Andrzej Pisalnik w Polska Press. "Usłyszałem, że łamię prawo, dyskredytując Białoruś"
Andrzej Pisalnik w dalszym ciągu odpowiada za redagowanie portalu Znadniemna.pl, prowadzonego przez Związek Polaków na Białorusi(fot. Wikipedia/CC BY-SA 3.0)
Do redakcji zagranicznej Polska Press dołączył białoruski dziennikarz opozycyjny i aktywista Związku Polaków na Białorusi – Andrzej Pisalnik. Dla tytułów koncernu będzie pisał o tematyce wschodniej.
– Gdy dostałem od Polska Press propozycję, by dołączyć do zespołu, postanowiłem z niej skorzystać. Będę pisał na tematy związane z Białorusią, Ukrainą, Kazachstanem i innymi krajami należącymi kiedyś do Związku Radzieckiego – podkreśla w rozmowie z „Presserwisem” Andrzej Pisalnik.
Pisalnik: "Usłyszałem, że łamię prawo"
– To będzie całe spektrum zagadnień: od polityki, po ekonomię, kulturę i sport – zaznacza Pisalnik, dodając, że nie wyklucza realizacji wywiadów z rozmówcami z Białorusi i Rosji. – Mam jednak świadomość, że takie działania będą ograniczone, gdyż wiążą się z narażeniem rozmówców na prześladowania – dodaje dziennikarz, który w strachu przed aresztem uciekł z Białorusi do Polski w kwietniu 2021 roku.
Czytaj też: RMF Ukraina kończy nadawanie w czwartek
Wieloletni opozycyjny aktywista miał problemy w związku z wypowiedziami dla polskich mediów na temat sytuacji Polaków na Białorusi. Gdy udzielił wywiadu dla Polskiego Radia 24, został wezwany do prokuratury w Grodnie. Tam, jak mówi "Presserwisowi", dostał pierwsze oficjalne ostrzeżenie
– Usłyszałem, że łamię prawo, dyskredytując Republikę Białorusi – wspomina. – Jeśli jeszcze tylko raz skomentuję wydarzenia na Białorusi, to zostanę pociągnięty do odpowiedzialności karnej na podstawie artykułu 130 kodeksu karnego – tego samego, który posłużył do aresztowania Andżeliki Borys, Andrzeja Poczobuta i trzech innych naszych koleżanek.
"Zabrano nas siłą"
Opozycyjny dziennikarz podkreśla, że już następnego dnia do jego mieszkania w Grodnie wtargnęła grupa funkcjonariuszy.
Czytaj też: Dziennikarz Pablo G. pozostanie przez kolejne trzy miesiące w areszcie
– Zabrano nas siłą do samochodu i zawieziono na przesłuchanie do Mińska. Usłyszeliśmy tam sugestie, że na następne przesłuchanie trafimy już bezpośrednio z aresztu. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na wyjazd z uwagi na naszego syna, który w przypadku aresztowania mnie i mojej małżonki (Inessy Todryk-Pisalnik – red.) trafiłby do domu dziecka – opowiada Andrzej Pisalnik.
Białoruski dziennikarz podkreśla, że po przyjeździe do Polski w dalszym ciągu odpowiada za redagowanie portalu internetowego Znadniemna.pl, prowadzonego przez Związek Polaków na Białorusi
Andrzej Pisalnik nie określił, z którymi dziennikami Polska Press ma współpracować. "Moje materiały będą zamieszczane w zrzeszonych przez koncern tytułach" – uciął.
Czytaj też: RAS Polska nie zaprzecza, że w sprawie zachowań Tomasza Lisa pracowała komisja
(MZD, 27.05.2022)