Prasa motoryzacyjna: znikną tytuły wysokonakładowe, zostaną magazyny specjalistyczne
W ocenie Patryka Mikiciuka wyspecjalizowane i niskonakładowe magazyny takie jak dwumiesięcznik "Evo" zdominują segment drukowanych magazynów motoryzacyjnych
Czy zamknięcie tygodnika „Auto Świat” (RAS Polska) zapowiada śmierć prasy motoryzacyjnej? – Tylko tej popularnej i wysokonakładowej. Jej miejsce zajmą wyspecjalizowane tematycznie magazyny o proporcjonalnie małych nakładach i wysokiej cenie egzemplarzowej – przewiduje dziennikarz motoryzacyjny Patryk Mikiciuk.
Koniec drukowanego „Auto Świata” wydawca tłumaczy spowolnieniem rynku i drastycznym wzrostem kosztów produkcji pisma. Rezygnując z wydania papierowego, RAS Polska reklamuje wydanie cyfrowe Autoświat.pl – zapewnia, że czytelnicy znajdą w nim unikalne treści zamkniętego tygodnika, jeśli zdecydują się na zakup subskrypcji Auto Świat Premium.
Drukowane magazyny motoryzacyjne przejdą do historii?
Stanisław Sewastianowicz, redaktor naczelny "Auto Świata", w rozmowie z „Presserwisem” wspomina czasy, gdy tygodnik sprzedawał się w nakładzie 150-180 tys. egz. Tymczasem w tym roku jego średnia sprzedaż od stycznia do września 2022 roku wyniosła 29 675 egz., z czego 28 786 egz. stanowiły wydania drukowane, a 888 – e-wydania (dane: PBC).
Czytaj też: "Gazeta Wyborcza" od stycznia będzie o złotówkę droższa
Jednak z nieoficjalnych i wiarygodnych źródeł „Presserwisu” wynika, że mimo relatywnie niskiego nakładu „Auto Świat” był rentowny. – Wydawca wyszedł z założenia, że formaty motoryzacyjne przenoszą się do internetu, więc magazyny drukowane są skazane na wegetację lub całkowite wymarcie. W tej sytuacji dalsze zaangażowanie w produkty takie jak „Auto Świat” jest pozbawione perspektyw – mówi pracownik RAS Polska proszący o zachowanie anonimowości.
– Czytelnictwo w internecie jest ściśle policzalne, można dowiedzieć się, ile osób i przez jakiś czas obejrzało materiał zawierający konkretne reklamy czy materiały wynikające z umów partnerskich. W przypadku wydań drukowanych takich możliwości nie mamy – zauważa Stanisław Sewastianowicz. – Dlatego internetowa oferta dla reklamodawców jest sparametryzowana, a koszty jej produkcji nieporównywalnie niższe niż w przypadku materiału drukowanego – dodaje.
Jacek Balkan, dziennikarz motoryzacyjny (m.in. współprowadzący „Codzienny Magazyn Motoryzacyjny” na antenie „Tok FM”) jest przekonany, że drukowane magazyny motoryzacyjne przejdą do historii. – Nie mają szans w konfrontacji z serwisami motoryzacyjnymi, zwłaszcza z autorskimi programami motoryzacyjnymi na YouTube. Tam każdy znajdzie to, co go najbardziej interesuje; może wybierać: testy konkretnych modeli, analizy prawne, instruktaże serwisowe – mówi Balkan. – W każdym przypadku użytkownicy mają materiał prezentowany przez osoby autentycznie zaangażowane i kompetentne. Internautów nie da się oszukać, wychwycą najdrobniejszy fałsz czy brak wiedzy. Tu nie mowy o teoretycznych, sztywnych wywodach – dodaje.
YouTube daje większą swobodę
Zdaniem Jacka Balkana YouTube to rezerwuar informacji prawdziwych i niezależnych od reklamodawców. – Mój autorski program, który ma 60-70 tys. użytkowników, nie prezentuje reklam. Utrzymuję go z umów partnerskich, ale nie ma to wpływu na prezentowane treści. Np. posiadam umowę z firmą produkującą mierniki lakieru, z czego nie wynika przecież, że oddziałuje to na wyniki prezentowanych w programie testów konkretnych samochodów – przekonuje Balkan.
Czytaj też: Najmniej zarabiający pracownicy Ringier Axel Springer Polska dostaną dodatek inflacyjny
Jego zdaniem taki model pozawala na prezentowanie na YouTube wysokojakościowych treści. – Budżet mojego programu daje mi swobodę większą od tej, jaką mógłbym uzyskać w większości redakcji jako redaktor naczelny – mówi Jacek Balkan.
W ocenie Patryka Mikiciuka, dziennikarza i wideoblogera motoryzacyjnego (na antenie TVN Turbo prowadzi program „Klasyka Patryka Mikiciuka”), motoryzacyjne programy na YouTube biją rekordy oglądalności, ale nigdy nie będą tak wiarygodne i prestiżowe, jak magazyny drukowane. – Internet w pewnej mierze jest i będzie zbiorem materiałów rozproszonych, przypadkowych i nierzetelnych. W druku mamy do czynienia z artykułami podpisanymi przez konkretne osoby, odpowiedzialność biorą redakcje, które spełniają konkretne kryteria. Poza wszystkim druk ma magię, której nie da się zastąpić – dodaje.
Znikną tytuły skierowane do szerokiego odbiorcy
Jednak w ocenie Patryka Mikiciuka to nie magia, lecz realny popyt uratuje segment drukowanych magazynów motoryzacyjnych. Dziennikarz zwraca uwagę, że wydawca „Auto Świata” utrzymał "Auto Świat Classic", dwumiesięcznik poświęcony starym samochodom. A w czerwcu 2022 roku zadebiutował dwumiesięcznik „Evo” (Monza Publishing Polska) dla fanów motoryzacji.
Czytaj też: Jeremy Clarkson przeprasza za artykuł w "The Sun" o Meghan Markle. Ponad 6 tys. skarg
– Cena egzemplarzowa „Evo” to 29,90 zł, ale nikt nie narzekał, bo nabywcy dwumiesięcznika należą do grupy, dla której taki wydatek nie stanowi problemu – mówi Patryk Mikiciuk.
Dziennikarz zauważa, że np. w Niemczech na stacjach benzynowych można znaleźć na półce kilka tytułów poświęconych tylko jednej marce – Porsche. – Myślę, że również w Polsce rynek drukowanej prasy motoryzacyjnej będą tworzyły magazyny wyspecjalizowane tematycznie, niskonakładowe, z proporcjonalnie wysoką ceną egzemplarzową. Natomiast tytuły skierowane do szerokiego odbiorcy znikną z rynku – podsumowuje Patryk Mikiciuk.
Czytaj też: PiS nie lubi „obcych” dziennikarzy na swoich imprezach
(JF, 27.12.2022)