O tym, jak wójt Koczały nie panuje nad wolą i dziennikarzy nie wpuszcza
Pełniący obowiązki wójta Grzegorz Pietrzak postanowił zapisać nową kartę w dziejach zmagań lokalnej władzy z prasą (fot. Maria Sowisło, dzięki uprzejmości czluchow.naszemiasto.pl)
"Ja nic na to nie poradzę, ale taka jest wola organizatora" – rozłożył ręce Grzegorz Pietrzak, wójt gminy Koczała w powiecie człuchowskim w województwie pomorskim, zapytany przez dziennikarkę, dlaczego ta nie może wejść na zwykłe spotkanie z mieszkańcami. "A kto jest organizatorem?" – zapytała dziennikarka. Wójt: "Ja, proszę pani". Potem jest równie śmiesznie.
Byłoby śmiesznie, gdyby nie było równocześnie smutno. Zmagania dziennikarzy z nieprzestrzeganiem standardów wolności słowa w Polsce powiatowej nie są niczym nowym, jednak na ogół koncentrowały się wokół nieudostępniania informacji publicznej, zasypywania redakcji pozwami, zwykłym zastraszaniem, a także zrywaniem współpracy reklamowej z nielubianym medium.
Zna księcia Karola
Grzegorz Pietrzak, nowy wójt liczącej 3,5 tysiąca ludzi gminy Koczały, postanowił zapisać nową kartę w dziejach zmagań lokalnej władzy z prasą. Nie wpuścił dziennikarkę na zapoznawcze spotkanie z mieszkańcami, bo "zgodnie z wolą organizatora" dziennikarzy obowiązywała akredytacja, a on woli tej zmienić nie może, mimo że jest organizatorem.
Czytaj też: Konstanty Gebert w "Press": Winni jesteśmy my
"Sytuacja wygląda tak, że organizujemy tu, jako urząd, ja jako wójt zaprosiłem mieszkańców na spotkanie zapoznawcze i dlatego tutaj z prasą porozumieliśmy się tak, że tylko na podstawie akredytacji będzie udział osób z prasy. A generalnie zapraszamy mieszkańców. Jeśli akredytacja nie była wydana, a czas był do dzisiaj do godz. 15.00, to bardzo pani dziękujemy" – usłyszała Maria Sowisło, dziennikarka, która Polskę powiatową zna od podszewki, pracuje w zawodzie od 1998 roku i opisuje dla "Dziennika Bałtyckiego" życie Bytowa, Chojnic i Człuchowa.
Oczywicie żadnych zasad dotyczących akredytacji w gminie nie było. Natomiast Maria Sowisło – mimo że nie została wpuszczona – wie o spotkaniu wszystko: – Od mieszkańców. Pan się po prostu przedstawiał. Mieszkańcy zrozumieli, że nowy wójt niemalże zna księcia Karola, bo pracował u niego w ochronie. I że chyba mógłby grać rolę Terminatora, bo jest taki wspaniały.
"Nie wolno tłumić krytyki"
Chcieliśmy zadzwonić do wójta i poinformować go, że zgodnie z art. 11b ustawy o samorządzie gminnym "1. Działalność organów gminy jest jawna. Ograniczenia jawności mogą wynikać wyłącznie z ustaw. 2. Jawność działania organów gminy obejmuje w szczególności prawo obywateli do uzyskiwania informacji, wstępu na sesje rady gminy i posiedzenia jej komisji, a także dostępu do dokumentów wynikających z wykonywania zadań publicznych, w tym protokołów posiedzeń organów gminy i komisji rady gminy".
Chcieliśmy mu też przypomnieć ducha art. 6 prawa prasowego: "Pkt 4. Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki".
Lub nawet art. 11. prawa prasowego "Pkt 3. Kierownicy jednostek organizacyjnych są obowiązani umożliwiać dziennikarzom nawiązanie kontaktu z pracownikami oraz swobodne zbieranie wśród nich informacji i opinii".
Ale obawialiśmy się, że odeśle nas do formularza akredytacyjnego i wyznaczy rozmowę na za dwa tygodnie.
Czytaj też: Kierownictwo Radia Łódź w liście do RMN winę za bałagan zrzuca na związkowców
(HAD, CP, 15.04.2022)