrodnialca?”.

Ale pojawiały się też głosy, że to „ciekawy wywiad”, „dobry i potrzebny”, który „wiele wyjaśnia”. Jednak zdecydowanie więcej było takich, że to: „wybielanie wizerunku przemocowca”; „wywiad z mobberem? Wszystko ok z wami?”; „żenujący wywiad”; „napiszcie, że to tekst sponsorowany i to grubo... Nie pozbawiajcie złudzeń...”; „żadna feministka nie podałaby takiemu przemocowcowi pomocnej dłoni. Wstyd”.

KULTURA PRACY

„Ten wywiad dotyczył kultury pracy, a nie zarzutów wobec Lisa. Nie wydaje mi się też, żeby Lis się w rozmowie ze mną bardzo wybielił. Raczej pokazał, że niby widzi zmiany, jakie zachodzą w społeczeństwie, ale on sam zmieniać się nie zamierza” – napisała mi Agnieszka Wiśniewska poproszona o odniesienie się do krytycznych opinii.

– Nie oceniam źle tej rozmowy – kwituje dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska, autorka książki „Wszyscy wiedzieli” odsłaniającej kulisy mobbingu, którego doświadczyły aktorki w szkołach filmowych. – Wprawdzie nie padły pytania o esemesy, które Tomasz Lis miał wysyłać do kobiet, nie było też konkretnie podjętego wątku Renaty Kim, ale padło kilka ważnych pytań. Autorka pozwoliła Lisowi mówić, ale gdy trzeba było, powtarzanymi pytaniami zmuszała go do odpowiedzi – wylicza Korwin-Piotrowska, która nie ukrywa, że była zaskoczona, że taki wywiad opublikowała Krytyka Polityczna. – Ta rozmowa powinna być w mediach o znacznie większym zasięgu. Bo nie mamy do czynienia z kimś anonimowym, ale z jednym z najważniejszych dziennikarzy w kraju, o którym kiedyś mówiło się nawet w kontekście startu w wyborach prezydenckich.

Karolina Korwin-Piotrowska zwraca też uwagę na konflikt interesów, skoro autorka wywiadu Agnieszka Wiśniewska zastępowała w tym czasie Tomasza Lisa w audycji prowadzonej przez Jacka Żakowskiego w radiu Tok FM. – To mogło sugerować jakiś rodzaj ustawki – mówi Korwin-Piotrowska.

Z zarzutami, że wywiad był ustawką, nie zgadza się komentator portalu Krytyki Politycznej podpisujący się jako Galopujący Major. – Agnieszka Wiśniewska wyszła do Tomasza Lisa z sercem na dłoni. I została cynicznie wykorzystana. Można powiedzieć, że dostała nauczkę, ale mówienie o ustawce jest absurdalne – uważa Galopujący Major.

Jego zdaniem, nawet jeśli można było zadać o wiele więcej trudnych pytań, to Lis i tak by na nie nie odpowiedział. A wywiadu udzielił tylko po to, by mieć pretekst do powrotu do radia. Galopujący Major nie ukrywa jednak, że Agnieszka Wiśniewska znalazła się w dwuznacznej sytuacji: – Może ktoś inny z redakcji powinien przeprowadzić tę rozmowę. Patrząc na reakcję czytelników, to, że zrobiła to akurat Agnieszka Wiśniewska, nie było chyba najlepszym rozwiązaniem. Zwłaszcza widać to z perspektywy czasu – przyznaje. Zgadza się też, iż samo założenie, że będzie to rozmowa o kulturze pracy, nie spotkało się ze zrozumieniem. – Wywiady dzielą się na te, w których dziennikarz w sposób ostry konfrontuje opinie wypowiadane przez swojego rozmówcę, i na te, w których dziennikarz daje się swojemu rozmówcy swobodnie wypowiedzieć. W tym wypadku mieliśmy do czynienia z tym drugim przykładem. Tymczasem oczekiwania czytelników, jak widać po komentarzach, były całkiem odwrotne. Oni liczyli na trudne i bezkompromisowe pytania – mówi Galopujący Major.

Prof. Magdalena Środa uważa, że wywiad Tomasza Lisa dla Krytyki Politycznej pozbawiony był sensu, skoro Agnieszka Wiśniewska nie miała odwagi zadać zasadniczych pytań. – Choćby o Renatę Kim czy podejrzenie o molestowanie seksualne. Rozmowę o kulturze pracy można robić w normalnych warunkach, a nie w sytuacji, gdy Tomasz Lis podejrzewany jest o mobbing czy molestowanie – przekonuje prof. Środa.

Także Karolina Korwin-Piotrowska przyznaje: – Robić wywiad o kulturze pracy z kimś, kto jest oskarżany przez współpracowników o niegodne zachowanie, mobbing czy wręcz poniżanie, to jednak naiwność. Agnieszka Wiśniewska zrobiła wywiad o którego przeprowadzeniu marzył pewnie każdy dziennikarz. Tyle że jest on teraz używany w obronie Lisa, a ona została po prostu wykorzystana. Podejrzewam też, że autoryzacja zrobiła swoje. I wiele ważnych wątków mogło zostać usuniętych. Chciałabym, żeby teraz Agnieszka Wiśniewska zrobiła wywiad z Renatą Kim.

