Helsińska Fundacja Praw Człowieka interweniuje ws. dziennikarki "Dziennika Bałtyckiego"
Pełniący obowiązki wójta Grzegorz Pietrzak postanowił zapisać nową kartę w dziejach zmagań lokalnej władzy z prasą. Zainteresowała się nim HFPC (fot. Maria Sowisło, dzięki uprzejmości czluchow.naszemiasto.pl)
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła się z prośbą o wyjaśnienia do Grzegorza Pietrzaka, wójta gminy Koczała, który odmówił dziennikarce udziału w spotkaniu z mieszkańcami.
Fundacja wysłała pismo w tej sprawie 27 kwietnia. Jak mówi „Presserwisowi” prawnik HFPC Konrad Siemaszko, odpowiedź od wójta nie przyszła.
Ograniczenie dostępu musi mieć obiektywne uzasadnienie
O Grzegorzu Pietrzaku z 3,5 tysięcznej gminy w woj. pomorskim głośno było w połowie kwietnia, gdy powołując się na brak akredytacji prasowej, odmówił wejścia na spotkanie Marii Sowisło, dziennikarce „Dziennika Bałtyckiego" i "Tygodnika Miasteckiego". Reporterka, nawet gdyby chciała, nie miała szans takiej akredytacji uzyskać. Informacja o akredytacjach pojawiła się zaledwie 35 minut przed końcem terminu przyjmowania zgłoszeń, i to wyłącznie na profilu gminy w mediach społecznościowych.
Czytaj też: Centrum prasowe na granicy z Białorusią już nie działa. "Od początku nie miało sensu"
– Przedstawiciele władzy nie mają obowiązku organizowania tego rodzaju spotkań z mieszkańcami, ale jeśli już je organizują, wówczas ograniczenie dostępu dla mediów musi mieć obiektywne uzasadnienie, np. limit liczby dziennikarzy związany może być ograniczeniami dotyczącymi wielkości sali – mówi „Presserwisowi” Konrad Siemaszko.
Prawnik HFPC dodaje, że w tej sprawie należy zwrócić uwagę na specyficzne wykorzystanie akredytacji: nie jako mechanizmu pozwalającego uzyskać dziennikarzom dostęp do miejsc niedostępnych dla osób postronnych, ale jako sposobu na dodatkowe ograniczenia wobec mediów.
Blokowanie dziennikarzy w social mediach problemem
– Już wcześniej dostawaliśmy sygnały dotyczące selektywnego wpuszczania dziennikarzy przez lokalnych przedstawicieli władzy – dodaje Siemaszko. – Niedawno wystąpiliśmy z podobną interwencją w sprawie dostępu mediów na galę z okazji 60-lecia Radzyńskiego Ośrodka Kultury w Radzyniu Podlaskim. W pewnym momencie z wydarzenia wyproszono dwóch dziennikarzy, gdyż – jak uzasadniono – nie posiadali oni imiennych zaproszeń. Dotychczas na tego rodzaju wydarzenia dziennikarze mieli wstęp na podstawie legitymacji prasowej. Nie wiadomo, jakimi kryteriami kierowano się przy selekcji dziennikarzy – podkreśla prawnik.
Czytaj też: Ustawa Ziobry o wolności słowa w social mediach bez kluczowych terminów
Jak dodaje, podobnym problemem w świecie cyfrowym jest blokowanie dziennikarzom dostępu do oficjalnych kont w mediach społecznościowych prowadzonych przez przedstawicieli władzy, np. włodarzy miast.
– Jesteśmy obecnie zaangażowani w sprawę Norberta Orłowskiego, dziennikarza z Ciechanowa, który został zablokowany na facebookowym profilu prezydenta tego miasta. W rezultacie dziennikarz nie widzi zamieszczanych treści, choć publikowane są tam np. informacje o inwestycjach miejskich i oficjalnych spotkaniach prezydenta – tłumaczy Konrad Siemaszko.
Czytaj też: RMF FM nie komentuje konsultacji z Mazurkiem planów zwolnienia Manna
(MZD, 16.05.2022)