NIECH POGADA Z JADCZAKIEM

Agnieszka Wiśniewska przyznaje, że wywiad z Tomaszem Lisem był autoryzowany. „Nie będę opowiadać o zmianach, czy to moich skrótach redakcyjnych, czy dopiskach, dodatkowych pytaniach, kolejności pytań itd. Rozmowa ostatecznie ma kształt taki, jak zobaczyły czytelniczki na łamach Krytyki Politycznej” – pisze mi Wiśniewska. Dopytywana, z czyjej inicjatywy odbyła się jej rozmowa z Lisem, odpowiada, że nie pamięta.

Nie dostrzega także konfliktu interesów w tym, że to ona przeprowadziła wywiad. „Kiedy robiliśmy rozmowę, żył Tomasz Wołek, więc wtedy powrót Tomasza Lisa do audycji Jacka Żakowskiego oznaczałby, że nie ma w niej fizycznie miejsca dla mnie. Nie wiem więc, jaki tu był konflikt interesów” – przekonuje redaktorka naczelna serwisu Krytykapolityczna.pl.

Paweł Prus, prawnik, dziennikarz, prezes Instytutu Zamenhofa, przyznaje, że z piarowskiego punktu widzenia taki wywiad mógł być skutecznym narzędziem wyjścia z kryzysu, ale w tej konkretnej sytuacji wszystko poszło nie tak. – Gdyby Tomasz Lis chciał powiedzieć prawdę i wyjaśnić opinii publicznej okoliczności, w jakich stracił pracę w „Newsweek Polska”, to powinien iść na wywiad z Szymonem Jadczakiem lub udzielić wyczerpujących wyjaśnień na antenie radia Tok FM. Zamiast tego czytelnicy dostali wyrób wywiadopodobny, w którym zamiast wyjaśniać Tomasz Lis dalej kręcił i do tego próbował okłamać czytelników, obrzucając Szymona Jadczaka błotem. Co szybko wyszło na jaw. Mam wrażenie, że zamiast odbudować się po utracie reputacji, Tomasz Lis tylko bardziej pogrążył się tą rozmową – uważa Paweł Prus.

Rzeczywiście, w rozmowie z Wiśniewską Tomasz Lis zasugerował, że tekst Szymona Jadczaka z Wp.pl o zarzutach mobbingu wobec niego miał być formą zemsty autora na Lisie, bo rzekomo nie przyjął Jadczaka do pracy. „W lutym tego roku osobiście odstrzeliłem rozmowy o przejściu autora tekstu, red. Jadczaka, z Wirtualnej Polski do »Newsweeka«. Jestem ciekaw, czy jego przełożeni wiedzieli o tym konflikcie interesów, kiedy Jadczak pisał później tekst o mnie? Czy tę wiedzę zignorowali, czy autor postanowił im o tym w ogóle nie wspominać?” – stwierdził w wywiadzie Lis. Tekst Jadczaka na swój temat Tomasz Lis nazwał „straszną słabizną”. Ale jednocześnie poinformował, że nie pozwie dziennikarza WP, bo „nie chce mu zapewnić rozgłosu”.

Szymon Jadczak błyskawicznie odpowiedział Lisowi. Na Twitterze opublikował „Oświadczenie w sprawie nieprawdziwych informacji podanych przez Tomasza Lisa w wywiadzie dla Krytyki Politycznej 3.10.2022”. Opisał dwie propozycje przejścia z WP do „Newsweeka”, które Lis składał mu w lipcu 2021 i lutym 2022 roku. Propozycji nie przyjął. „Lis w trakcie rozmowy obrażał mojego obecnego pracodawcę, czyli Wirtualną Polskę, oraz mojego kolegę, jednego z byłych dziennikarzy Newsweeka. Wyrażał się także niepochlebnie o swoich podwładnych z Newsweeka” – napisał w oświadczeniu Jadczak.

W rozmowie z „Presserwisem” stwierdził: – Broni mnie tekst, za który ani Tomasz Lis, ani „Newsweek” mnie do tej pory nie pozwali. I to, że redaktor Lis nagle po trzech miesiącach przypomniał sobie, że się na nim „mściłem”.

Wersję reportera potwierdził na Twitterze wicenaczelny Wp.pl Paweł Kapusta: „Nie dziwię się, że nasi dziennikarze dostają oferty pracy, są najlepsi w kraju. O tym, że w 21 i 22 roku do Szymona dobijał się z ofertami T. Lis, wiedziałem, Szymon mi o tym na bieżąco mówił. Narracja o »konflikcie interesów« czy »zemście« to horrendalna bzdura. Tyle” – napisał.

Szymon Jadczak, gdy proszę go o rozmowę, odpowiada w esemesie, że sprawy Tomasza Lisa już nie chce komentować. „Sprawa jest w prokuraturze. To prokuratura ma narzędzia i możliwości, żeby ją rozstrzygnąć, a nie kolega Tomasza Lisa z audycji. Jacek Żakowski wiele czasu poświęcił, żeby od ofiar dowiedzieć się, co naprawdę robił Tomasz Lis. I Żakowski to wszystko wie. Dlatego jego zachowanie jest tak obrzydliwe. Ale wierzę, że na koniec tej sprawy ofiary będą potraktowane w należyty sposób, a sprawcy zostaną ukarani. I wszyscy którzy ich cynicznie wspierali, również”.

***

To tylko fragment tekstu Grzegorza Sajóra. Pochodzi on z „Press” – nr 11-12/2022. Przeczytaj go w całości w magazynie.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl. A najnowszy numer już na początku stycznia.

Czytaj też: Nowy „Press”: Jacoń mówi o walce, Manowska koloryzuje, Lis milczy, a Świrski tropi zdrajców

Press

Grzegorz Sajór

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.